- Zmieniamy się z myślą o letnikach - podkreśla Lucyna Boike-Chmielińska, prezes Szkunera, i zaskakuje deklaracją. - A port nie tyle zamkniemy, co właściwie otworzymy.
Szkuner to jedna z największych firm w powiecie, która ma swoją siedzibę w tutejszym porcie - hale do przetwórstwa ryb, chłodnie i zaplecze techniczne.
W ich sąsiedztwie od ubiegłego roku działa też lokalne centrum pierwszej sprzedaży ryb. Szkunerowska baza leży przy samym nabrzeżu, gdzie kutry podpływają i wyładowują swój ładunek.
Biznesowe budynki zajmują tylko część portu, ale między nimi przebiega wewnętrzna droga, łącząca dwie bramy wejściowe. Część turystów wykorzystuje ją jako skrót z centrum miejscowości na półwyspowe plaże, położone nieopodal portu.
Jednak w ciągu dnia, dokładnie po tych samych ścieżkach, jeżdżą także m.in. transporty ze złowionymi lub już przetworzonymi rybami. A transportowy ruch w największym w tej części Bałtyku porcie nie jest mały.
- Nie przerywamy przecież swojej działalności na okres letnich miesięcy, pracujemy non stop - mówi prezes Boike-Chmielińska. - Dla nas w wakacje nie ma handlowej przerwy.
I to właśnie ta droga, niebezpieczna dla turystów, ma niebawem zostać zamknięta dla turystycznego ruchu. Letnicy przebywający we Władysławowie chętnie zaglądają bowiem niemal we wszystkie portowe zakamarki - nawet te, w których teoretycznie być ich nie powinno.
- Niektórzy potrafią wejść prosto pod wózek, wiozący skrzynki z rybami - przyznają zgodnie pracownicy Szkunera i rybacy. - Zdarzało się, że pakowali się na jednostkę pływającą, byle tylko pstryknąć sobie fajną pamiątkową fotkę znad morza.
Podobnych incydentów było więcej, ale rybacy i pracownicy portu raczej starali się przymykać na nie oczy i wyręczali letników - sami pilnując bezpieczeństwa na nabrzeżach. Choć jednocześnie nie kryli, że goście potrafią mocno uprzykrzyć im życie.
Przeczytaj także: Władysławowo: Większe kutry nie mogą wejść do portu
Samorządowcy, ludzie żyjący w mieście z turystyki oraz sami rybacy zgodnie przyznają jednak, że nie wyobrażają sobie sytuacji, że bramy portu zostaną zamknięte przed letnikami.
- To byłaby katastrofa, bo kutry to porównywalna atrakcja do morza i plaży - przyznaje Ludwik Janicki, który od lat prowadzi rodzinny pensjonat. - Praktycznie każdy nasz gość chce, by go poprowadzić do rybaków.
Kłopot w tym, że podczas wizyt plażowiczów w porcie cały czas trwa codzienna, wytężona praca. I praktycznie w każdej chwili może dojść do tragedii.
W Szkunerze tłumaczą, że plany ograniczenia dostępu do produkcyjnej części portu nie powinny znacząco utrudnić życia letnikom. A na pewno nie odstraszą ich od turystycznej miejscowości.
- Zablokujemy tylko drogę do naszych technicznych pomieszczeń, by poprawić bezpieczeństwo - zapewnia prezes Boike-Chmielińska. - Nikt nawet nie planował, żeby zamykać przed gośćmi cały port, bo po zmianach każdy tu poczuje się bezpieczniej.
Dla pieszych wciąż pozostanie swobodny dostęp do mariny jachtowej - od ul. Hryniewickiego - i miejsc postojowych kutrów, gdzie zatrzymują się rybackie jednostki, które świadczą wakacyjne usługi dla przybywających tu turystów.
Władysławowski port to przede wszystkim rybacka przystań.
W porcie, prócz stanowisk postojowych dla kutrów, jest też m.in. stocznia oraz hale produkcyjne rybackiego przedsiębiorstwa - Szkunera. Z roku na rok rośnie też liczba prywatnych jednostek żaglowych i motorowych, którymi do portu wpływają turyści.
To właśnie z rozwojem tej sfery usług Władysławowo wiąże spore nadzieje. Miasto i okolice mogłyby zyskać - m.in. finansowo - na żeglarskich wizytach Skandynawów czy też Niemców.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?