Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Majątek Adamowiczów. Setki tysięcy w gotówce dla kilkuletnich dzieci

Jacek Wierciński
Proces Pawła Adamowicza rozpoczął się w piątek 29.09.2017 w Sądzie Rejonowym w Gdańsku
Proces Pawła Adamowicza rozpoczął się w piątek 29.09.2017 w Sądzie Rejonowym w Gdańsku Przemyslaw Swiderski
W trakcie piątkowego (29.09.2017) posiedzenia sądu w sprawie oświadczeń majątkowych prezydenta Gdańska, Paweł Adamowicz odmówił odpowiedzi na pytania. Jego wyjaśnienia złożone w śledztwie odczytał jednak prokurator i wyłania się z nich dość zaskakujący obraz rodzinnej ekonomii polityka.

Według prokuratury, Paweł Adamowicz miał nie wpisywać w oświadczeniach majątkowych w latach 2010-2012 dwóch mieszkań oraz zaniżać kwotę posiadanych oszczędności. Adamowicz przekonuje, że nieświadomie popełnił błędy, które później poprawił.

W piątek, 29.09.2017 r. z odczytanych przed sądem wyjaśnień dowiedzieliśmy się, że Adamowicz: „nie przyznawał się” i stwierdził m.in.: „zrobiłem to przez nieuwagę i nieumyślnie”.

Prezydent wskazał też cały szereg okoliczności, które „osłabiły jego staranność przy wypełnianiu oświadczenia majątkowego”.

Czytaj więcej na ten temat: Proces Pawła Adamowicza ws. oświadczeń majątkowych. Prezydent Gdańska: - Nie będę składał wyjaśnień

Naprawdę mocne wrażenie robią jednak wyjaśnienia prezydenta złożone w kontekście nieujawnianych w dokumentacji kwot oszczędności. Jak wskazał prok. Piotr Baczyński, naczelnik Wielkopolskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Poznaniu Prokuratury Krajowej, polityk w latach 2010-2012 ujawniać miał – zdaniem śledczych – jedynie od jednej trzeciej do dwóch trzecich rzeczywiście posiadanych oszczędności.

Skąd brały się nieujawniane pieniądze?

Okazuje się, że dziesiątki i setki tysięcy złotych kilkuletnie wówczas córki prezydenta (dziś mają 7 i 14 lat) miały otrzymywać od pradziadków na święta i inne rodzinne okazje – np. urodziny. Często gotówką.

Poniższe informacje wprost wynikają z wyjaśnień prezydenta Gdańska złożonych w śledztwie i odczytanych w piątek przez prokuratora przed gdańskim sądem:

- Moja małżonka w latach 2005-2010 otrzymała znaczne darowizny od swoich rodziców stanowiące jej majątek odrębny. Łączna wartość tych darowizn wyniosła w tych latach 190 tys. zł w przelewach bankowych – miał zeznać Paweł Adamowicz na prokuraturze. Tu wymienił daty i wysokość darowizn od matki żony: 30 grudnia 2005 r. - 9 tys. zł, 26 kwietnia 2007 r. - 60 tys. zł, 21 kwietnia 2008 r. - 60 tys. zł. - Te konkretne darowizny zostały przekazane w postaci przelewów na konto żony prowadzone w banku B... Kolejne daty i kwoty dotyczą darowizn od ojca jego małżonki: 27 maja 2008 r. - 21 tys. zł, 30 marca 2009 r. - 20 tys. zł i 28 kwietnia 2010 - 20 tys. zł. Te pieniądze trafić miały na wspólne konta polityka i jego żony.

Polityk dodał, że jego starsza córka otrzymała 30 tys. zł i „kilka tysięcy złotych” w roku 2003 i później od pradziadków z okazji urodzin i świąt.

- Moja żona [...] cieszyła się szczególnymi względami swoich dziadków [...]. Wynikało to w szczególności z jej ustabilizowanej sytuacji życiowej, osiągów naukowych, kwestii światopoglądowych jakie prezentowała i zapewne dlatego w sposób szczególny pradziadkowie obdarowywali dzieci mojej żony – powiedział w śledztwie Adamowicz.

Następnie wyliczał kwoty przekazane na rzecz starszej córki przez prababcię: 25 tys. zł w 2006 r., 22,5 tys. zł w 2007 r., 15 tys. zł w 2008 r. Łącznie: 62,5 tys. zł. Oraz pieniądze jakie otrzymała od pradziadka: w 2006 r. - 25 tys. zł, w 2007 r. - 22,5 tys. zł, w 2008 r. - 40 tys. zł, w 2009 – 25 tys. zł, w 2010 r. - 23 tys. zł i w 2011 r. - 176 tys. zł. Łącznie: 311,5 tys. zł.

Pradziadek hojnie obdarować miał również młodszą córkę Adamowiczów przekazując jej w 2010 roku kwotę 25 tys. zł, a w 2011 r. kwotę 150 tys. zł. Łącznie: 175 tys. zł.

- Darowizny, o których wyjaśniałem przed chwilą od pradziadków w gotówce odbierała moja żona [...], a następnie przekazywała mnie te pieniądze, które zazwyczaj wpłacałem w banku. Te środki, na które wskazuję stanowią majątek odrębny moich dzieci i zgodnie z ustawą nie wymagają wykazania w treści oświadczeń majątkowych, które jestem zobowiązany składać. Banki polskie w tamtym okresie czasu nie oferowały możliwości prowadzenia kont na rzecz osób małoletnich, w związku z tym zdeponowanie środków pieniężnych na naszych kontach było jedynym sposobem sprawnego zarządzania tymi pieniędzmi – wytłumaczył prezydent.

Banki polskie w tamtym okresie czasu nie oferowały możliwości prowadzenia kont na rzecz osób małoletnich, w związku z tym zdeponowanie środków pieniężnych na naszych kontach było jedynym sposobem sprawnego zarządzania tymi pieniędzmi.

Prokurator Baczyński twierdzi, że według ustaleń śledczych początkowo nieujawnione przez prezydenta oszczędności, nie mogły pochodzić od dziadków czy pradziadków dzieci gdańskiego włodarza. Ten wątek sprawy objęty jest odrębnym śledztwem prowadzonym przez wrocławską prokuraturę.

Czytaj również: Prezydent Gdańska nie odpowie, skąd się wzięły jego zagadkowe 754 tys. zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki