Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia na wraku Bremerhaven. Śmierć poniósł polski nurek

Piotr Kallalas
© Sławomir Paćko/kadr z filmu
W weekend doszło do tragedii podczas wyprawy nurkowej do wraku Bremerhaven, który znajduje się na głębokości 66 metrów. Śmierć poniósł doświadczony nurek, a jego ciało zostało znalezione następnego dnia.

W sobotę, 2 czerwca służby ratownicze otrzymały zgłoszenie o zaginięciu nurka, który brał udział w prywatnej, kilkunastoosobowej wyprawie na wrak niemieckiego statku Bremerhaven, który znajduje się około 17 mil morskich na północ od Władysławowa.

- Jako Baza Nurkowa Litoral pełniłem funkcję przewoźnika. Łącznie w tej wyprawie wzięło udział 15 osób nurkujących. Wrak ma 70 metrów długości, można powiedzieć, że nurkujemy na leżącym falowcu. Przed wejściem do wody została sporządzona lista z czasami nurkowania i dekompresji. Nurkowie schodzili parami. Michał, jako że miał najdłuższy czas, schodził jako pierwszy - podkreślił Wojciech Jechna z Bazy Nurkowej Litoral.

Według uzyskanych informacji, nurkowie mieli schodzić parami, jednak w tym wypadku do rozminięcia doszło jeszcze na linie podczas schodzenia. Pierwsze alarmujące informacje przyniosło wynurzenie partnera, z jakim schodził nurek. Po rozminięciu obaj nie mieli już ze sobą kontaktu, nie znaleźli się na wraku. Następnie, gdy minął czas, w którym nurek powinien już być na powierzchni wysłano kilku uczestników, aby sprawdzili linę i rozejrzeli się na wraku. To jednak nie przyniosło skutku i wtedy zostały wezwane służby ratunkowe.

- O godzinie 16:16 do poszukiwań skierowano statek ratowniczy "Bryza" z Władysławowa a o godzinie 16:18 śmigłowiec ratowniczy MW. W międzyczasie otrzymano informację, że nurkowanie odbywało się na wraku "Bremerhaven" na głębokości 68 m i zaginionego widziano ostatni raz o godzinie 12:15 na głębokości 15 m. Statek ratowniczy "Bryza" wraz z jednostką "Litoral" przeszukiwały rejon o powierzchni ponad 10 mil kwadratowych zgodnie z kierunkiem prądu. Taki sam obszar przeszukał śmigłowiec ratowniczy MW wyposażony w kamerę termowizyjną - poinformowała Mirosława Więckowska, rzecznik prasowy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa.

Poszukiwania nie przyniosły żadnego skutku. Dopiero następnego dnia nurkowie z jednostki "Litoral" znaleźli ciało nurka, które następnie zostało przetransportowane na statek ratowniczy.

"O godz. 13.01 pojawiła się na powierzchni pomarańczowa boja sygnalizacyjna, która zgodnie z ustaleniami oznaczała odnalezienie Michała. Drugi zespół zanurzył się o godz. 13:12, celem dodatkowego obojkowania ciała i wynurzenia go do powierzchni. Michał został wynurzony do powierzchni. Trzeci zespół zabezpieczył ciało na powierzchni wody, dopinając dodatkowe dwie, duże boje znaczące. Michał miał kompletny sprzęt nurkowy" - czytamy w oświadczeniu Katarzyny Kapłan, organizatora wyprawy.

Oprócz służb ratunkowych na miejscu pojawiła się także policja, która między innymi sprawdziła czy nikt z ekipy nie był pod wpływem alkoholu. Teraz dochodzenie prowadzi prokuratura.

wreck of S/S Bremerhaven from Slawek Packo on Vimeo.

- Obecnie jest przeprowadzana sekcja zwłok, która pozwoli na ustalenie przyczyny śmierci. Na początku będą to wyniki wstępne, a zapewne dopiero po badaniach histopatologicznych i toksykologicznych biegły będzie mógł się jednoznacznie wypowiedzieć o przyczynie śmierci. Śledztwo jest prowadzone w kierunku artykułu 155 kodeksu karnego, czyli nieumyślnego
spowodowania śmierci - powiedziała prok. Anna Braun z Prokuratury Rejonowej w Pucku.

Na razie nie wiadomo, co było przyczyną śmierci. Osoby ze środowiska nurkowego podkreślają z jednej strony jego wielkie doświadczenie, a z drugiej niekiedy "brawurowe" podejście. Za wcześnie jest jednak by mówić, czy zawinił sprzęt, czy był to nieszczęśliwy wypadek, czy może błąd w sztuce.

- Nie znam drugiego takiego człowieka wśród nurkujących, który by tak prężnie działał. To nie był laik. Michał był bardzo doświadczonym nurkiem i potrafił nurkować na podobnych wrakach kilka razy w tygodniu - podkreślił Wojciech Jechna.

Bremerhaven to niemiecki statek, który stanowił podczas II wojny światowej pływający obóz pracy. Następnie w 1944 roku brał udział w ewakuacji ludności niemieckiej. Podczas jednego z takich kursów został trafiony przez rosyjski ostrzał powietrzny i zatonął. Dziś, wrak parowca jest częstym obiektem eksploracji nurkowych.


Najważniejsze wydarzenia tygodnia:

POLECAMY NA DZIENNIKBALTYCKI.PL:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Tragedia na wraku Bremerhaven. Śmierć poniósł polski nurek - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki