Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybór między schabowym a mielonym

Jarosław Zalesiński
A to dopiero. Wychodzi na to, że w iluś gminach w naszym znanym z umiłowania odzyskanej wolności regionie wystarczy oddać głos na samego siebie, żeby z takim jednoosobowym poparciem zostać radnym. Albo i wójtem czy burmistrzem. Nawet żony czy męża nie trzeba do siebie przekonywać... Niesamowite.

Tak samo się gubię w domysłach, dlaczego tak się dzieje, jak gubią się w domysłach rozmówcy reporterów "Dziennika Bałtyckiego". Brak entuzjazmu dla wywieszania w internecie informacji o zawartości własnego portfela po ludzku rozumiem, choć nie wiem, czy istnieje lepszy sposób, żeby np. po przetargach na remont szkoły portfel jakiegoś radnego albo wójta podejrzanie nie przytył.

No ale - oświadczenia majątkowe radni składają przecież nie od tej kadencji dopiero, a jakoś ich to dotychczas nie zniechęcało. Może po prostu bycie radnym to dla przedsiębiorczego biznesmena dzisiaj żadne konfitury? A swoją drogą - jeśli brać za dobrą monetę ich deklaracje, że baliby się napadów, daje to ciekawe świadectwo poczucia bezpieczeństwa u ludzi mieszkających poza dużymi miastami.

Druga pojawiająca się odpowiedź - ci, którzy dzisiaj rządzą, są tak dobrzy, że konkurencja nawet nie chce stawać w blokach startowych. Może tak być. Ludzie są względnie zadowoleni, widzą, że coś się jednak poprawiło, choćby dzięki temu że unijne pieniądze naprawdę trafiły pod strzechy. A lepsze jest, jak wiadomo, wrogiem dobrego. Po co coś zmieniać?

Ale tu i tam może jednak być tak, że ludzie nie tyle nie chcieliby zmian, ile nie wierzą w ich przeprowadzenie. Przypomina mi się rozmowa, jaką swego czasu przeprowadziłem z prof. Jerzym Regulskim, jednym ze współtwórców polskiej reformy samorządowej. Opowiadał o pewnej gminie, w której wójt rządził i rządził, rządził i rządził, ku powszechnemu, zdawałoby się, zadowoleniu mieszkańców, póki wójtowi się nie zmarło.

Kiedy jego następca wszedł do gminnego urzędu i zaczął przeglądać papiery, dopiero wtedy różne ciemne sprawy wyszły na wierzch. Póki jednak jego poprzednik rządził i rządził, zatrudniając w urzędzie tylko swoich, nie było nad tym żadnej kontroli.

Konkurowanie, możliwość wyboru, a potem kontrolowania tych, którzy wygrali, przez tych, którzy odpadli, to sól demokracji. Nawet w najtańszym barze mlecznym można wybrać między mielonym i schabowym, kapuśniakiem i pomidorową. Jeśliby jakiś bar miał tylko mielonego w karcie, wolałbym tam nie jadać, bo naprawdę bałbym się, że szef czy szefowa baru na ten kotlet zmieliła Bóg wie co.

Reformę samorządową uznawało się do tej pory za najlepszą z polskich reform. Samorządy nam się udały - przekonywaliśmy samych siebie. Jest wiele powodów, by tak mówić. Ale i parę powodów, by zacząć się nad tym zastanawiać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki