Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Archeolodzy znaleźli w Chojnicach "wampira" [ZDJĘCIA]

Beata Gliwka
Archeolodzy wytyczyli dwa wykopy o głębokości dochodzącej do 2,5 m. Na zdjęciu - dokumentacja rysunkowa w wykopie nr 2
Archeolodzy wytyczyli dwa wykopy o głębokości dochodzącej do 2,5 m. Na zdjęciu - dokumentacja rysunkowa w wykopie nr 2 Maciej Kurdwanowski
Kilka tysięcy zabytków i... cmentarzysko odkryli archeolodzy u zbiegu ulic Szpitalnej i 31 Stycznia w Chojnicach. Prace rozpoczęli w związku z budową nowego obiektu, już w pierwszym tygodniu natknęli się na ludzkie szkielety.

Przystępując do budowy nowego budynku usługowo-mieszkalnego, inwestor raczej nie spodziewał się, że zaplanował go na dawnym cmentarzysku. W maju br. ekipa rozpoczynająca tu roboty, natknęła się na ludzki szkielet, ale jak się okazało odkrycie było tylko czubkiem góry lodowej…

- Zaskoczyła nas liczba odkrytych grobów, gdyż we wstępnej ocenie, na podstawie zachowanych źródeł pisanych, spodziewaliśmy się maksymalnie 10 pochówków - mówi mgr Maciej Kurdwanowski, prowadzący prace archeologiczne. - Wszystko wskazywało na to, że cmentarz znajdował się raczej po północnej stronie kościoła św. Ducha...

Pochówek wampiryczny?

Jak ocenili archeolodzy, cmentarzysko funkcjonowało w tym miejscu najprawdopodobniej w XVIII wieku, w okresie poprzedzającym budowę najmłodszej fazy nie istniejącego już kościoła ewangelickiego pod wezwaniem św. Ducha (czyli do roku 1793).

- W tej chwili nie można wykluczyć, że część grobów jest starsza, zaś najmłodsze pochodzą z pierwszej połowy XIX wieku - mówi Kurdwanowski. - O zmarłych na tym etapie prac można powiedzieć niewiele - większość grobów pozbawiona była jakiegokolwiek wyposażenia, wiele było grobów dziecięcych lub należących do osób młodych. Najciekawszy (dla badaczy) zadokumentowany pochówek należał do osoby, na której szyi umieszczono sierp skierowany ostrzem do gardła. Miało to najprawdopodobniej znaczenie rytualne i symboliczne, sierp według wierzeń miał chronić przed powrotem zmarłego zza grobu kalecząc go bądź pozbawiając głowy, gdyby ten chciał powstać.

Łącznie archeolodzy zadokumentowali ponad trzydzieści pochówków, wiele z nich były to mogiły zbiorowe, większość była przynajmniej częściowo zniszczona.

- Dodatkowo szczątki ludzkie znaleziono w kilkudziesięciu skupiskach, które pierwotnie mogły być grobami, jednak zostały zniszczone w trakcie późniejszego użytkowania tego obszaru - dodaje Kurdwanowski. - Wszystkie szczątki zostaną przebadane przez antropologów z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego.

Ponad miesiąc prac i tysiące zabytków

Wykopaliska w centrum Chojnic trwały ponad miesiąc. Archeolodzy wytyczyli dwa wykopy, których głębokość dochodziła do 2,5 m. Odkryto w nich ślady zasiedlenia od XIII do XX wieku.

- Z najstarszym poziomem użytkowania, poprzedzającym lokację Chojnic przez Krzyżaków związana była jama śmietniskowa o głębokości ponad metra. Wydobyto z niej kilkaset fragmentów naczyń, kości zwierząt, a także bardzo dobrze zachowany nóż. Cały zbiór datowany jest wstępnie na pierwszą połowę XIII wieku, jednak niewykluczone, że zabytki są nawet o sto lat starsze. Rozstrzygnie to ich analiza w trakcie opracowania wyników badań - informuje Kurdwanowski.

Kolejne poziomy użytkowania związane są już z miastem lokacyjnym. Jak ocenili archeolodzy, obszar ten użytkowany był w celach komunikacyjnych - jako fragment traktu prowadzącego z bramy miejskiej w kierunku Człuchowa i być może Bytowa. W najstarszej, zapewne XIV-wiecznej, fazie był on moszczony korą i półokrąglakami, jednak już na przełomie XIV i XV utwardzono go za pomocą bruku.

- Został wykonany z dużą starannością - wyprofilowano go, by umożliwić spadek wody, w regularnych odstępach ułożone zostały pasy dużych kamieni, pomiędzy którymi osadzono mniejsze. Bruk, prostopadle do traktu przecinał również rynsztok, stanowiący część konstrukcji drogi. Sposób wykonania drogi może świadczyć zarówno o jej znaczeniu, jak i bogactwie miasta - ocenia archeolog. - Z tych najniższych poziomów użytkowania terenu, poza fragmentami naczyń i kośćmi, pozyskano kilkadziesiąt fragmentów skór, z których niektóre stanowiły odpady poprodukcyjne, zaś kilka części obuwia oraz fragmenty poroża, ze śladami obróbki, które świadczą o funkcjonującej już wtedy lokalnej produkcji rzemieślniczej. Kolejny poziom bruku został ułożony najprawdopodobniej już w czasach nowożytnych, najwcześniej w II połowie XVI wieku, być może później. Odkryto również fragment, który mógł stanowić część placu lub podwórza. Bruk został jednak na tym poziomie zniszczony w znacznym stopniu przez cmentarzysko. Najmłodsza odkryta warstwa związana jest już z okresem międzywojennym - po rozbiórce kościoła św. Ducha w 1937 r. teren ponownie wybrukowano, powstała w tym miejscu też zabudowa, którą następnie wyparły widoczne dziś pawilony.

W sumie, w trakcie prac archeologicznych, pozyskano kilka tysięcy zabytków ruchomych, z których większość stanowią fragmenty naczyń ceramicznych, jednak jest też wśród nich wiele ciekawszych przedmiotów - cztery monety (solid pruski Jerzego Wilhelma z 1627 r., dwie boratynki litewskie Jana Kazimierza, w tym jedną z 1661 r., trojak gdański z 1758 r.), kilka noży (w tym wspomniany już, sprzed ponad 700 lat), klucz, ciężarek tkacki, obrączkę czy wspomniany już sierp. Na terenie działki trwają już prace budowlane, jednak archeolodzy będą nadzorować prowadzone tu prace ziemne.

Strach przed „innymi” był z nami od zawsze

Czy mieszkańcy Chojnic powinni bać się powrotu „wampira”? Liczniejsze pochówki ze śladami podobnych praktyk odkrywano w różnych częściach Polski. W latach 2008-2012, podczas badań cmentarzyska w Drawsku, wśród 300 pochówków, sześć szkieletów miało umocowany sierp do szyi i brzucha, lub duży kamień na gardle.

Antywampiryczne pochówki znaleziono też w Sandomierzu, Krakowie, Kamieniu Pomorskim i Gliwicach. Ten ostatni określa się często jako największy cmentarzu wampirów w Europie - czternaście osób pochowano tam z drewnianymi kołkami w miejscu serca, ze skrępowanymi nogami i odciętymi głowami. Warto dodać, że jeszcze w latach 30. XX wieku w Polsce grzebano w ten sposób ludzi podejrzewanych o wampiryzm.

Strach przed wampirami był bardzo silny zwłaszcza w Bieszczadach i na Podkarpaciu - obszarach zamieszkałych przez Łemków i Bojków. Wiara w wampiry była bowiem elementem ich kultury. Z reguły podejrzenia o wampiryzm był związane ze strachem przed chorobami i ludźmi o nieco innym wyglądzie, czy w jakikolwiek sposób zdeformowanymi. Wystarczyło, że dziecko urodziło się z zębami, żeby zostało poczytane za mocno „podejrzane”. Przykładowo „wampir” odkryty w Starym Brześciu Kujawskim za życia był chromy i miał dodatkowe zęby. “Na widelcu” były też oczywiście czarownice i zielarki. Ale nie zawsze „inni” padali ofiarą zabobonów za życia.

„Wampiryczne” pochówki fundowano też czasem choćby ofiarom zarazy, samobójcom, kalekim, skazańcom, czy innym osobom zmarłym przedwcześnie - nawet porządny człowiek, jeśli pozostawił na ziemi niezałatwione sprawy, mógł wrócić zza grobu.

Strach przed wszystkim co „inne” i nieznane ma długą historię. I przetrwał do dziś.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki