Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzymał psy przez pięć lat w domu w Połczynie. Animalski odebrali mu zwierzaki [WIDEO,ZDJĘCIA]

P.
Akcja OTOZ Animals Puck w Połczynie
Akcja OTOZ Animals Puck w Połczynie Piotr Niemkiewicz
W Połczynie inspektorzy OTOZ Animals Puck zabrali cztery psy mieszkańcowi gminy Puck. Mężczyzna w swoim lokum zwierzaki przetrzymywał od pięciu lat. W czterech ścianach psy jadły, spały i załatwiały swoje potrzeby.

Zżółkłe z brudu firanki i nieustanne ujadanie psów - taki zastaliśmy krajobraz na malutkim osiedlu przy ul. Krótkiej w Połczynie (gmina Puck). Mieszkańcy zmęczeni i zmartwieni kondycją psów uwięzionych w czterech ścianach niewielkiego mieszkania, zgłosili się do inspektorek OTOZ Animals, które od niedawna mają swój pucki oddział. Te na sygnał odpowiedziały natychmiastowo.

W asyście pracownika Urzędu Gminy Puck inspektorki przyjechały na miejsce, aby zweryfikować zgłoszenie. Mężczyzna, zaskoczony wizytą policji dla zwierząt, wpuścił wolontariuszki do środka. Choć obawiał się, że psy mogą po prostu pogryźć nieproszonych gości.
Mimo to OTOZ wkroczył do akcji.

I dobrze. Warunki, w jakich mieszkaniec Połczyna trzymał cztery psy, wołały o pomstę do nieba. Powiedzieć, że w mieszkaniu panował wielki nieporządek to jak nic nie powiedzieć. Wszechogarniający smród, puste butelki po alkoholu przemieszane ze śmieciami i odchodami - nie tylko zwierzęcymi - przyprawiały o dreszcze i wymioty.

Jak przyznał sam właściciel, czworonogi bardzo rzadko wychodziły na zewnątrz. Psy były wychudzone, przestraszone i odseparowane od siebie.

Duży Ares był zamknięty w ciasnym pomieszczeniu bez choćby najmniejszego okna. Inny kundelek całe swoje życie przemieszkał w ciasnej toalecie, za zablokowanymi na stałe drzwiami. Sam był jednym wielkim kołtunem.

Nie było wyboru. Inspektorki OTOZ odebrały mężczyźnie zaniedbane psy.
- Zwierzęta były wychudzone i wylęknione - mówi Patrycja Wajcht z OTOZ Animals. - Miały pazury powrastane w opuszki, przez to, że tyle czasu spędzały w domu.

Skąd w niewielkim mieszkaniu aż tyle zwierząt? Połczynianin, jak tłumaczył, po prostu litował się i przygarynał błąkające się psy. Żywił je, otaczał - niewielką - opieką, ale nie wypuszczał.
- To typowy przykład zbieracza - mówi Maria Antoniewicz z puckiego inspektoratu OTOZ Animals.

Na pytanie, dlaczego mężczyzna doprowadził do takiego stanu dom i zwierzęta, ten wzruszył ramionami i zrzucił całą winę na odejście żony, przez którą też uciekł w alkohol. Inspektorki wytłumaczyły mu, że jego zachowanie wobec zwierząt było karygodne.

Mężczyzna z Połczyna zgodził się, by polubownie oddać psy. Te powędrowały pod opiekę specjalistów. Po przyjeździe do schroniska w Dąbrówce k. Wejherowa otrzymały potężną dawkę miłości i rozpoczęły nowe życie. Wystarczyła chwila na schroniskowym wybiegu, by pupile przypomniały sobie na czym polega beztroskie szaleństwo.
- Zabawom nie było końca - relacjonują inspektorki.

Nowy, bezpieczny rozdział to nie tylko świeże powietrze, pełnowartościowe posiłki i spacery. Połczyńskie Ares, Kubuś, Niunia i Puszek to dziś Grabek, Tula, Buziak i Leo. A pucki oddział OTOZ Animals zapowiada kolejne akcje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki