Gdzie podziała się stara jak same dożynki tradycja? Choć fakty mówią same za siebie, temat jest tabu. Na kilkanaście zapytań wysłanych do sprzedających, kupujących i wykonujących wieńce nie doczekaliśmy się ani jednej odpowiedzi. O ile jednak można zrozumieć, że zniszczenie dzieła sztuki, jakim jest dożynkowy wieniec, budzi opory - zwłaszcza jeśli można go sprzedać - to kupowanie ich na konkursy jest już co najmniej ryzykowne. Nawet podpatrywanie wzorów może się zemścić - o czym kilka lat temu przekonali się twórcy w Klaskawie. Wielka awantura o wieniec dożynkowy rozpętała się podczas dożynek powiatu chojnickiego, gdy wieniec sołectwa Klaskawa uznano tam za najpiękniejszy. Po dożynkach ktoś dopatrzył się jednak, że zwycięski „zbożowy kombajn” z Klaskawy do złudzenia przypomina wieniec sołectwa Chrystkowo, który rok wcześniej wygrał gminne dożynki w gminie Świecie i potem trafił na aukcję w internecie. I choć autorzy z Klaskawy tłumaczyli, że co prawda wzór „kombajnu” podpatrzyli, ale wykonali go własnoręcznie, nagrody finansowej za wieniec już nie otrzymali.
Zgodnie z tradycją dożynkowy plon, jak nazywano wieniec, przechowywany był przez rok, potem ziarno wykruszano do worków z ziarnem na siew, a resztę palono. Tego zwyczaju mało kto już dochowuje, ale same wieńce pozostały nieodłączną częścią święta plonów. Kłopot w tym, że tradycja ich wyplatania w niektórych regionach już umarła.
W gminach Człuchów i Rzeczenica (powiat człuchowski) gminne dożynki odbywają się dzisiaj. Nie zabraknie na nich konkursu dożynkowych wieńców. Organizatorzy nie mają jednak żadnych wątpliwości co do ich pochodzenia.
- Słyszałem, że zdarzają się takie rzeczy jak kupowanie i sprzedawanie wieńców. Czasami wykorzystywane są same konstrukcje z ubiegłych lat... - mówi Tomasz Ginda, wójt Rzeczenicy. - U nas z reguły jest ich na dożynkach tyle, ile sołectw - czyli siedem. Wiemy, że panie robią je same, wiemy, że się organizują w swoich miejscowościach, widzimy, jak postępują prace w świetlicach wiejskich - sam bywałem w Brzeziu, Rzeczenicy czy Pieniężnicy.
Dożynki 2016 na Pomorzu. Sprawdź kalendarz imprez!
Jak mówi wójt - po dożynkach wieńce najczęściej trafiają do sołtysów, ten, który wygrał konkurs, wędruje na dożynki powiatowe. Co potem?
- Potem z reguły wieńce są niszczone, palone. Nie słyszałem, żeby u nas w gminie jakiś wieniec został sprzedany, ale jest to praca własnoręczna autorów, którzy wkładają w to zaangażowanie, czas i oni mają pełne prawo decydować, co chcą z nim zrobić. Oczywiście, problem jest, kiedy taki wieniec powędruje potem na dożynki w innej gminie i jest wystawiony do konkursu. To jest już nieuczciwe, bo ktoś wykorzystuje cudzą pracę i prezentuje jako swoją. Wiem, że na niektórych dożynkach pojawiają się też superwieńce, dzieła sztuki robione na zamówienie, ale u nas coś takiego jeszcze się nie zdarzyło.
Dożynkowa tradycja nie zginęła też na pewno w gminie wiejskiej Człuchów, gdzie co roku komisja ocenia ponad 20 różnych prac. Ale to też niezwykła gmina, gdzie praktycznie w każdym z 25 sołectw działa koło gospodyń wiejskich. O kupowaniu wieńców nikt tu nawet nie pomyślał...
- Nic nie wiem na ten temat. Pierwsze słyszę o kupowaniu wieńców, nawet nie wiedziałem, że taki proceder istnieje - mówi Arkadiusz Kubalewski, sekretarz gminy Człuchów. - W regulaminie konkursu na najpiękniejszy wieniec w gminie chyba nawet nie mamy zapisu, że musi być wykonany własnoręcznie, i nie ma takiej potrzeby, bo to jest oczywiste. Jeżeli ktoś nie chce robić wieńca lub nie ma na to czasu, to lepiej niech go nie robi, niż kupuje, a potem konkuruje z kimś, kto taką pracę wykonał własnoręcznie, własnymi siłami i środkami. U nas także nie zawsze wieńce prezentują wszystkie sołectwa, rezygnują z tego na przykład te mniej rolnicze. Ale wiemy, że nasze panie pracują nad wieńcami same - powstają mniejsze, większe, ale własne. A czy możne je potem sprzedać, to już zupełnie inna sprawa. Jeśli bowiem ktoś takie dzieło sztuki chce kupić i na przykład gdzieś sobie postawić, nie widzę w tym nic złego. Jeśli jest popyt na takie prace i można zarobić, to nie widzę problemu.
Jak dodaje Kubalewski - w gminie wciąż żywe są tradycje. - Nasze koła gospodyń to nie są koła, które „przygasają”, ale wręcz przeciwnie - żyją i się rozwijają.
Odwrotna sytuacja jest na przykład w gminie Przechlewo, gdzie tradycja dożynkowych wieńców praktycznie wygasła. Na ostatni z organizowanych konkursów zgłoszone zostały raptem... cztery wieńce. Ale w zamian powstała tu inna tradycja, którą być może podchwycą inne gminy - podczas odbywającego się w ubiegłą sobotę święta plonów rozstrzygnięto tu pierwszy konkurs na dożynkowe dekoracje. W tym roku zbudowano ich 9 i robią niesamowite wrażenie - nie ma chyba kierowcy, który nie przyhamowałby albo nie przystanął na drodze do Przechlewa, wzdłuż której stoją. Władze gminy wystosowały nawet apel do oglądających: „Z uwagi na bezpieczeństwo kierowców zatrzymujących się przy wystawie prosi się o nietamowanie ruchu podczas parkowania pojazdów. Zwiedzających z kolei prosimy o ostrożność przy przechodzeniu przez jezdnię”. Bo jest co oglądać - olbrzymi koń zaprzężony do wozu, płynący rzeką kajak, który dobija do obozowiska, wiejska chata z całym obejściem - nawet kur znoszących jaja nie zabrakło i rolnika „szukającego żony jak szalony”. Dekoracje będą zdobić pole przy szosie do 13 września, potem słoma użyta do budowy dekoracji zostanie wykorzystana w miejscowej ciepłowni. Ze względu na rozmiary jest mało prawdopodobne, że dekoracje czeka ten sam „komercyjny” los co dożynkowe wieńce, choć i je aż szkoda rozbierać.
Beata Gliwka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?