- Dla małych pacjentów wkłucia to ogromny stres. Dzieci bardzo to przeżywają, co nie pozostaje bez wpływu na cały proces leczenia. Ciężko też patrzeć, jak krwawią serca mam, bo to one najczęściej towarzyszą im przy zabiegach - mówi Ewa Leśko, pielęgniarka z 29-letnim stażem. - Naszymi pacjentami są dzieci - od kilkutygodniowych do 18 roku życia. Niemowlęta, czasem dzieci z nadwagą, u których najtrudniej zlokalizować żyłę, maluchy, które mają już zrosty na żyłach, bo tych wkłuć było tak wiele, a wenflony trzeba wymieniać po 72 godzinach... Potrafimy robić zastrzyki, tu nie chodzi o naszą wygodę, ale o większy komfort naszych małych pacjentów.
Zobacz też: Fundacja "Pan Władek" dostarczyła 42 tony jabłek. Zbierają też na skaner dla niemowląt
Urządzenie zostało już przetestowane i, jak podkreśla pielęgniarka, nie tylko pozwala wykonywać precyzyjne wkłucia, ale też odwraca uwagę małych pacjentów od zastrzyku.
- Mamy piękny nowy, kolorowy oddział. Uśmiech z twarzy dzieci, które do nas trafiają, znika jednak na myśl o zastrzyku. Tyle lat napatrzyłam się już na strach w ich oczach. Takie urządzenie powinno być na wyposażeniu każdego oddziału dziecięcego - dodaje pielęgniarka.
Skaner kosztuje ok. 25 tys. zł. Pieniądze można wpłacać na konto specjalnie utworzone w tym celu przez Fundację „Pan Władek” o numerze 22116022020000000315322285 (w tytule: „skaner żylny, doposażenie oddziału”).
- Liczę na to, że wspólnymi siłami szybko uda nam się zebrać pieniądze - mówi Władysław Ornowski, szef Fundacji „Pan Władek”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
