Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poszukiwania zaginionego Arkadiusza Bochenka w Tczewie. Rodzina ma pretensje do policji o efekty i zakres poszukiwań

Przemysław Zieliński
Przemysław Zieliński
Jako ostatnia z naszej rodziny widziałam Arka - wspomina matka zaginionego. - Był uśmiechnięty, wyglądał zupełnie normalnie. Nawet nie chciał kawy wypić, bo powiedział, że idzie się przejść. Od dwóch tygodni trwają poszukiwania Arkadiusza Bochenka z Tczewa. Mężczyzna ostatni raz był widziany w środę, 11 kwietnia, i od tego dnia nie daje znaków życia. Policja próbuje wyjaśnić okoliczności zaginięcia 28-latka, ale zdaniem rodziny mundurowi robią za mało.

Niepokój, smutek i ciągłe pytania o losy syna od dwóch tygodni nurtują Grażynę Bochenek.

- Jako ostatnia z naszej rodziny widziałam Arka - wspomina matka zaginionego. - Był uśmiechnięty, wyglądał zupełnie normalnie. Nawet nie chciał kawy wypić, bo powiedział, że idzie się przejść.

Była środa, 11 kwietnia. Kamila Zielińska, siostra Arkadiusza Bochenka, otrzymuje zdjęcie uśmiechniętego brata. W tle jest Wisła.

Zaginieni z Pomorza.

- „Kocham cię siostra” to ostatnie słowa, które do mnie wysłał - wspomina pani Kamila. - Po godz. 20.00 telefon już milczał. To dziwne, bo Arek praktycznie zawsze był dostępny na Facebook'u, często wrzucał informację, gdzie i z kim teraz jest oraz co robi. Gdy był u mnie w Gdańsku nic nie wskazywało na to, że jest smutny, czymś przejęty...

Ostatni raz 28-latek był widziany nad Wisłą na Czyżykowie, w okolicy ujścia Strugi Subkowskiej. Zaginiony ubrany był w szarą bluzę z brązowymi wstawkami z kapturem, spodnie ciemne dżinsy, buty typu nike, czarno-czerwone. W sobotę, 14 kwietnia, rodzina zdecydowała się zgłosić na policję zaginięcie mężczyzny.

- Usłyszeliśmy od policjantów prowadzących sprawę, że na 99 proc. Arek popełnił samobójstwo i że znajduje się w Wiśle i mamy czekać aż wypłynie - mówi Joanna Koszmider, szwagierka zaginionego. - Na jakiej podstawie tak stwierdzono? Powiedziano nam, że wynika to z przesłanek i mamy się nastawić na najgorsze. Może wcale nie był tutaj sam, albo był to nieszczęśliwy wypadek?

- Policjanci sprawdzali lewy i prawy brzeg Wisły, ale na tę chwilę mężczyzny nie odnaleziono - informuje asp. sztab. Dawid Krajewski, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Tczewie. - Nie przeprowadzono badań dna rzeki, ponieważ jest to niemożliwe ze względu na wysoki stan wody i bezpieczeństwo strażaków, które w takich warunkach mogłoby być narażone. To nie jest koniec poszukiwań, one cały czas trwają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki