Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiesław Łukaszewski: W kwestii lęku przed śmiercią kobiety reagują mądrzej niż mężczyźni [ROZMOWA]

Gabriela Pewińska
Prof. Wiesław Łukaszewski:  W kwestii lęku przed śmiercią kobiety reagują mądrzej niż mężczyźni
Prof. Wiesław Łukaszewski: W kwestii lęku przed śmiercią kobiety reagują mądrzej niż mężczyźni T.Bolt
Z psychologiem, prof. Wiesławem Łukaszewskim, ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej - rozmawia Gabriela Pewińska

Tytuł jednego z Pańskich wykładów to: "Kobiece przepisy na nie-śmiertelność". Kobiety naprawdę wiedzą takie rzeczy?
Myślę, że nie doceniamy mądrości kobiet. Mężczyźni na przykład śmieją się z nich, że nie umieją czytać mapy. Dlaczego zatem nie mają trudności z dotarciem do domu, przecież powinny się gubić na okrągło. Tymczasem sobie radzą. Zwyczajnie, pytają o drogę, czyli robią to, czego nie potrafią lub nie chcą robić mężczyźni. O mądrości kobiet rzadko się mówi, nie mówią o tym nawet same kobiety - może nawet trochę się wstydzą to eksponować. A tymczasem absolutnym fenomenem są sposoby, jakich kobiety używają, aby radzić sobie ze sprzecznościami.

Czyli?
Kiedy popatrzy się na gry społeczne, jakie toczą ludzie, to te między mężczyznami odbywają się na zasadzie "kto - kogo" albo "czarne - białe", ewentualnie "jestem za, a nawet przeciw". Natomiast kobiety przechodzą nad tymi sprzecznościami w sposób, który budzi zdumienie. Potrafią na przykład dzielić uczucia. Potrafią podejmować decyzje ekonomiczne, które często bywają wyśmiewane, ale za którymi stoi swoista racjonalność. Choćby przekonanie, że jak się kupuje po przecenach to się zarabia. Otóż ten pogląd nie jest całkowicie pozbawiony sensu. Z punktu wi-dzenia psychologii ekonomicznej, coś w tym jest.

To może dlatego, że kobiety są takie... życiowe, łatwiej radzą sobie z odrzuceniem lęku przed śmiercią. Z nim, Pana zdaniem, też lepiej dają sobie radę niż mężczyźni.
Biorąc pod uwagę wyniki badań przeprowadzonych na całym świecie, od Australii i Korei, po Stany Zjednoczone widać, że kobiety mniej boją się śmierci niż mężczyźni. Za tym idzie mniej paniczne poszukiwanie sposobów unikania myśli o śmierci i ukojenia. Jeśli już szukają, to takich rozwiązań, które są ze społecznej perspektywy najciekawsze.

Co takiego robią?
Poszukują na przykład romantycznych związków. Albo przynależności do jakiejkolwiek innej wspólnoty, słowem rozbudowują rozmaicie pojmowane więzi społecznej. Coś podobnego występuje także u mężczyzn, ale w znacznie mniejszym stopniu. Zwykle, gdy ludzie się czegoś boją, szukają dowodów na to, że są wartościowymi członkami wartościowych społeczności. To machinalne odwołanie do samooceny jest słabsze u kobiet niż u mężczyzn. Paniczne reakcje na lęk przed śmiercią pojawiają się szczególnie u mężczyzn o niskiej samoocenie, konserwatywnych, a mówiąc zupełnie jasno, prawicowych.

Prawicowych?
To ma swoje wyjaśnienie, bo w samym założeniu lewicowość odwołuje się do różnych systemów wartości, do różnych argumentów. Utrata jednej wartości nie jest utratą wszystkiego. Prawicowe poglądy są natomiast monopolistyczne. Pojawia się więc obawa przed nagłą utratą wszystkiego. W kwestii lęku przed śmiercią, kobiety mądrzej reagują niż mężczyźni, mniej się boją, bo odwołują się do więzi, do konsumpcji, dbania o urodę. Te techniki skutecznie odciągają je od myśli o ostateczności.

Idą do fryzjera, bo się boją śmierci?
Opowiem pani o pewnym badaniu, które przeprowadziliśmy równocześnie w salonie fryzjerskim i w solarium. Badaliśmy tam, jak szybko pojawiają się u ludzi skojarzenia związane ze śmiercią. Analizowaliśmy te zachowania przed wizytą w solarium, przed wizytą u fryzjera i po. Wyniki są naprawdę szokujące! Kwadrans w solarium czy u fryzjera radykalnie obniża dostępność do myśli o kresie życia. Można wręcz powiedzieć, że zabezpiecza przed pojawianiem się myśli o śmierci.

(śmiech)
Tak, to brzmi humorystycznie, ale jeśli weźmiemy pod uwagę całe mnóstwo innych badań, na przykład tych, które dotyczą zaangażowania kobiet w dietę albo w zakupy czy ilości pieniędzy przeznaczonych na to, by dobrze wyglądać, to one pokazują, że pewnym sposobem uspokojenia się, wyciszenia tego lęku, zabezpieczenia się przed nim jest właśnie dbanie o urodę. O to dbają głównie kobiety.

Kupujemy drogie perfumy ze strachu? Przechodzimy na dietę, żeby nie myśleć, że umrzemy? Niebywałe!
Właśnie prowadzimy dość rozległe badania na temat tego, co nazywamy instrumentalną funkcją urody, czyli pożytkami wynikającymi z tego, że ludzie są ładni. A tych pożytków jest sporo i panie o tym wiedzą, że ludzie atrakcyjni mają większe szanse powodzenia w różnych sytuacjach społecznych. A nawet okazuje się, dostają niższe wyroki. Ludziom atrakcyjnym przypisuje się mnóstwo wspaniałych cech. Na przykład wyższą inteligencję.

Ktoś mi opowiadał, jak do jednej wsi na końcu świata przyjechała pewna piękna, elegancka kobieta z miasta. Miejscowi, w ogóle jej nie znając, mówili z podziwem: jaka inteligentna!
Interesuje mnie to, co dotyczy wyciszenia wewnętrznego w sytuacji niepokojów egzystencjalnych. Prowadzimy analizy dwóch kwestii, lęku przed samotnością i lęku przed śmiercią. O ile praca nad własnym wyglądem w wypadku samotności wydaje się oczywista i banalna, to przestaje być banalna, gdy zobaczymy, że w jednym i w drugim przypadku działa dokładnie ten sam mechanizm. Nie zdziwiło nas to, zaskoczyły natomiast wcześniejsze badania nad lękiem przed utratą wolności. Zobaczyliśmy coś zdumiewającego, że kategoria wolności w świadomości ludzi jest dziś praktycznie nieobecna! W Polsce, bo nie na przykład w USA czy w Holandii. Ludzie interpretują utratę wolności w kategoriach przemocy bądź niewygody. Natomiast samotność i śmierć to są niesłychanie podobne do siebie kwestie.

Dla wielu kobiet samotność to śmierć.
Nabokov pisał, że śmierć, to samotność. Jak się patrzy na to z perspektywy społecznej, lęk przed samotnością jest w istocie lękiem przed separacją...

Dlatego myślałam raczej, że obsesyjnie dbają o ciało nie z lęku przed śmiercią tylko w poszukiwaniu miłości, a mówiąc dosadniej, męża.
Nie byłbym przekonany. Są badania dotyczące zależności między zdrowiem a urodą. Dotyczyły one kobiet, które chorowały na nowotwór sutka, przeszły ciężkie operacje z tego tytułu, zostały w wyniku tych operacji okaleczone. Panie te przestrzegano, by nie opalały się, bo może to zaktywizować komórki nowotworowe. Dane pokazują niezbicie, że pod tym względem kobiety lekarzy nie słuchają. Wolą być ładne niż zdrowe.

Niż żywe!
Jak się okazuje, w tym niepokoju egzystencjalnym, bycie zdrowym jest mniej ważnym argumentem niż bycie urodziwym. Pierwszoplanową sprawą zawsze jest wygląd. Wystarczy przyjrzeć się klientkom pierwszego z brzegu gabinetu kosmetycznego czy gabinetu medycyny estetycznej. Przychodzą doń z reguły dwie kategorie kobiet. Pierwszą stanowią osoby miedzy 40 a 50 rokiem życia. Bardzo zaniedbane, i pod względem estetycznym i higienicznym. Nagle w ich głowach rodzi się pomysł, by coś z tym zrobić. Pojawia się pytanie: co je do gabinetu kosmetycznego przygnało?

Mężczyzna?
Najprostsze wyjaśnienie. Nie chce mi się wierzyć. Mam wrażenie, że mężczyźni, którzy są w związkach z tymi kobietami już przywykli do stanu ich długotrwałego zaniedbania. Drugą kategorię klientek stanowią młode i piękne kobiety, panie, którym nic nie brakuje. Rozpiera je wręcz duma i szczęście, że są takie. Zwłaszcza że, prócz tego, na pewno mają mnóstwo innych zalet. Też pojawia się pytanie, po co one tu przychodzą?

Po co?
Pierwsze przychodzą, bo w ich życiu pojawił się wyraźny sygnał zagrożenia społecznego, egzystencjalnego, odrzucenia. Te młode i piękne kobiety z kolei, mają pewien utajony plan prewencyjny. One być może same nie wiedzą, dlaczego to robią, ale myślą o sobie i swoim ciele długoterminowo. Zapobiegają mechanizmom torowania niepokoju. Odcinają dostęp myśli o śmierci czy samotności w swojej głowie.

Zapobieganie poprzez dbanie o urodę, to przykład kobiecego hedonizmu czy pustoty?
Jedno jest pewne, one się z tym męczą. Są piękne, więc niby powinny mieć powody do radości, ale jednak się czegoś boją. Oczywiście można śmiać się z tego, ja z przyjemnością śmieję się z trzydziestolatek, które mówią, że są stare... ale im wierzę! To co mówią jest niedorzeczne, ale jednak jakoś prawdziwe.

Ten kobiecy hedonizm jest silniejszy niż męski?
Kobiety w poszukiwaniu dobrego nastroju sięgają, zasadniczo, po trzy rzeczy: kontakty z ludźmi, jedzenie, zwłaszcza słodycze, i seks. Sprawy związane z jedzeniem są jednak trudne do jednoznacznego opisania, bo niektóre się ze stresu objadają, a niektóre przestają jeść.

Co robią mężczyźni, by poprawić sobie nastrój?
Pracują, piją i śpią. Nie ma wątpliwości, które z tych sposobów są mniej destruktywne, nawet kiedy weźmiemy pod uwagę objadanie się. Trzeba pamiętać, że dawka glukozy, którą sobie człowiek aplikuje w postaci czekolady czy porcji lodów, to jest silny kop energetyczny. A że to się potem odkłada w talii, to jest inna sprawa. Kobiece sposoby radzenia sobie z nastrojem są bardzo racjonalne. Czy to jest hedonizm? Widziałbym go raczej w zamiłowaniu do luksusowych drobiazgów. A największe przyjemności, o czym panie dobrze wiedzą, dają luksusy, które niczemu nie służą.

Te wszystkie babskie techniki radzenia sobie z lękiem przed śmiercią, to działa?
Pewnie tak, skoro dopiero w bardzo późnym wieku kobiety rezygnują ze strategii odnoszących się do ciała, do wyglądu, do związków. Zauważyliśmy, że dopiero przed 80 rokiem życia kobiety wycofują się z tych zabiegów, że dopiero wówczas przestaje to mieć dla nich znaczenie, a raczej powinno się powiedzieć, przestaje to mieć dla nich tak duże czy porównywalne znaczenie. Paradoksalnie, najmniej dbają o wygląd kobiety najmłodsze i najstarsze. Natomiast w przedziale między 30 a 70 rokiem życia - najczęściej dokonuje się wszystko, o czym mówiliśmy.

U kobiet dobiegających osiemdziesiątki paradoksalnie lęk przed śmiercią jest mniejszy, więc i rzadziej pewnie chodzą do fryzjera.
Młodzi zdecydowanie bardziej się boją. Rzadko myślą o śmierci, ale jak już pomyślą, to z lękiem.

Ale o życiu dzisiejsze 80-latki myślą podobnie jak te młodsze. Jedna stuletnia pani, bywalczyni sopockich kawiarni, powiedziała: "Czekałam na te setne urodziny ze zniecierpliwieniem. A teraz myślę: co dalej? Bo ja dalej chcę chłonąć życie!".
W Polsce, choć nie tylko, badania nad ludźmi starymi prowadzi się podobnie jak badania archeologiczne. Co takiego sprawiło, że oni jeszcze tu są? Że skorupy przetrwały, że ozdoby, że broń? Te badania są bardzo ubogie i w zasadzie dotyczą tylko stulatków, których mamy ponad tysiąc. Podejście badaczy, myślę, musi się zmienić, bo przecież średnia życia kobiet dochodzi blisko 80. Tak więc problemy psychologiczne starych kobiet wydają się dziś priorytetowe.

W Sopocie gościła niedawno 98- letnia Nina Andrycz. Ależ jest młoda!
Znam równie starsze panie, patrzę na nie z podziwem, zwłaszcza że wiem, iż życie miały często dramatyczne. Dziś świetnie sobie radzą, a co więcej, są nadal zainteresowane sobą, swoim wyglądem, swoją fizycznością, wrażeniem, jakie robią na innych. To nie są zrezygnowane babcie, co siedzą na progu i czekają na śmierć. Myślę, że zważywszy na to, że społeczeństwo starzeje się coraz powszechniej, takich pełnych życia starszych kobiet będzie coraz więcej.

Rozmawiała Gabriela Pewińska
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki