Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wznowienie procesu gdańskiej czarownicy Anny Krüger

Dorota Abramowicz
Prof. Andrzej Januszajtis, znawca historii Gdańska
Prof. Andrzej Januszajtis, znawca historii Gdańska Karolina Misztal
Z prof. Andrzejem Januszajtisem, znawcą i propagatorem historii Gdańska, rozmawia Dorota Abramowicz.

Najpierw Słupsk honoruje ostatnią spaloną w 1701 roku na stosie czarownicę Trinę Papisten, a teraz pojawił się wniosek, by Rada Miasta Gdańska zrehabilitowała oskarżoną o czary i skazaną na śmierć w 1659 roku Annę Krüger. To moda czy raczej szansa na zadośćuczynienie krzywd po kilkuset latach?
Nie jestem szczególnym znawcą losów pomorskich czarownic, ale uważam, że jeśli jest to nawet moda, to bardzo pożyteczna, bo wzmacniająca nasze zainteresowanie historią miasta. Przy czym musimy wiedzieć, że Rada Miasta Gdańska nie ma uprawnień, by rehabilitować osobę skazaną w XVII wieku, nawet niewinnie.

To co można zrobić?
Moim zdaniem, najlepszym rozwiązaniem byłoby powtórzenie procesu, być może przy udziale studentów prawa. Razem z oskarżycielem, pełniącym rolę „advocatus diaboli”, obrońcą i sądem, który po kilku wiekach uniewinniłby gdańszczankę. Podobne procesy można zorganizować w Słupsku i na Półwyspie Helskim, gdzie zginęła ostatnia pomorska czarownica.

Czytaj też: Archeolodzy znaleźli w Chojnicach "wampira" [ZDJĘCIA]

Anna Krüger w chwili śmierci miała 88 lat, a jedyną jej winą było to, że ocalała z epidemii ospy.
Ponoć niejedyną. Oskarżono ją też o to, że wskutek rzucanych zaklęć bydło padało. W Gdańsku w tym czasie, czyli już po reformacji, obowiązywał czwarty wilkierz, czyli statut miasta oparty na prawie chełmińskim, który przewidywał palenie czarownic na stosach. Czym innym było jednak prawo, a czym innym jego stosowanie. Gdańsk był miastem, w którym niezbyt intensywnie ścigano czarownice, a stosy przestały płonąć stosunkowo wcześnie w porównaniu z innymi miejscowościami, nie tylko na Pomorzu. Łącznie w mieście spalono kilkanaście kobiet. Oskarżenie o czary - jeśli nie wyrządziły one nikomu bezpośredniej krzywdy - kończyło się wygnaniem z miasta.

Dlaczego więc Anna musiała zginąć?
Poszło o śmierć zwierząt domowych i postanowiono odnaleźć kogoś, kto byłby za to odpowiedzialny. Początkowo gdańszczanka nie przyznawała się do winy, ale i na to były sposoby - zabrano ją do Katowni. Tam, wskutek tortur, przyznała, że w dniu świętego Mikołaja odwiedził ją mężczyzna o imieniu Klaus, taki „Mikołajek”. Czyli diabeł.

Czekała ją okrutna śmierć...
Egzekucje w Gdańsku przeprowadzano też bardziej „humanitarnie” niż w innych miejscowościach. Bywało, że kat ścinał wcześniej skazaną, a potem jej ciało płonęło na stosie. Przy sercu Anny Krüger umieszczono z kolei woreczek z prochem. Kiedy ogień sięgnął tegoż woreczka, doszło do wybuchu, który zabił kobietę, przerywając jej męczarnie. Gdańsk, jak na owe czasy, w miarę łagodnie odnosił się do podejrzewanych o przestępstwa. W 1604 roku powstało tu najstarsze więzienie na terenie Polski, a już w 1629 roku przy obecnym placu Obrońców Poczty Polskiej, w miejscu, gdzie później stanął budynek Poczty Polskiej, założono Dom Poprawczy. Była to jedna z pierwszych tego typu placówek w Polsce! Prowadzono w niej resocjalizację poprzez pracę, między innymi więźniów skazanych przez sądy miejskie.

Anna była ostatnią gdańszczanką skazaną na śmierć za czary, ale na Pomorzu nadal ginęły kobiety.
W 1836 roku, czyli 177 lat później, w miejscowości Ceynowy (dzisiaj Chałupy) na Półwyspie Helskim zginęła kobieta oskarżona przez sąsiadów o czary. Tu już nie było poprzedzającego egzekucję wyroku sądu. To społeczność wsi uznała, że jest ona winna chorobie sąsiada. Poddano ją próbie wody. Jeśli tonęła, była niewinna. Jeśli udało się jej utrzymać na powierzchni, oznaczało, że pomógł jej w tym szatan. Kiedy utrzymywała się na powierzchni, zatłuczono ją wiosłami. W tamtym czasie jednak pruskie prawo stało już po stronie ofiary - osoby odpowiedzialne za jej śmierć zostały skazane.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki