Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władze Gdańska umowy z kitesurferem Lisewskim nie zerwą

Ewelina Oleksy
Jan Lisewski
Jan Lisewski P.Świderski
Radcy prawni sprawdzili umowę magistratu z kitesurferem Janem Lisewskim opiewającą na 40 tys. zł. Nie ma podstaw, by ją rozwiązać.

"Jest nam ogromnie przykro, że wyprawa Jana Lisewskiego skończyła się niepowodzeniem. Słuchając wypowiedzi Pana Lisewskiego tuż po uratowaniu ze smutkiem przyjmowaliśmy ich treść. Zgadzamy się, że wiele z nich było niestosownych. Nie mieliśmy jednak wpływu na to, w jaki sposób uratowany sportowiec wypowiadał się w mediach" - pisze w imieniu prezydenta Gdańska Danuta Janczarek, sekretarz miasta.

Była to odpowiedź na interpelacje radnych PO - Szymona Mosia i Jarosława Goreckiego - w sprawie dofinansowania kitesurfera.

Radni wystosowali pismo, w którym wyrazili swoje oburzenie tym, że za nieudaną próbę przepłynięcia Morza Czerwonego Lisewski dostanie z miejskiej kasy 40 tys. zł.

W odpowiedzi, sekretarz Janczarek wyraża swoje ubolewanie i zapewnia, że w przyszłości miasto przed podpisaniem jakiejkolwiek umowy na dofinansowanie podobnych przedsięwzięć będzie zasięgać opinii Gdańskiej Rady Sportu.

Po tym, jak wokół kitesurfera narastało coraz więcej kontrowersji, umowa z Lisewskim trafiła do analizy prawników.

- Obecnie analizujemy i rozważamy scenariusze ostatecznego rozwiązania zaistniałego problemu. Ale ze wstępnej opinii zespołu radców prawnych Urzędu Miejskiego w Gdańsku wynika, że do końca obowiązywania umowy, czyli do 30 sierpnia tego roku, nie mamy podstaw, aby umowę tę rozwiązać - informuje Danuta Janczarek.

Kitesurfer Jan Lisewski, mimo że sypią się na niego gromy, pieniądze od miasta zamierza przyjąć. Na co chce je wydać?
- Myślę, że najlepszym celem będzie dalsze propagowanie kitesurfingu na polskich, i nie tylko, plażach, a także organizacja kursów zajawkowych dla młodzieży. Pewnie jeszcze kilka celów by się znalazło - odpowiada kitesurfer i dodaje, że organizował już wcześniej zawody kitesurfingowe celem charytatywnej zbiórki funduszy na dom dziecka w Lęborku.

- Gdzie wtedy były media?- pyta Lisewski. - Jestem człowiekiem z pasją, z wyznaczonym przez siebie celem, a nie tym z anonimowych komentarzy. Błędy są wpisane w nasze życie. Oby można z tego wyciągnąć dobre wnioski - kończy Jan Lisewski.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki