Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory samorządowe 2014. Ludzie coraz bardziej nienawidzą partii politycznych [ROZMOWA]

Tomasz Słomczyński
Leszek Koczanowicz: Ludzie już tak nienawidzą partii politycznych, że często jest lepiej nie używać szyldu partii, bo przynależność partyjna stała się w Polsce czymś w rodzaju wstydliwej choroby.
Leszek Koczanowicz: Ludzie już tak nienawidzą partii politycznych, że często jest lepiej nie używać szyldu partii, bo przynależność partyjna stała się w Polsce czymś w rodzaju wstydliwej choroby. fot. swps
Z filozofem polityki prof. dr. hab. Leszkiem Koczanowiczem ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej rozmawia Tomasz Słomczyński.


Zdecydowana większość przedstawicieli władz lokalnych na Pomorzu to nie są członkowie partii politycznych tylko komitetów obywatelskich. Zaskakuje to Pana?

Nie zaskakuje mnie to. To jest zjawisko już wcześniej obserwowane w wyborach samorządowych. Wydaje mi się jednak, że trzeba dokładnie przypatrzeć się tej sytuacji. To jest trochę tak, jak z tak zwanymi bezpartyjnymi prezydentami miast, przynajmniej tak się o nich mówi. W wielu miastach rządzą prezydenci, którzy formalnie nie deklarują przynależności do żadnej partii. Ale często jest tak, że po raz pierwszy tacy prezydenci kandydowali z poparciem partii politycznych, a potem, kiedy już mieli dużą władzę, budowali sieci poparcia dla siebie - zakładali komitety obywatelskie. Wykorzystali możliwości, jakie daje im władza, przy czym nie mam tu na myśli przekupstwa czy czegoś w tym rodzaju... Chodzi mi raczej o możliwości bardziej subtelne, jak ktoś jest prezydentem, to częściej pokazuje się w mediach na przykład, i tak dalej...

Mamy w Trójmieście przykład Jacka Karnowskiego, który obejmował funkcję prezydenta jako polityk PO, potem jednak przestał być członkiem tej partii.
No właśnie. To są częste przypadki. Nie chcę tego oceniać, chciałbym jedynie wskazać pewien mechanizm, który pozwala stwierdzić, że sam fakt obecności we władzach komitetów obywatelskich jeszcze nie świadczy o tym, że polityka lokalna nie jest upartyjniona. Bo często komitety obywatelskie są przedłużeniem partii politycznych. No i partie w ten sposób "używają pseudonimów".

W jakim celu miałyby to robić?
Ludzie już tak nienawidzą partii politycznych, że często jest lepiej nie używać szyldu partii, bo przynależność partyjna stała się w Polsce czymś w rodzaju wstydliwej choroby. To oczywiście źle świadczy o naszej demokracji. Bo nie ma demokracji bez partii. Często w wyborach kandydaci deklarują, że nie reprezentują interesów partii, tylko są wyrazicielami woli ogółu... To jest niedobra sytuacja, bo nie ma czegoś takiego, jak wola ogółu. Są różne interesy, a partie powinny je wyrażać.

Pewnie nie dotyczy to wszystkich komitetów obywatelskich.
No właśnie, może jestem zbyt podejrzliwy... Gdyby te komitety obywatelskie rzeczywiście były spontanicznym wyborem ludzi aktywnych lokalnie, którzy się skrzykną na jakimś osiedlu i wystawią swoje kandydatury, to byłbym zachwycony i myślę, że wszyscy byliby zachwyceni. To byłby jakiś przełom, że ludzie chcą sami wziąć sprawy w swoje ręce.

Ale chyba mamy do czynienia w Polsce ze zwiększaniem samorządności obywateli?
Generalnie tak, wydaje mi się, że mamy teraz pełzającą rewolucję w miastach. Powstają ruchy oddolne, które są niezadowolone z działań oficjalnych władz. I to się wyraźnie obserwuje. Klasycznym przykładem są np. grupy rowerzystów, którzy organizują się w wielu miastach wokół wspólnego celu, jakim są ścieżki dla rowerów.

Jednak to dotyczy tylko części lokalnych inicjatyw. Wyczuwalny jest u Pana sceptycyzm.
Cieszmy się, jeśli te inicjatywy są spontaniczne, ale też patrzmy na ręce władzy, patrzmy na ludzi, którzy kandydują z list komitetów obywatelskich. Czy to czasem nie są ci sami ludzie, którzy byli w partiach politycznych, tylko teraz występują "pod pseudonimem"? Istnieje coś takiego, co naukowcy nazywają zorganizowaną nieufnością. Na przestrzeni ostatnich lat demokracje wykształciły mechanizmy patrzenia władzy na ręce. Wybory lokalne to świetna okazja ku temu. Pewna doza świadomej nieufności jest czymś, co niezwykle przyczyniłoby się do podniesienia poziomu polityki lokalnej w Polsce. Zalecałbym więc pewną dozę świadomej nieufności. Sprawdzajmy, po pierwsze: czy wszystkie te piękne hasła, które wystawiają komitety, są do realizacji, po drugie - czy komitety obywatelskie to nie są czasem organizacje partyjne "pod pseudonimem", którym zależy głównie na podziale wyborczych łupów.

Rozmawiał T. Słomczyński

ZOBACZ NASZ SERWIS SPECJALNY

WYBORY SAMORZĄDOWE 2014 NA POMORZU

Kandydaci, komitety wyborcze, zasady głosowania, okręgi wyborcze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki