Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wieniec dożynkowy dziś najłatwiej kupić w internecie. Kosztują nawet kilka tys. zł

Redakcja
Często prace konkursowe w niewielkim stopniu przypominają... wieniec. Pomysłowość nie zna granic
Często prace konkursowe w niewielkim stopniu przypominają... wieniec. Pomysłowość nie zna granic Beata Gliwka
Misternie plecione z kłosów, wyklejane z ziaren, zdobione kwiatami, owocami, mierzone w centymetrach albo i w metrach… Na popularnych serwisach aukcyjnych pod hasłem dożynkowe wieńce aż gęsto od ogłoszeń „sprzedam, kupię”, nie brak też oferujących wykonanie wieńca na zamówienie. Ceny od 200 do ponad 2 tys. zł. Na wielu widnieją już plakietki „sprzedane”. Widać, że interes kwitnie.

Gdzie podziała się stara jak same dożynki tradycja? Choć fakty mówią same za siebie, temat jest tabu. Na kilkanaście zapytań wysłanych do sprzedających, kupujących i wykonujących wieńce nie doczekaliśmy się ani jednej odpowiedzi. O ile jednak można zrozumieć, że zniszczenie dzieła sztuki, jakim jest dożynkowy wieniec, budzi opory - zwłaszcza jeśli można go sprzedać - to kupowanie ich na konkursy jest już co najmniej ryzykowne. Nawet podpatrywanie wzorów może się zemścić - o czym kilka lat temu przekonali się twórcy w Klaskawie. Wielka awantura o wieniec dożynkowy rozpętała się podczas dożynek powiatu chojnickiego, gdy wieniec sołectwa Klaskawa uznano tam za najpiękniejszy. Po dożynkach ktoś dopatrzył się jednak, że zwycięski „zbożowy kombajn” z Klaskawy do złudzenia przypomina wieniec sołectwa Chrystkowo, który rok wcześniej wygrał gminne dożynki w gminie Świecie i potem trafił na aukcję w internecie. I choć autorzy z Klaskawy tłumaczyli, że co prawda wzór „kombajnu” podpatrzyli, ale wykonali go własnoręcznie, nagrody finansowej za wieniec już nie otrzymali.

 

Polub Strefę AGRO  Pomorskie na Facebooku!

 

Zgodnie z tradycją dożynkowy plon, jak nazywano wieniec, przechowywany był przez rok, potem ziarno wykruszano do worków z ziarnem na siew, a resztę palono. Tego zwyczaju mało kto już dochowuje, ale same wieńce pozostały nieodłączną częścią święta plonów. Kłopot w tym, że tradycja ich wyplatania w niektórych regionach już umarła.

W gminach Człuchów i Rzeczenica (powiat człuchowski) gminne dożynki odbywają się dzisiaj. Nie zabraknie na nich konkursu dożynkowych wieńców. Organizatorzy nie mają jednak żadnych wątpliwości co do ich pochodzenia.

- Słyszałem, że zdarzają się takie rzeczy jak kupowanie i sprzedawanie wieńców. Czasami wykorzystywane są same konstrukcje z ubiegłych lat... - mówi Tomasz Ginda, wójt Rzeczenicy. - U nas z reguły jest ich na dożynkach tyle, ile sołectw - czyli siedem. Wiemy, że panie robią je same, wiemy, że się organizują w swoich miejscowościach, widzimy, jak postępują prace w świetlicach wiejskich - sam bywałem w Brzeziu, Rzeczenicy czy Pieniężnicy.

 

Dożynki 2016 na Pomorzu. Sprawdź kalendarz imprez!

 

Jak mówi wójt - po dożynkach wieńce najczęściej trafiają do sołtysów, ten, który wygrał konkurs, wędruje na dożynki powiatowe. Co potem?

- Potem z reguły wieńce są niszczone, palone. Nie słyszałem, żeby u nas w gminie jakiś wieniec został sprzedany, ale jest to praca własnoręczna autorów, którzy wkładają w to zaangażowanie, czas i oni mają pełne prawo decydować, co chcą z nim zrobić. Oczywiście, problem jest, kiedy taki wieniec powędruje potem na dożynki w innej gminie i jest wystawiony do konkursu. To jest już nieuczciwe, bo ktoś wykorzystuje cudzą pracę i prezentuje jako swoją. Wiem, że na niektórych dożynkach pojawiają się też superwieńce, dzieła sztuki robione na zamówienie, ale u nas coś takiego jeszcze się nie zdarzyło.

Dożynkowa tradycja nie zginęła też na pewno w gminie wiejskiej Człuchów, gdzie co roku komisja ocenia ponad 20 różnych prac. Ale to też niezwykła gmina, gdzie praktycznie w każdym z 25 sołectw działa koło gospodyń wiejskich. O kupowaniu wieńców nikt tu nawet nie pomyślał...

- Nic nie wiem na ten temat. Pierwsze słyszę o kupowaniu wieńców, nawet nie wiedziałem, że taki proceder istnieje - mówi Arkadiusz Kubalewski, sekretarz gminy Człuchów. - W regulaminie konkursu na najpiękniejszy wieniec w gminie chyba nawet nie mamy zapisu, że musi być wykonany własnoręcznie, i nie ma takiej potrzeby, bo to jest oczywiste. Jeżeli ktoś nie chce robić wieńca lub nie ma na to czasu, to lepiej niech go nie robi, niż kupuje, a potem konkuruje z kimś, kto taką pracę wykonał własnoręcznie, własnymi siłami i środkami. U nas także nie zawsze wieńce prezentują wszystkie sołectwa, rezygnują z tego na przykład te mniej rolnicze. Ale wiemy, że nasze panie pracują nad wieńcami same - powstają mniejsze, większe, ale własne. A czy możne je potem sprzedać, to już zupełnie inna sprawa. Jeśli bowiem ktoś takie dzieło sztuki chce kupić i na przykład gdzieś sobie postawić, nie widzę w tym nic złego. Jeśli jest popyt na takie prace i można zarobić, to nie widzę problemu.

Jak dodaje Kubalewski - w gminie wciąż żywe są tradycje. - Nasze koła gospodyń to nie są koła, które „przygasają”, ale wręcz przeciwnie - żyją i się rozwijają.

Odwrotna sytuacja jest na przykład w gminie Przechlewo, gdzie tradycja dożynkowych wieńców praktycznie wygasła. Na ostatni z organizowanych konkursów zgłoszone zostały raptem... cztery wieńce. Ale w zamian powstała tu inna tradycja, którą być może podchwycą inne gminy - podczas odbywającego się w ubiegłą sobotę święta plonów rozstrzygnięto tu pierwszy konkurs na dożynkowe dekoracje. W tym roku zbudowano ich 9 i robią niesamowite wrażenie - nie ma chyba kierowcy, który nie przyhamowałby albo nie przystanął na drodze do Przechlewa, wzdłuż której stoją. Władze gminy wystosowały nawet apel do oglądających: „Z uwagi na bezpieczeństwo kierowców zatrzymujących się przy wystawie prosi się o nietamowanie ruchu podczas parkowania pojazdów. Zwiedzających z kolei prosimy o ostrożność przy przechodzeniu przez jezdnię”. Bo jest co oglądać - olbrzymi koń zaprzężony do wozu, płynący rzeką kajak, który dobija do obozowiska, wiejska chata z całym obejściem - nawet kur znoszących jaja nie zabrakło i rolnika „szukającego żony jak szalony”. Dekoracje będą zdobić pole przy szosie do 13 września, potem słoma użyta do budowy dekoracji zostanie wykorzystana w miejscowej ciepłowni. Ze względu na rozmiary jest mało prawdopodobne, że dekoracje czeka ten sam „komercyjny” los co dożynkowe wieńce, choć i je aż szkoda rozbierać.

 

Beata Gliwka

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki