Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agnieszka Pomaska: Opozycja powinna być jak jedna pięść [ROZMOWA]

rozm. Ryszarda Wojciechowska
Agnieszka Pomaska
Agnieszka Pomaska Przemek Świderski
Bez spokoju wewnątrz PO i bez porozumienia z resztą opozycji nie zatrzyma się szaleńczego marszu PiS. Platforma nie może nadal zajmować się sobą - mówi Agnieszka Pomaska, pomorska posłanka.

Podobno pani, Stefan Niesiołowski i kilku innych posłów chcecie odejść z Platformy i założyć własny klub parlamentarny. Ta informacja obiegła media 1 kwietnia.
Potraktowałam ją jako primaaprilisowy żart. Dla mnie zresztą niezbyt śmieszny, ponieważ po raz kolejny muszę tłumaczyć, że nie jestem wielbłądem. I nigdzie się nie wybieram. Żaden z dziennikarzy nie rozmawiał ze mną na ten temat ani ja nie dyskutowałam z innymi kolegami o odejściu z partii. Takie przecieki traktuję raczej jako ostrzeżenie dla Grzegorza Schetyny, żeby Platforma nie zajmowała się sobą, tylko partią rządzącą.

Ale prawdą jest to, że Platforma słabnie. Że tonie w konfliktach regionalnych na Dolnym Śląsku czy w Lubuskiem.
Konflikty w regionach i czystki to ostatnia rzecz, jaką teraz powinna się zajmować Platforma. Ale część działaczy rzeczywiście tym żyje. Nie rozumiem, czemu to ma służyć. Rolą nowego przewodniczącego Platformy powinno być skuteczne rozliczanie rządzących i szukanie porozumienia z innymi partiami opozycyjnymi. Bo już widać, że bez tego spokoju wewnątrz naszej partii i bez porozumienia z resztą opozycji nie zatrzyma się szaleńczego marszu PiS. Nie twierdzę, że porządkowanie partii nie jest ważne. Bo jest. Ale atmosfera rozliczeń i konfliktów nie przynosi niczego dobrego.

W przypadku Dolnego Śląska to nawet nie było porządkowanie, tylko czyszczenie z niewygodnych Grzegorzowi Schetynie działaczy. Co w rezultacie doprowadziło do wyczyszczenia samej Platformy z koalicji w tamtejszym sejmiku. Schetyna stracił tym samym swój dolnośląski matecznik.

To, co się stało w dolnośląskim sejmiku, powinno być dla Grzegorza Schetyny niepokojącym sygnałem. I nauką, że w ten sposób nie rozwiązuje się konfliktów. To była informacja: - Platformo, nie idź tą drogą. Ale ten incydent to jeszcze nie kataklizm. Przeczytałam właśnie, że już dalszych rozwiązań struktur w regionach nie będzie.


Bardzo ostrożnie komentuje Pani to, co się dzieje w Platformie. A może czas, żeby działacze zaczęli mówić otwartym tekstem: jest źle, są konflikty, zajmujemy się głównie sobą.

To, co w tej chwili jest nam najbardziej potrzebne, to pomysł na twarde rozliczenie tego, co robi Prawo i Sprawiedliwość. Grzegorz Schetyna jest szefem PO dopiero od dwóch miesięcy. I trzeba dać mu szansę - mówiąc górnolotnie. Kiedy widzę, jak Jarosław Kaczyński próbuje rozgrywać opozycję, mamiąc nas kompromisem, to myślę, że ze wszystkich opozycyjnych liderów jedynie Grzegorz Schetyna zachował się roztropnie. I jeśli twardą ręką poprowadzi Platformę nie po to, żeby w swojej partii kogoś rozliczać, tylko żeby rozliczać PiS, to cała opozycja może na tym skorzystać.

Nie zazdrości Pani PiS programu 500 plus? Gdybyście na to wpadli, może wynik wyborczy wyglądałby dla was inaczej?
Przyznaję, to było bardzo zręczne posunięcie. Znakomita polityczna zagrywka. Ale nadal mamy problem z kosztami tego programu. Nie neguję samej idei i jej sensu. Martwi mnie coś innego. Mam wrażenie, że przez ten program zapomniane zostały wszystkie inne sfery, które powinny dotyczyć polityki prorodzinnej. Nadal w przedszkolach brakuje miejsc dla trzylatków, o co my zabiegaliśmy i co wpisaliśmy do naszego programu. O tym się już nie mówi. Mamy bałagan w przypadku sześciolatków. Nie wiemy, co z programem budowy żłobków.

Ale PiS mówi: spokojnie, wszystko po kolei, damy radę.
Za chwilę będzie 1 września i tych miejsc w przedszkolach po prostu nie będzie. Nie wiemy też, z jakich funduszy program 500 plus zostanie w przyszłym roku sfinansowany. PiS sprowadza politykę prorodzinną i rodzenie dzieci tylko do pieniędzy. A ja uważam, że tych barier jest o wiele więcej.

Kiedyś w Platformie było skrzydło lewe i prawe. Teraz można odnieść wrażenie, że w partii nie ma żadnych skrzydeł.

Taki podział w Platformie w przeszłości nas dzielił. Ale dzisiaj myślę, że podział na skrzydła to nasz najmniejszy problem. Podobnie jak podziały na tle światopoglądowym.

Nawet w przypadku zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej?

My lubimy używać pojęć lewicowy, prawicowy, ale jeśli popatrzymy na rozwiązania aborcyjne w innych krajach Europy, to okazuje się, że Polska ma najbardziej restrykcyjne prawo aborcyjne. Nawet w porównaniu z katolicką Hiszpanią wypadamy gorzej. Bo tam też to prawo jest znacznie bardziej liberalne. To, co próbuje zrobić PiS, jest nieludzkie, niehumanitarne. Mogą spowodować, że każde poronienie byłoby podejrzeniem dokonania aborcji, co sprowadzałoby się do wsadzania do więzień kobiet marzących o dziecku. Nie wyobrażam sobie, by któryś z polityków Platformy mógł coś takiego poprzeć. Ten projekt może nas zjednoczyć.

I nie boi się Pani, że niektórzy bardzo konserwatywni posłowie zagłosowaliby jednak za zaostrzeniem tej ustawy? Marek Biernacki i kilku innych parlamentarzystów we wcześniejszych głosowaniach mieli w tej sprawie bardzo twarde stanowisko.
To byłaby katastrofa. Nie wyobrażam sobie wyłomu w naszej partii z tego powodu. Ale jeśli tak by się zdarzyło, to lepiej niech to nastąpi wcześniej niż później.

Czy Platforma ma jakąś wizję na przyszłość, poza walką z PiS? Jakiś własny program? Chętnie byśmy poznali.

Powstała rada programowa, z Tomaszem Siemoniakiem na czele, i w najbliższych miesiącach pewnie będziemy mogli o tym rozmawiać. Nie chcę teraz wychodzić przed szereg.

Zastanawiam się tylko, czym dzisiaj moglibyście przebić te obietnice socjalne Prawa i Sprawiedliwości?

PiS już rządziło wcześniej, w latach 2005-2007. I potem przegrało wybory, bo ludzie potrzebowali odrobiny zdrowego rozsądku. Dzisiaj jedno, co mogę na pewno obiecać ze strony Platformy, to zdrowy rozsądek. Okazuje się, że dobra zmiana PiS oznacza tak naprawdę dojną zmianę, paranoiczne nominacje. Że to nie jest naprawianie Polski, tylko jej niszczenie. I że zdrowy rozsądek to dzisiaj deficytowy towar w polityce. A to jest podstawa przywrócenia ładu i porządku w kraju.

Ale po ośmiu latach waszego zdrowego rozsądku Polacy powiedzieli dość, chcemy odrobiny szaleństwa.
A teraz słyszę, że niektórzy głosujący na PiS wstydzą się już za swoje wybory. A ci, którzy nie poszli do urn, żałują tego. Kolejny raz mamy do czynienia z potwierdzeniem przysłowia mądry Polak po szkodzie. Platforma nie przestawiła się jeszcze tak całkowicie na ten tryb bycia w opozycji. Jest nadal troszkę jakby uśpiona. Ale już się przebija opinia, że nie tylko aktywność posłów, ale przede wszystkim szefów regionalnych struktur partii powinna być większa. Bo siła partii jest zawsze w regionie. Obserwuję ostatnio wzmożone zainteresowanie Polaków polityką. Wcześniej słyszałam, że polityką się nie interesują i nie chcą, żeby polityka interesowała się nimi. Teraz jest inaczej. Dlatego będziemy wychodzić do ludzi i rozmawiać z nimi.

Ale w Sejmie też specjalnie posłów PO nie widać.

Mamy wielu nowych posłów, naprawdę aktywnych, chociaż z tylnych ław sejmowych. Te przednie ławy rzeczywiście sprawiają wrażenie, jakby były uśpione. Ale posłowie, którzy są pierwszą kadencję w parlamencie, świetnie ten deficyt wykorzystują. Musimy się jako partia przyzwyczaić do tego, że dzisiaj życie polityczne toczy się na mównicy sejmowej. Kiedy rządziliśmy, wychodzenie na mównicę i chwalenie rządu nie było heroizmem czy wartością dodaną. Dzisiaj trzeba się bić w parlamencie, i to właśnie z mównicy. Merytorycznie punktować konkretne ustawy PiS, często niemądre, jak chociażby ustawę o ziemi, która jest zamachem na prywatną własność w Polsce.

Dogadacie się z Nowoczesną co do współpracy?
Jestem przekonana, że cała opozycja parlamentarna, nie tylko Nowoczesna Ryszarda Petru, ale i PSL, powinna współpracować. Nie może być żadnych złośliwości pod adresem jednej czy drugiej strony, bo to tylko wzmacnia PiS. To podszczypywanie się wzajemne liderów jest bardzo nierozsądne. Opozycja powinna być jak jedna pięść.

Ale czy mogą liderzy jakoś ze sobą współpracować, kiedy w tym samym tunelu jeden widzi światełko, a drugi tylko nadciągający pociąg pancerny?

Mam nadzieję, że z tego incydentu Ryszard Petru wyciągnie wnioski. Składam to na karb braku doświadczenia parlamentarnego i braku doświadczenia w kontaktach z Jarosławem Kaczyńskim. Ci, którzy w polityce są dłużej, wiedzą, że lider PiS to niezwykle sprawny gracz, który uznaje grę tylko na swoich zasadach.

Niektórzy w Platformie liczą na to, że za rok do Polski wróci Donald Tusk, przejmie stery w partii i poprowadzi do zwycięstwa. Pani wierzy w taką wizję politycznego zmartwychwstania?
Myślę, że Donald Tusk zostanie jeszcze w Brukseli przez kolejne dwa i pół roku. Prawo i Sprawiedliwość boi się jego powrotu. Pytanie jest całkiem inne - czy Donald Tusk chciałby wrócić do tego polskiego piekiełka? Myślę, że nie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki