Zgodnie ze zmianami proponowanymi przez poseł Lidię Staroń (PO), w ciągu kilku miesięcy lokale, w których mieszka pozostałe dwie trzecie spółdzielców miałyby zostać obowiązkowo wyodrębnione. A to oznacza konieczność zakładania wspólnot mieszkaniowych. Czy mieszkańcy na tym skorzystają? Zdania w tej kwestii są podzielone. - To zmiana w dobrym kierunku - twierdzi Robert Grzegorzewski, właściciel firmy Prestiż administrującej blisko 150 wspólnotami mieszkaniowymi w Gdańsku i okolicach. - We wspólnocie mieszkaniowej będą mieli realny i bezpośredni wpływ na to, co dzieje się z ich nieruchomościami.
Odmiennego zdania jest środowisko spółdzielców. - Nie będę mówił, że zmiany lansowane przez polityków PO to koniec polskiej spółdzielczości mieszkaniowej, bo to oczywiste. Apeluję tylko o zastanowienie się, czy przypadkiem państwo posłowie nie robią mieszkańcom niedźwiedziej przysługi, przymuszając ich do zakładania wspólnot - mówi Jerzy Konkolewski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Tczewie.
Konkolewski tłumaczy, że wspólnoty przejmą majątek (mieszkania wraz z udziałem w części wspólnej) wraz z "dobrodziejstwem inwentarza". Jeśli któryś z lokatorów jest poważnie zadłużony, wówczas jego dług będzie obciążał konto wspólnoty. Teraz jest kłopotem, ale dla całej spółdzielni.
- A mam już 3 mieszkańców, których łączne zadłużenie przekroczyło 100 tys. zł - dodaje prezes. - I co z tego, że mam wyrok eksmisyjny, jak gmina nie ma lokalu zastępczego.
Dziś spółdzielnie w podobnych przypadkach "łatają" dziury dodatkowymi dochodami (np. z dzierżawy lokali usługowych). Gdy powstaną wspólnoty, konieczny będzie też inny sposób finansowania prac remontowych. Obecnie, choć administracje spółdzielcze zobowiązane są do prowadzenia ewidencji kosztów dla poszczególnych nieruchomości, to w praktyce często kredytują te "w nagłej potrzebie" ze środków spółdzielni. Następnie ściągają należność w czynszu od mieszkańców wyremontowanego budynku. - W ten sposób realizujemy ideę solidaryzmu, wpisaną w sens działania spółdzielni - tłumaczą spółdzielcy.
Tyle, że to tylko jedna strona spółdzielczości. Wszechwładza prezesów czy brak przejrzystości w funkcjonowaniu to najczęstsze zastrzeżenia formułowane pod adresem spółdzielni. Teoretycznie najwyższą w niej władzą jest walne zgromadzenie członków. W praktyce frekwencja podczas zebrań jest tak mała, że o kierunkach działania i absolutorium dla zarządu decyduje garstka mieszkańców.
- Władze spółdzielni nie są zainteresowane mobilizowaniem jej członków - twierdzi pan Edward z gdańskiego Brzeźna. - Zarząd organizuje walne zgromadzenie, by uzyskać absolutorium i to wszystko.
Do tego dochodzi niejasny dla przeciętnego mieszkańca status spółdzielczego prawa do mieszkania (czy to lokatorskiego, czy własnościowego). Jeśli pomysły posłów PO wejdą w życie, to te formy posiadania mieszkania przejdą właściwie do historii. Co czeka wówczas spółdzielnie?
- Wraz z masowym tworzeniem nowych wspólnot, zwiększy się też ruch na rynku zarządzania nieruchomościami. Wspólnoty będą szukały tańszych administratorów - twierdzi Lucyna Kucińska, prezes gdańskiego biura nieruchomości KT Home. - W szczególności zjawisko dotknie małe, często zadłużone spółdzielnie.
Póki co projekt PO pozostaje tylko pomysłem "na papierze". - Trzymamy kciuki, by się nie ziścił - nie kryje Adolf Zackiewicz, prezes SM "Przymorze".
- Nie da się na dłużej planować pracy, skoro nie wiesz, czy za rok spółdzielnia będzie jeszcze istnieć - dodaje Konkolewski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?