Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka dostała 15 lat więzienia za zabójstwo noworodka w Bądkach

wie
Wyrok dla matki za zabójstwo noworodka w Bądkach
Wyrok dla matki za zabójstwo noworodka w Bądkach Przemysław Świderski
Monika B. z Bądek pod Kwidzynem została skazana na 15 lat więzienia. 29-latka miała dwukrotnie uderzyć nowo narodzone dziecko pięścią, a według biegłych również uderzyła dziewczynką o twardą powierzchnię. Nie została uznana za „dzieciobójczynię”, co mogłoby oznaczać zdecydowanie niższy wyrok. Orzeczenie jest nieprawomocne, obrońca zapowiada apelację.

Wyrok zapadł w środę 30 marca po trwającym niewiele ponad pół roku procesie. Na sali nie było ani oskarżonej, ani prokuratora, ani obrońcy. Przypomnijmy, że do tragedii doszło 22 stycznia 2015 roku w ubogim gospodarstwie w Bądkach pod Kwidzynem. Bezrobotna utrzymująca się za kilkaset złotych miesięcznie 28-letnia wówczas Monika B. była matką czwórki dzieci w wieku 3-5 lat. Z relacji rodziny kobiety wynikało, że jej ówczesny konkubent – Piotr – nie pomagał przy dzieciach i nadużywał alkoholu. Policję, która zatrzymała 28-latkę zawiadomili wezwani do porodu ratownicy pogotowia, którzy na miejscu odkryli martwego noworodka. B. przekonywała, że dziewczynkę urodziła nagle w piwnicy domu a dziecko wypadło jej na podłogę, choć przyznała, że dwukrotnie uderzyła je pięścią i niecelowo – o framugę drzwi.

Kwidzyn: Kobieta podejrzana o zabójstwo noworodka trafiła do aresztu [WIDEO]

Sąd uznał, że oskarżona działała wówczas „z zamiarem bezpośrednim, czyli dążyła do zabicia”. Sędziów nie przekonały wyjaśnienia kobiety, która twierdziła, że takie zachowanie spowodował „impuls”, że go „nie planowała” i „to nie było celowe”. - Ja tylko chciałam wyjść z tej piwnicy do domu. Ja już mam czwórkę dzieci, bałam się, że nie będę miała ich z czego utrzymać – powiedziała w toku postępowania Monika B.

Obciążająco na sytuację kobiety wpłynęło m.in., że choć zdawała sobie sprawę z ciąży nie zgłosiła się do lekarza, a także opinia biegłych, z której wynikało, że wbrew twierdzeniom kobiety poród trwać musiał co najmniej 40 minut, zeznania ratownika, medycznego, który stwierdził, że – choć karetka dojechała już po 4 minutach od wezwania - dziecko „nie żyło już jakiś czas”. 28-latka miała również jeszcze przed przyjazdem pogotowia zdążyć się umyć i założyć czyste ubranie, a brudne schować do pralki. Zdaniem sądu, mimo trudnych warunków życia w jej domu „nie działo się nic szczególnie patologicznego” (taka była bowiem informacja przekazana przez pracowników opieki socjalnej).

- Z opinii biegłych z zakładu medycyny sądowej wynika, że dziecko było żywe, było ogólnie zdrowe w chwili urodzenia, powietrze napełniło jego płuca, drogi oddechowe nie zawierały żadnych płynów ani innego rodzaju przeszkód a więc mogły wydać z siebie krzyk. Jeżeli było tak jak twierdziła oskarżona, że urodziła dziecko kucając nad wiadrem, do którego się załatwiała to odległość między drogami rodnymi a ziemią - nawet przyjmując, że oskarżona w pewnym momencie wstawała – jest taka, że ze względu na amortyzujące działanie pępowiny, upadek dziecka skutkowałby drobnymi urazami ciała, głowy, które w żaden sposób nie zagrażałyby życiu dziecka - powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia Joanna Więckowska z Sądu Okręgowego w Gdańsku, sprawozdawca pięcioosobowego składu orzekającego w sprawie, która relacjonowała, że według opinii lekarzy B. mogła spowodować śmierć dziecka dwukrotnie uderzając je pięścią w głowę, a następnie o twardą powierzchnię, przy czym sędziowie nie dali wiary tłumaczeniom kobiety o przypadkowym uderzeniu główką dziecka w futrynę drzwi przy schodach do piwnicy.

Osiem dni wcześniej w procesie usłyszeliśmy mowy końcowe.

- Oskarżona przyznała się do tego, że uderzyła dwukrotnie dziecko, zatkała mu usta i przypadkowo, wychodząc, uderzyła główką o framugę - zaznaczył prok. Jarosław Pawluczuk z Prokuratury Rejonowej w Kwidzynie. Oskarżyciel, który sugerował, że kobieta mogła dopuścić się podobnego czynu także w 2007 (prowadzone wówczas śledztwo zostało umorzone) zażądał 25 lat więzienia, zastrzegając, że zdaniem oskarżenia, doszło do „klasycznego zabójstwa dziecka przez matkę” - nie w trakcie porodu.

- Oskarżona poniosła największy wymiar kary: będzie do końca życia walczyła z poczuciem winy, a drugą karą jest odebranie dzieci, które kocha – powiedziała z kolei w ostatnich słowach przed ogłoszeniem wyroku adwokat Anna Kopycka-Dziaduszewska. Podkreśliła również, że mimo drastycznych warunków życia i biedy 28-latka była wzorową matką dla czwórki pozostałych dzieci i by po raz kolejny nie zachodzić w ciążę pomocy szukała u lekarza. Według obrońcy, Monika B. działała w szoku poporodowym więc jej czyn powinien zostać potraktowany jako (zagrożone karą od 3 miesięcy do 5 lat więzienia) dzieciobójstwo.

Więcej o zakończeniu procesu i opiniach biegłych ginekologów czytaj tutaj: Zabójstwo noworodka w Bądkach. Matce może grozić 25 lat więzienia

Obrona zapowiada, że na pewno złoży apelację.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki