MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wielki Piątek: Czy wiesz, jak umarł Jezus Chrystus?

Karolina Kulaszewicz
Na Całunie Turyńskim zidentyfikowano ponad siedemset różnych śladów ran
Na Całunie Turyńskim zidentyfikowano ponad siedemset różnych śladów ran
Chrystus zmarł w ciągu 3 do 6 godzin od chwili ukrzyżowania. Jego krzyk i skłonienie głowy mogą świadczyć o dodatkowej, nagłej przyczynie zgonu. Poniżej medyczne aspekty śmierci Jezusa.

Polscy lekarze zbadali prawdopodobne przyczyny śmierci Chrystusa. Z powodu obrażeń, jakie Chrystusowi zadano od momentu pojmania w Ogrodzie Oliwnym aż do śmierci, przypuszczać można, że tuż przed ukrzyżowaniem Chrystus znajdował się w stanie krytycznym. Jego śmierć mogły spowodować wstrząs pourazowy, ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa, ciężkie zapalenie płuc z płynem wysiękowym w jamie opłucnowej, uduszenie na skutek niewydolności oddechowej. O medycznych aspektach śmierci Chrystusa naukowcy mówili na konferencji zorganizowanej przez Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy Polskich archidiecezji gdańskiej.

Czytaj także: Misterium Męki Pańskiej na ulicach Gdańska. Chrystus zostanie ukrzyżowany na Górze Gradowej

Zdaniem prof. dr. hab. Władysława Sinkiewicza z Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy, prawdopodobnym świadectwem przebiegu męki i śmierci Chrystusa jest Całun Turyński. - Wyniki przeprowadzonych ostatnio ekspertyz wykazały, że płótno całunu z całą pewnością pochodzi z czasów Chrystusa - podkreśla prof. Sinkiewicz.

Z całunu wywnioskować można, że spoczywało w nim ciało mężczyzny o wzroście około 180 centymetrów i mocnej, proporcjonalnej budowie ciała. Z badań nad materiałem wynika, że ciało leżało w nim nie dłużej niż 36 godzin, bowiem na płótnie nie ma żadnych oznak rozkładu, a nienaruszone ślady krwi mogą z kolei świadczyć o tym, że zwłoki nie były z całunu wyjmowane. - Całun zawiera ślady całej męki ofiary. Zidentyfikowano na nim ponad 700 różnych śladów ran - zaznacza naukowiec. - Ważnym świadkiem autentyczności dowodów męki skazańca odsłanianych przez całun są ślady po ukoronowaniu cierniem, uplecionym w kształcie czepca wgniecionego na głowę. Ukoronowanie było oryginalnym pomysłem dla cynicznego podkreślenia głównego oskarżenia przeciw Jezusowi, że śmiał się mienić królem, gdyż ani wcześniej, ani później nie było takiego zwyczaju - wyjaśnia profesor Sinkiewicz.

Całun zawiera również liczne ślady ran po uderzeniach biczami zakończonymi żelaznymi kulkami lub ostrymi kośćmi zwierzęcymi.

Czytaj także: Wielki Czwartek w Kościele katolickim. Wieczerza Pańska, Eucharystia i kapłaństwo

Ważąca ponad 50 kilogramów belka, którą skazaniec niósł na swoje miejsce kaźni, powodowała głębokie rany ramion (zwłaszcza prawego), co odzwierciedlają ślady na całunie. - Niesymetryczne umocowanie belki na barkach powodowało, że skazaniec, nie mogąc amortyzować upadku lub podpierać się ręką, najczęściej upadał na lewe kolano lub na twarz. Kolano zostało tak zniszczone, że jest mało prawdopodobne, by torturowana ofiara mogła iść samodzielnie - tłumaczy prof. Władysław Sinkiewicz.
Na konferencji zatytułowanej "»W Ranach Twoich« - Śmierć Chrystusa w Aspekcie Medycznym", która się odbyła 2 kwietnia w Gdańskim Uniwersytecie Medycznym, naukowcy mówili o tym, jak z medycznego punktu widzenia przebiegały męka i śmierć Chrystusa. Wyniki ich badań przypisaliśmy wybranym fragmentom Ewangelii, które opisują ostatnie godziny życia Jezusa z Nazaretu.

Czytaj także: Droga Krzyżowa Jezusa przez centrum Gdańska (WIDEO)

Krwawy pot

"Potem wyszedł i udał się, według zwyczaju, na Górę Oliwną; towarzyszyli Mu także uczniowie. Gdy przyszedł na miejsce, rzekł do nich: »Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie«. A sam oddalił się od nich na odległość około rzutu kamieniem, padł na kolana i modlił się tymi słowami: »Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Wszakże nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!«. Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i pokrzepiał Go. Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię."
(Łk 22, 39-44)

Opis św. Łukasza ewangelisty (z zawodu lekarza) wskazuje na pierwsze objawy cierpienia fizycznego i psychicznego Chrystusa. Krwawy pot dał początek 18-godzinnej męce Jezusa.
Hematohidrosis - czyli schorzenie, w którym człowiek poci się krwią, jest niezwykle rzadkie. W światowej literaturze medycznej odnotowano zaledwie kilka takich przypadków. Krwawy pot powstaje na skutek pękania przebiegających tuż pod skórą naczynek krwionośnych, co sprawia, że krew, wraz z potem, przedostaje się na powierzchnię ciała. Objaw taki może być wywołany m.in. przez bardzo intensywne przeżycia psychiczne, np. gwałtowny strach, lęk przed cierpieniem, poczucie osamotnienia i świadomość rychłej śmierci poprzedzonej cierpieniem.

Czytaj także: Misterium Męki Pańskiej na ulicach Gdańska. Chrystus zostanie ukrzyżowany na Górze Gradowej

Biczowanie i cierniem ukoronowanie

"Wówczas Piłat zabrał Jezusa i kazał Go ubiczować. A żołnierze, uplótłszy koronę z cierni, włożyli Mu ją na głowę i okryli Go płaszczem purpurowym. Potem podchodzili do Niego i mówili: »Witaj, królu żydowski«. I policzkowali Go."
(J 19, 1-3)

- Wstępem do ukrzyżowania było zwyczajowe bicie skazańca, zwłaszcza po twarzy. Wymierzane razy, zwane policzkowaniem, były w rzeczywistości uderzeniami pięściami lub wręcz kijem - wyjaśnia prof. dr hab. med. Władysław Sinkiewicz.
Ślady na Całunie Turyńskim wskazują na to, że Chrystusa bito głównie po prawej stronie twarzy, która została prawie zmasakrowana. - Wytworzony pod okiem duży krwiak znacznie utrudniał widzenie, a może nawet je uniemożliwiał. Szeroka rana od nosa przez policzek, obrzęk, liczne krwiaki i pęknięta żuchwa świadczą o szczególnym okrucieństwie - tłumaczy prof. Sinkiewicz.

Tortura, jaką było nałożenie Chrystusowi korony cierniowej na głowę, została wymyślona specjalnie dla niego. - W żadnym źródle historycznym nie ma wzmianki o stosowaniu tego rodzaju tortur przed ukrzyżowaniem. Koronowanie cierniem skazanych na śmierć nie było bowiem w zwyczaju ani Rzymian, ani Żydów - tłumaczy Ewa Andrasz, studentka V roku Wydziału Lekarskiego Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

Czytaj także: Misterium Męki Pańskiej na ulicach Gdańska. Chrystus zostanie ukrzyżowany na Górze Gradowej

Korona - jak wskazują ślady na Całunie Turyńskim - uformowana była na kształt rzymskiej czapki i otaczała cały obwód głowy Jezusa, włącznie z jej sklepieniem.

- Głębokie kolce czepca cierniowego, wbijając się przez skórę i często dochodząc do okostnej, powodowały nieznośny ból o charakterze neuralgii nerwu trójdzielnego. Na czole można się doliczyć trzynastu przekłuć, zaś z tyłu głowy dwudziestu takich śladów ran. W związku z tym że całun nie uwidacznia boków głowy, przyjmuje się, że wszystkich urazów cierniowych mogło być około pięćdziesięciu - zaznacza prof. Sinkiewicz.

Zanim skazańca ukrzyżowano, poddawano go biczowaniu, którego zwykle dokonywali dwaj żołnierze. Skazańca, z rękami wzniesionymi w górę, przywiązywano do słupa.

- Rzymski sposób biczowania zwano "wpół drogi do śmierci", ponieważ założeniem było przestać biczować dopiero wtedy, gdy skazaniec był bliski wyzionięcia ducha - wyjaśnia Ewa Andrasz.
- Bito w pozycji pochylenia, przede wszystkim po plecach, udach i łydkach, natomiast oszczędzano okolice głowy, serca i podbrzusza, nie chcąc dopuścić do przedwczesnego zgonu. Bicze, w wyniku uszkodzenia naczyń krwionośnych, powodowały bardzo głębokie, krwawiące rany całego ciała.
Często odsłaniały nerwy i penetrowały do kości, raniąc okostną i powodując w ten sposób ogromny ból - dodaje studentka.

Czytaj także: Koncerty Wielkanocne w gdańskich kościołach
Zdaniem prof. Sinkiewicza, biczowanie często powodowało zmasakrowanie ciała i, w połączeniu z silnym bólem i utratą krwi, miało wpływ na okres agonii na krzyżu i było przyczyną wstrząsu.
Droga Krzyżowa
"A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego płaszcz, włożyli na Niego własne Jego szaty i odprowadzili Go na ukrzyżowanie. Wychodząc, spotkali pewnego człowieka z Cyreny, imieniem Szymon. Tego przymusili, by niósł krzyż Jego."
(Mt 27, 31-32)

W czasach Chrystusa Rzymianie stosowali trzy rodzaje krzyży: łaciński (crux immissa lub capitata) - składał się z dwóch części, z których pionowa wystawała ponad poziomą, commissa - w kształcie litery T, i trzeci - decussata, nazywany dziś krzyżem św. Andrzeja.

Chrystusa najprawdopodobniej przybito do krzyża immissa. Zbudowany był z dwóch pali - pionowego, którego wysokość nie przekraczała 2,4 metra, i z belki poprzecznej, o długości 1,5 do 1,8 metra. - Pionowy pal nie był zupełnie gładki. Mniej więcej w połowie jego wysokości wystawał sęk lub kołek, zwany po łacinie sedile. Ukrzyżowany opierał się na nim, gdyż niemożliwe byłoby utrzymanie ciężaru całego ciała tylko na czterech gwoździach wbijanych w ciało - tłumaczy Ewa Andrasz.

Czytaj także: Koncerty Wielkanocne w gdańskich kościołach
Cały krzyż ważył ponad 130 kg, skazaniec niósł więc tylko poprzeczną belkę.
Zdaniem prof. Sinkiewicza, tuż przed ukrzyżowaniem Chrystus był w stanie krytycznym, a z powodu utraty krwi i zadawanego mu wcześniej cierpienia nie był w stanie sam dźwigać krzyża. - Utratę krwi pogłębiało otwieranie zaschniętych ran przez powalanie ofiary na ziemię przed przybiciem do krzyża - dodaje naukowiec.

Ukrzyżowanie

"Przyprowadzili Go na miejsce Golgota, to znaczy miejsce Czaszki. Tam dawali Mu wino zaprawione mirrą, lecz On nie przyjął. Ukrzyżowali Go i rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy, co który miał zabrać."
(M 15, 22-23)

Wino, z dodatkiem mirry, miało łagodzić ból skazańca. Z przekazu ewangelicznego wiemy jednak, że Chrystus odmówił wypicia go. Skazańca przybijano do krzyża gwoźdźmi o długości od 13 do 18 centymetrów i średnicy około 1 centymetra.

- Miejscem przybijania gwoździ do rąk były nadgarstki, gdyż tylko kości i więzadła przegubu ręki, a nie dłonie, mogą utrzymać ciężar ciała. Gwoździe wbijano pomiędzy kość promieniową a kości nadgarstka lub pomiędzy same kości nadgarstka, proksymalnie [powyżej - przyp. red.] do troczka mięśni zginaczy i więzadeł nadgarstka - tłumaczy prof. Sinkiewicz. - Pomimo że gwóźdź przechodził przeważnie pomiędzy kośćmi i nie powodował złamań, samo uszkodzenie okostnej wywoływało ból nie do zniesienia. Wbijany gwóźdź mógł miażdżyć lub uszkodzić nerw pośrodkowy, powodując rozrywający ból obu ramion, porażenie części kończyny i niedokrwienie przykurczne - dodaje.
Kiedy ręce skazanego zostały już przybite do poprzecznej belki, mocowano ją do wbitego w ziemię pionowego słupa. Wówczas do drzewa krzyża przybijano stopy. Gwoździe wbijano od przodu, uginając nogi skazańca w kolanach i ustawiając jedną stopę na drugą. - Prawdopodobnie wbijane gwoździe prowadziły do urazu zarówno nerwu strzałkowego, jak i gałązki nerwu podeszwowego, co powodowało rozdzierający ból, który trudny jest do opanowania nawet środkami narkotycznymi - tłumaczy prof. Sinkiewicz.

Śmierć na krzyżu

"Potem Jezus świadom, że już wszystko dokonało się, aby się wypełniło Pismo, rzekł: »Pragnę«. Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: »Dokonało się!«. I skłoniwszy głowę, oddał ducha."
(J 19, 28-30)

Zdaniem lekarzy, najbardziej brzemienną w skutkach przyczyną zgonu poprzez ukrzyżowanie było uniemożliwienie prawidłowego oddychania, a zwłaszcza uzyskanie prawidłowego wydechu. - Ciężar ciągnący ciało w dół na rozciągniętych ramionach i zgiętych kolanach wymuszał ustawienie mięśni międzyżebrowych w pozycji wdechowej i uniemożliwiał bierny wydech - wyjaśnia prof. Sinkiewicz. - Wydech mógł się dokonywać tylko za pomocą mięśni przepony, oddychanie było więc płytkie i niewydolne. Aby dokonać wydechu, ofiara musiała wznieść ramiona i opierając się na stopach, rozprostować kolana. Powodowało to przeszywający ból przybitych stóp i nadgarstków z podrażnionych i uszkodzonych gwoźdźmi nerwów oraz ból poranionych pleców. Rozwijające się w następstwie zmęczenia i zaburzeń gospodarki wodno-elektrolitowej tężcowe kurcze mięśniowe powodowały, że oddychanie stawało się niemożliwe - dodaje naukowiec.

Czytaj także: Wielki Czwartek w Kościele katolickim. Wieczerza Pańska, Eucharystia i kapłaństwo

Zdaniem profesora Sinkiewicza, Chrystus zmarł w ciągu 3 do 6 godzin od chwili ukrzyżowania. Głośny okrzyk Jezusa i skłonienie głowy mogą świadczyć, zdaniem naukowców, o dodatkowej, nagłej przyczynie zgonu. - Taką najprostszą interpretacją może być pęknięcie serca wolnej ściany lewej komory z wylaniem się krwi do worka osierdziowego i wtórną tamponadą serca [zatrzymanie pracy serca - przyp. red.], aczkolwiek rzadko dochodzi do tego powikłania w pierwszych godzinach zawału - zaznacza profesor Sinkiewicz. - Wstrząs z utraty krwi i płynów ustrojowych, duże urazy ciała i wielkie cierpienie fizyczne mogły być również przyczyną rozsianego krzepnięcia wewnątrznaczyniowego z ewentualną embolizacją [zatorem - przyp. red.] naczyń wieńcowych serca drobnymi skrzeplinami i wtórnym zawałem serca...

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

***
Materiał przygotowałam na podstawie wykładów wygłoszonych przez prof. dr. hab. Władysława Sinkiewicza z Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy i Ewę Andrasz, studentkę V roku Wydziału Lekarskiego Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki