MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Albert Rude: To, że nie wykorzystywaliśmy sytuacji było frustrujące

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wojciech Matusik
Dla Wisły Kraków remis 1:1 w Sosnowcu z ostatnim w tabeli Zagłębiem jest jak porażka. „Biała Gwiazda” straciła kolejne dwa punkty i pogmatwała sobie sytuację w tabeli. Trudno się dziwić, że jej trener Albert Rude nie mógł być zadowolony po końcowym gwizdku.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Na początek trener Wisły powiedział: - Będę mówił krótko. Tym razem wszystko, co było ważne w tym meczu to skuteczność i wykorzystywanie sytuacji w polu karnym przeciwnika. W takich meczach czasami tak jest, że ktoś może strzelić taką bramkę, prawdziwą rakietę z dystansu, ale my musimy sobie z tym poradzić i być skutecznym w polu karnym przeciwnika.

Wisła mimo problemów, mogła to spotkanie wygrać, ale w doliczonym czasie gry rzut karny zmarnował Szymon Sobczak. Wcześniej jedenastki wykonywał w zespole „Białej Gwiazdy” Angel Rodado. Jak było teraz z kolejnością? Rude wyjaśnia: - Tak, pierwszy był wyznaczony Sobczak. Dlaczego? Ze względu na liczby. Ponieważ miał najwyższą skuteczność z całego zespołu jeśli chodzi o rzuty karne. Tym razem się pomylił.

Krakowianie mieli dużo sytuacji, ale zagrali bardzo nieskutecznie. Dopytywany, z czego to wynikało, trener Wisły mówi: - Tak jak powiedziałem, czasami może się tak wydarzyć, że stracimy taką bramkę, jak tutaj, ale musimy sobie z czymś takim poradzić. Z drugiej strony mieliśmy bardzo dużo sytuacji, różnego rodzaju sytuacji. Po krzyżowych podaniach, poprzez atakowanie półprzestrzeni, po strzałach, rzutach rożnych, wolnych. Oni bronili się kompaktowo, stali dobrze w pięciu w obronie. Zwłaszcza, gdy grali w dziesięciu przestrzeni było jeszcze mniej, bo jeszcze mocniej się cofnęli. Potrafiliśmy jednak znajdować przestrzenie, żeby dochodzić do pola karnego. Co mogę powiedzieć po takim meczu? To, że nie wykorzystywaliśmy tych sytuacji było wręcz frustrujące. Robiliśmy, co mogliśmy. Zaczęliśmy grać na trzech napastników. Nawet Alana przesunęliśmy do ataku. Mieliśmy bardzo dużo zawodników w polu karnym. Jedyną rzeczą, jaką możemy teraz zrobić, to zaakceptować ten wynik. Starać się poprawiać i strzelać więcej bramek.

Już w przerwie meczu został zmieniony Marc Carbo. Miał na koncie już żółtą kartkę, więc Albert Rude został zapytany czy właśnie dlatego zmienił tego piłkarza czy były inne przyczyny. Hiszpan odparł: - Były dwie przyczyny tej zmiany. Jedną z nich były obciążenia. Wiedzieliśmy, że musimy go oszczędzić, bo 45 minut to było dla niego wystarczająco dużo. A drugą przyczyną było to, że wpuszczaliśmy Sapałę, o którym wiedzieliśmy, że może nam dać dużą jakość jeśli chodzi o ostatnie podanie i strzał z dystansu.

W kadrze meczowej na spotkanie w Sosnowcu zabrakło Dejviego Bregu. Albert Rude tłumaczył skąd ta absencja: - W drużynie jest rywalizacja. Nie było żadnego problemu. Niektórzy prezentują się teraz lepiej od niego, a staramy się wybrać tych zawodników, którzy są dla nas najlepsi w tym momencie.

Na koniec zapytaliśmy Hiszpana czy widział już powtórki nieuznanej bramki na 1:0 dla Wisły, co było ogromną kontrowersją tego spotkania. Rude powiedział jednak: - Nie mogę tego komentować, bo z mojej pozycji nie miałem szans dokładnie tego zobaczyć, a nie widziałem jeszcze powtórek.

Marek Saganowski: Mieliśmy dużo szczęścia

Trener Zagłębia Sosnowiec na początek powiedział: - Wiedziałem, że Wisła będzie nas spychała mocno do obrony. Wiedziałem, że będziemy cierpieć. Tylko nie spodziewałem się, że aż tak długo i dużo. Dzisiaj mieliśmy dużo szczęścia. To szczęście, którego nie mieliśmy w poprzednich meczach, dzisiaj się do nas uśmiechnęło. Ten dobry los był bliżej nas. Oczywiście, trochę nam pokrzyżowała ta druga żółta, czerwona kartka dla „Polara” plan, który mieliśmy na tę drugą połowę. Wydaje mi się, że mogliśmy jeszcze jakąś niespodziankę stworzyć, zaoferować tutaj kibicom. Wychodziliśmy z dobrymi kontratakami. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Wisła będzie się odkrywała z biegiem czasu. Chcieliśmy postawić na szybkich zawodników, wychodzić bocznymi sektorami. Wyszło nam kilka fajnych kontr. Dochodziliśmy do sektora, do którego chcieliśmy dojść, ale potem brakowało trochę jakości, trochę obycia naszym zawodnikom. Ogólnie mogę powiedzieć, że z tego punktu mogę być zadowolony. Chciałem tutaj od razu podziękować kibicom, którzy do samego końca nas dopingowali. Przestrzelony rzut karny to też jest ta determinacja całego zespołu, że nie pozwolimy sobie strzelić bramki. Dzisiaj z tego, co widziałem ze statystyk, to 27 strzałów Wisły, naszych siedem. Duża różnica jeśli chodzi o ofensywę. Przed tym meczem zmieniliśmy ustawienie na 3-5-2. Chcieliśmy zakryć boczne sektory. Nie udawało nam się to przede wszystkim w pierwszej fazie meczu. Potem po małych korektach w szatni wydawało mi się, że w drugiej połowie będziemy mogli kontrolować więcej i dłużej ten mecz. Tak jak powiedziałem, kartka już później była taką wyrocznią, żebyśmy bronili się mocno w niskiej defensywie.

Jeden z dziennikarzy zapytał trenera dlaczego wpuścił w drugiej połowie Gabriela Kirejczyka a nie Konrada Wrzesińskiego, który miałby być szybszy. „Sagan” zaoponował: - Kirejczyk jest szybszym zawodnikiem. To jest pierwsza sprawa. Druga sprawa - Sokół dał z siebie, można powiedzieć, ponad sto procent. Już też prosił o zmianę. Liczyłem na to, że „Kirej” wejdzie i tą swoją młodzieńczością coś zrobi. Miał sytuację, nawet dwie sytuacje miał, do których doszedł. Mógł to lepiej zakończyć. No, ale tak jak powiedziałem przed momentem - młodzież zdobywa swoje doświadczenie i to też trzeba wziąć w rozrachunek.

Padło też pytanie o wykluczenie Artema Polarusa. Saganowski pociągnął ten temat nieco szerzej: - Nie wiem. Nie widziałem dokładnie tej sytuacji. Dla mnie to jest dziwna sytuacja, ponieważ zawodnik tyłem wykonuje ruch. Sam jak gdyby nie kontroluje swojego ruchu, bo nie widzi, co za nim jest. Kopie w naszego zawodnika, oddaje uderzenie w naszego zawodnika i jest druga żółta kartka. Te decyzje są w ogóle… Dzisiaj widzieliśmy początek. Nie wiem czego szukają sędziowie, bardziej usprawiedliwienia. Bo jeżeli jest sytuacja z pierwszych minut czy jest bramka czy nie ma, to ja rozumiem… Możemy minutę oglądać powtórkę, a nie wiem czy to nie jest szukanie jeszcze czegoś innego. Jeszcze jakiejś innej sytuacji. To trwało… Ja pierwszy raz coś takiego widzę, że to trwa pięć czy ponad pięć minut. To też jest kwestia do zastanowienia. Ci ludzie też muszą za to brać odpowiedzialność. Nie wiem dlaczego i jak to wygląda za granicą, ale oglądam praktycznie codziennie mecze zagranicznych lig i tam VAR szybciej reaguje. Ta czerwona kartka została przyznana, ale gdzieś na końcu trochę to szczęście nam sprzyjało, bo niestrzelony rzut karny i nie ulega wątpliwości, że Wisła dzisiaj... Przede wszystkim ta jakość z przodu tych zawodników przerasta tę ligę i każdy o tym wie. To nie trzeba się znać na piłce. Wystarczy popatrzeć na tych zawodników. Jak oni operują piłką, jak potrafią sobie zrobić przewagę. Dlatego dzisiaj jestem bardzo wdzięczny moim zawodnikom, którzy naprawdę „napruli się”, oddali serducho, dawali „z wątroby”. Po to, żeby zostawić tutaj punkt. Tak jak powiedziałem przed meczem chłopakom. Wisła zdobyła Puchar Polski i gratulacje oczywiście, ale tutaj jest liga i w lidze są inne warunki.

Wisła strzeliła w końcówce gola, miała jeszcze rzut karny. Co wtedy myślał trener Zagłębia? Oto odpowiedź: - Przy takim naporze przeciwnika nietrudno o jakiś błąd. Tym bardziej, że od 58 minuty graliśmy bez jednego zawodnika. Zrobiliśmy kilka zmian. Czekaliśmy, bo ten blok defensywny, szczególnie w niskiej obronie, w tych sektorach - tak jak powiedziałem, po przerwie zdecydowanie lepiej to wyglądało. No ale, jak już się traci zawodnika, to przy tej ofensywie, którą na dzisiaj dysponuje Wisła Kraków, to nie tylko my mieliśmy z nią problemy, ale choćby w Pucharze Polski zespoły ekstraklasowe też miały z nią duże problemy.

Padło też pytanie nie tyle o najbliższy mecz Zagłębia z Arką Gdynia, co o kolejny z Miedzią Legnica. Saganowski powiedział: - Mogę spokojnie powiedzieć. Na każdy mecz, czy to teraz będziemy się przygotowywali na mecz do Gdyni czy na Miedź, czy będziemy jechać na Chrobrego, będę wystawiał zawodników, którzy po mikrocyklu zasługują na pierwszy zespół. Będą grać ci, co oddają serducho. Dzisiaj widzieliśmy, że potrafią to robić. Oczywiście, trzeba dołożyć pewne automatyzmy jeśli chodzi o grę w defensywie, czyli przejściówki z obrony do ataku. Ale ten system, który zastosowaliśmy, wprowadzaliśmy od czterech dni i można się też spodziewać, że zaraz zawodnicy będą wiedzieli wszystko, co mają robić na boisku w danym sektorze, bo to jest niemożliwe, żeby przyswoili sobie to błyskawicznie. Nie tylko ja miałem z tym problemy, ale każdy trener. Na to potrzebny jest czas. Na budowanie tego zespołu jest potrzebny czas. Dzisiaj po tym meczu powiem szczerze, że chciałbym mieć takich zawodników wszystkich, którzy tak walczą, żeby został przynajmniej jeden punkt w Sosnowcu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska