MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wicemistrz Europy w capoeirze pochodzi z Polski

Grażyna Antoniewicz
Przemek Świderski
Kusi go teatr, chciałby też podróżować i wierzy, że marzenia się spełnią. O pełnym pasji młodym człowieku, wicemistrzu Europy w capoeirze, Dawidzie Sęku-Canudo - pisze Grażyna Antoniewicz

Jedną z gwiazd "Alicji w Krainie Czarów" jest Kot z Cheshire. Przyczajony, drapieżny, wyczynia nieprawdopodobne ewolucje, wręcz fruwa po scenie, ale nic dziwnego, wszak to Dawid Sęk- Canudo, wicemistrz Europy w capoeirze, brazylijskiej sztuce, w której walka się miesza z tańcem.
Rozmawiamy na widowni gdańskiego teatru Miniatura, właśnie skończył się kolejny spektakl "Alicji". Brygadierzy wynoszą dekoracje i rekwizyty, pogasły światła na scenie.

- Dzisiaj na pierwszym przedstawieniu było wyjątkowo ciężko, bo zjadłem niezbyt energetyczne śniadanie, zaledwie dwie kromki chleba, i czułem, że nie mam mocy - uśmiecha się Dawid Sęk. - Kiedy coś podjadłem, było już lepiej, rozkręciłem się. Zwykle rano przygotowuję sobie jakieś chińskie danie, na przykład kurczaka z ryżem, żeby mieć siły na scenie.

Tylko dla najlepszych Pytam, skąd się wzięła w jego życiu capoeira.

- Obejrzałem film "Tylko dla najlepszych" - wspomina. - Pomyślałem, że to coś dla mnie. Wypożyczyłem kasetę z filmem i przed telewizorem zacząłem ćwiczyć podstawowe kroki. Każdemu opowiadałem o swojej pasji. W rodzinie wszyscy wiedzieli - Dawid chce trenować capoeirę! Dlatego kiedy moja mama, idąc ulicami Elbląga - bo tam do niedawna mieszkałem, usłyszała, jak kilku chłopaków rozmawia o capoeirze, podeszła i spytała, gdzie trenują. I tak to się zaczęło.

- Capoeira jest dla każdego - zapewnia. - Nieważne, czy ktoś ma 50, czy 18 lat, nie ma ograniczeń wiekowych. Każdy znajdzie coś dla siebie, bo są w niej muzyka, taniec, śpiew, instrumenty i walka. Drażni mnie, gdy ktoś mówi, że to taniec. Otóż nie, to jak najbardziej sztuka walki. Wyróżnia się dynamiką i taneczną płynnością. Niewiele jest statycznych pozycji, dużo natomiast zamaszystych kopnięć i podcięć. Ciosy przeciwnika rzadko się blokuje, zamiast tego capoeira oferuje wiele uników i przejść. Ćwiczy się zarówno szybkość, gibkość, siłę, jak i poczucie rytmu. Pierwsze zajęcia polegają na nauce świadomości własnego ciała oraz pracy nad kondycją...

Klimat teatru

Dawid Sęk był żywym dzieckiem, pełnym niecodziennych pomysłów.

- W szkole podstawowej trochę się rozbestwiłem, byłem bitny, szalałem - przyznaje - ale potem się uspokoiłem. Dzisiaj trudno wyprowadzić mnie z równowagi.

Nie zamieniłby capoeiry na nic, teatr, być może, stanie się jego drugą pasją...

- Ale to nie będzie to samo co capoeira - zapewnia.

Dawid Sęk występował już wcześniej na deskach teatru w Elblągu. - Potrzebowali skaczących ludzi, a ja już wtedy trenowałem capoeirę - opowiada Dawid. Kiedy się przeniosłem z Elbląga do Gdańska, szukałem jakiejś pracy, zaczepienia. Mój trener Maciej Nowiński znał choreografa Jarosława Stańka i zaproponował, żeby zatrudnił mnie w spektaklu.

- Kiedy trener przyprowadził mnie tutaj do Miniatury, poczułem po raz drugi niezwykły klimat teatru, bo teatr ma specyficzny klimat - zapewnia. - Tęskniłem trochę do tego po występach w Elblągu.

Zobacz zdjęcia z Parady Niepodległości w Gdańsku

Nie mruż oczu

Podczas prób do "Alicji w Krainie Czarów" Dawid Sęk usłyszał, że dobrze czuje scenę. Otrzymał też wiele cennych wskazówek aktorskich, jak się poruszać, jak patrzeć. Okazało się, że ciągle mruży oczy, gdy się uśmiecha.

- Reżyser Jerzy Jan Połoński pokazał, co mam zrobić, żeby twarz była bardziej wyrazista, jak się poruszać po scenie - opowiada.
Podoba mu się praca w teatrze. Może więc spróbuje zdawać do szkoły teatralnej, ale jeszcze nie zdecydował.

Być może jednak wybierze studia na AWF w Gdańsku. Ten młody człowiek ma bowiem wiele talentów i zainteresowań. Choć ukończył Technikum Informatyczne, jak przyznaje, było to totalne nieporozumienie. Teraz chodzi do szkoły masażu. Przydatna umiejętność, gdy się trafi kontuzja.

A może do Brazylii?

Dawid Sęk mieszka w Gdańsku i chciałby zostać na Wybrzeżu, jednak nie wyklucza, że wyruszy dalej, w świat, może zamieszka za granicą, ale to dalekosiężne plany. Myśli o podróżach. Może do Brazylii, ojczyzny capoeiry.

Gdyńska parada niepodległości w obiektywie

Na razie trenuje w gdyńskim klubie ABADA Capoeira. Zajęcia odbywają się trzy razy w tygodniu. Gdy czas pozwala, idzie na spacer bulwarem Nadmorskim w Gdyni, to jedno z jego ulubionych miejsc w Trójmieście.

- Każdy powinien mieć jakąś pasję, to ułatwia wiele spraw i otwiera drzwi na świat. Poznaje się ciekawych ludzi, czasami nawet podróżuje się po świecie. Jeśli ktoś ma coś, z czym chce związać swoje życie, na pewno to osiągnie. Ważne, żeby to, co robimy, sprawiało nam satysfakcję - dodaje mistrz Canudo.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki