Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

WYBORY 2011. Piotr Stanke: Rzetelny, solidny poseł - taką ma opinię w parlamencie

Łukasz Kłos
Poseł Piotr Stanke liczy, że to nie koniec jego parlamentarnej pracy
Poseł Piotr Stanke liczy, że to nie koniec jego parlamentarnej pracy Grzegorz Mehring
Miniona kadencja była dla niego parlamentarnym debiutem. Przed czterema laty Piotr Stanke zdobył czwarty wynik na gdyńsko-słupskiej liście Prawa i Sprawiedliwości. Jednak walkę o miejsce w Sejmie rozpoczął od związków z Ligą Polskich Rodzin.

Z jej list bezskutecznie starał się o miejsce w parlamencie w 2001 r. Cztery lata później o mandat poselski walczył już w barwach PiS, jednak i tym razem 7 tys. zgromadzonych głosów nie wystarczyło, by zostać posłem. Wyborczy sukces przyniósł mu dopiero rok 2007.

Wszystko na temat WYBORÓW 2011

- Gwiazdą medialną nie jest, ale to rzetelny, solidny poseł. Piotr jest bodajże najlepszym naszym "nabytkiem" na Pomorzu - Jolanta Szczypińska nie kryje uznania dla posła z Chojnic. Liderka gdyńsko-słupskiego PiS podkreśla też jego dobre przygotowanie merytoryczne. - A warto podkreślić, że to nie jest częsta cecha wśród parlamentarzystów.

Paradoksalnie dobre zdanie mają o nim także jego potencjalni rywale.
- Złego słowa o Piotrze nie mogę powiedzieć - podkreśla Leszek Redzimski, poseł PO, niegdyś jego podwładny (w czasach, gdy Stanke kierował gminnym zespołem oświaty, a Redzimski był dyrektorem szkoły podstawowej).

- Choć mamy odmienne poglądy, to rozmawiamy bez problemu - podkreśla Jacek Kowalik, poseł SLD i szef struktur pomorskich tej partii. - Podobnie jest w kwestiach istotnych dla naszych samorządów.

Kowalik wspomina, że zdarzały się nawet sytuacje, w których obaj występowali wspólnym frontem w obronie interesów mieszkańców. Jako przykład podaje starania o pozostawienie sądu pracy w Chojnicach. W walkę zaangażowało się wówczas wiele osób, a trzech posłów z Chojnic - Piotr Stanke z PiS, Jacek Kowalik z SLD i Leszek Redzimski z PO - przemówiło wspólnym głosem. Mieszkańcom południowej części województwa groziło, że w sporach z pracodawcą będą musieli dojeżdżać na rozprawy do sądów w Lęborku bądź Słupsku. Ostatecznie sąd pracy udało się zachować, ale został przeniesiony do sąsiedniego Człuchowa.

Żywiołem Piotra Stankego są jednak sprawy społeczne. W Sejmie był jedną z osób odpowiadających za przygotowanie PiS-owskiego projektu ustawy dot. świadczeń rodzinnych. Projekt utknął w Sejmie, a Rada Ministrów wydała negatywną opinię.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Stanke domagał się m.in. podniesienia progu, od którego można ubiegać się o pomoc.
- Kuriozum jest, że do dochodów rodzin starających się o wsparcie doliczane są stypendia i nagrody - twierdzi chojnicki poseł. - Znam 17-osobową rodzinę z Czarnego, bynajmniej nie patologiczną, w której jednym z głównych źródeł utrzymania są stypendia uczelniane ich dzieci. Koszty życia rosną, a wysokość świadczeń właściwie nie - podkreśla Stanke.

W sejmowych wystąpieniach i interpelacjach poseł zwracał również uwagę na niskie świadczenie pielęgnacyjne. Od 2009 r. wynosi ono 520 zł.

Rozmowa z Piotrem Stankem

- Trzeba podkreślić, że te pieniądze rodzic może otrzymać tylko pod warunkiem, że porzuci pracę. Nawet zasiłek dla bezrobotnych jest wyższy! - podkreśla Stanke. - Wysokość świadczenia jest niewspółmierna do kosztów utrzymania rodziny. Mówimy przecież o opiece nad osobami niepełnosprawnymi!

Ten poseł Prawa i Sprawiedliwości jest jednym z najaktywniejszych w regionie. Jest autorem ponad 150 interpelacji poselskich obejmujących sprawy nie tylko Chojnic (jak potrzeba remontu drogi nr 22), ale też Gdyni (prywatyzacja Stoczni Marynarki Wojennej), Władysławowa. Poruszał tak różne kwestie jak konieczność wprowadzenia przepisów ograniczających emisję przykrych zapachów, czy propozycja powołania narodowego banku krwi pempowinowej.

- Liczba interpelacji nie zawsze świadczy o jakości pracy posła - zastrzega posłanka Jolanta Szczypińska. - Jednak w tym przypadku stanowi potwierdzenie i uzupełnienie jego zaangażowania dla regionu.

Od 2005 r. Stanke pełni funkcję wiceprezesa gdyńsko-słupskiego okręgu PiS.

Wszystko na temat WYBORÓW 2011

Życiorys Piotra Stanke

Piotr Stanke urodził się 24 lipca 1957 r. w Chojnicach, gdzie do dziś mieszka. W latach 1964-1972 uczęszczał do choj-nickiej Szkoły Podstawowej nr 1, następnie w latach 1972-1976 był uczniem Liceum Ogólnokształcącego im. Filomatów Chojnickich. Rozpoczął studia prawnicze, które porzucił po wybuchu stanu wojennego. Magisterium z politologii uzyskał po latach, broniąc dyplomu na bydgoskim Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego. Ukończył studia podyplomowe w zakresie nauk o rodzinie na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Zawodowo związany ze środowiskiem rzemieślniczym. Ponad 20 lat prowadził działalność gospodarczą. Był członkiem zarządu, a następnie prezesem Spółdzielni Rzemieślniczej w Chojnicach. Przed wyborem na posła pracował w kierownictwie Urzędu Gminy w Chojnicach jako dyrektor Gminnego Zespołu Oświaty. Był radnym w I i II kadencji Sejmiku Województwa Pomorskiego. Przed wyborem na posła piastował funkcję dyrektora Gminnego Zespołu Oświaty w Chojnicach. Aktywnie działa w Stowarzyszeniu Rodzin Katolickich.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Porzucił studia prawnicze i został rzemieślnikiem

Z posłem Piotrem Stankem rozmawia Łukasz Kłos

Ponad 150 zgłoszonych interpelacji to tyle, ile średnio zgłasza kilku posłów...
To znowu nie tak dużo. Posłanka Sobecka zgłosiła ich ponoć 1 tys. Fakt, że zdecydowana większość z nich to autorskie interwencje. Oczywiście w ich przygotowaniu pomagają także pracownicy mojego biura.

Banki krwi pempowinowej, sytuacja w Stoczni Marynarki Wojennej, drogi czy za niskie zasiłki pielęgnacyjne - trudno w ich treści znaleźć wspólny mianownik.
Tematy interpelacji same wypływają podczas moich rozmów z mieszkańcami. Pomocne jest też doświadczenie z pracy w pomorskim Sejmiku Wojewódzkim. Muszę też przyznać, że od lat jestem wiernym prenumeratorem "Dziennika Bałtyckiego". Wiele interpelacji zainspirowanych było właśnie publikacjami prasowymi. Tak było ze sprawą zagrożonego brzegu morskiego w Rowach, czy jedna z ostatnich - dotycząca komunalizacji spółki Szkuner we Władysławowie. Dziś widzę, że jest jeszcze wiele do zrobienia, szczególnie na terenach dotąd pomijanych, jak np. ziemia słupska. Najmilsze są podziękowania od samorządów, wdzięcznych za zwrócenie szerszej uwagi na dany problem.

Wszystko na temat WYBORÓW 2011

Liczy Pan sprawy, z którymi zgłaszają się ludzie?
Wszystkie sprawy, z jakimi zgłaszają się do mnie osoby, ewidencjonuję. Zbieram je w teczkach i przechowuję w biurze. Po 4 latach pracy poselskiej zarejestrowaliśmy ok. 1,8 tys. spraw. Każdy z przypadków jest opisywany. Oznaczamy te, w których mogę zainterweniować. Inne przekazujemy według właściwości, np. do samorządów. Wkrótce wyborcy ocenią, czy ten system działał sprawnie, czy powinienem kontynuować swoją pracę.

Przez lata był Pan przedsiębiorcą, działał też w samorządzie. Ostatnie 4 lata to praca poselska. Mając porównanie, może Pan określić, która z tych form aktywności jest Panu najbliższa?
To ciekawe pytanie. Obejmując w 2007 r. mandat posła, sądziłem, że zajmę się sprawami infrastruktury. Te wydawały mi się najbliższe, bo wcześniej jako radny Sejmiku Wojewódzkiego zajmowałem się podobną tematyką. Jednak nie załapałem się do sejmowej Komisji Infrastruktury. Trafiłem do Komisji Gospodarki, a przez aktywną działalność w Stowarzyszeniu Rodzin Katolickich - także do Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Po 4 latach muszę przyznać, że najbliższe mi są sprawy społeczne.

W 1981 r. zdecydował się Pan na drastyczny krok - porzucił Pan studia prawnicze i został rzemieślnikiem. Dlaczego?
Bo świat mi się zawalił. Pamiętam do dziś, gdy 13 grudnia udaliśmy się na wykład pani docent prawa konstytucyjnego. Wykładowczyni płakała, gdy tłumaczyła nam, że wojskowa rada złamała konstytucję PRL. Późniejsze analizy wykazały, że miała rację. W tamtej chwili nie wyobrażałem sobie studiowania prawa w państwie, którego władze je ostentacyjnie łamią. Założyłem warsztat. Zostałem garncarzem. Po latach powróciłem do studiów wyższych. Ukończyłem politologię.

W 2003 r. prezydent Aleksander Kwaśniewski odznaczył Pana krzyżem zasługi...
Z tym odznaczeniem to nie taka jasna sprawa. Rzeczywiście mówi się, że otrzymałem brązowy krzyż zasługi. Wielu mistrzów cechowych je otrzymywało. Gdzieś tam jestem ponoć wpisany, a teraz się to powiela. Powiem jednak szczerze - być może tak jest, ale żadnego odznaczenia prezydenckiego nigdy osobiście nie dostałem. Nie dotarł do mnie nawet żaden dokument potwierdzający ten fakt. Jedyne odznaczenie, jakie mogę potwierdzić, że posiadam, to wręczone przez biskupa ks. Jana Bernarda Szlagę.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki