Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Christa - legenda polskiego komiksu - nie żyje

Grażyna Antoniewicz
Janusz Christa
Janusz Christa
Ta wiadomość zasmuci wszystkich wielbicieli komiksu - zmarł Janusz Christa, twórca Kajka i Kokosza. Któż ze starszego pokolenia nie zbierał pasków drukowanych w "Wieczorze Wybrzeża", aby wkleić je do zeszytu.

Po latach, gdy wydawnictwo Egmont wznowiło komiksy, kolejne pokolenia z zapartym tchem śledziły przygody dzielnych wojów Mirmiła. Jeszcze niedawno drukowaliśmy w sobotnim magazynie "Polski Dziennika Bałtyckiego" strony z przygodami Kajka i Kokosza.

Janusz Christa był nie tylko wybitnym twórcą, ale też człowiekiem wyjątkowo serdecznym, pogodnym, życzliwym ludziom, dowcipnym, niezrównanym gawędziarzem. Znaliśmy się 25 lat, od chwili gdy zaprojektował plakat dla teatru Wybrzeże do sztuki "O dwóch takich co ukradli księżyc".

Twórca mieszkał na ostatnim piętrze stuletniego domu w górnym Sopocie. Mieszkania, które zostało przerobione ze strychu, pilnował rudy kocur, o imieniu Kot. "Czy już zamknąłeś tego swojego rudego bandytę!?" - wołali, stojąc przed drzwiami, koledzy. Kot, chociaż wiekowy, wszystkich bowiem drapał, broniąc dostępu do pana.

Latem z okazji 50-lecia Kajtka i Koko zatelefonowałam do Janusza Christy, pytając: - Jak czuje się Kot? Słyszałam, że się założyliście...
- A rzeczywiście, kto z nas dłużej pociągnie. On nie jest młody, ma już 14 lat. Przegrany zaniesie zwycięzcy kwiaty na grób.
- Czy kocur nadal przegania gości, których nie lubi?

- Ostatnio trochę złagodniał. Nawet przychodzi na kolana.
Miałam szczęście, Kot nigdy mnie nie zaatakował. Wizyty w domu Janusza Christy stanowiły wyjątkową przyjemność. Pan Janusz parzył aromatyczną, mocną herbatę i z niezrównaną swadą bajarza snuł wspomnienia. Pewnego razu nieoczekiwanie wyznał:

- Miałem być dziewczynką! Przyszedłem na świat niechcący. Mama po urodzeniu dwóch synów powiedziała basta! Ojciec, jako wojskowy kartograf, cieszył się, że mu Legiony rosną. Po namowach matka zgodziła się na kolejną ciążę, pod warunkiem że wreszcie będzie córka. Niestety, pojawił się trzeci Budrys.

Ojciec Janusza Christy był porucznikiem i kartografem w sztabie marszałka w 20. roku. - To po nim odziedziczyłem zdolności rysunkowe - zapewniał Christa, którego życie było nie mniej barwne niż komiksowych bohaterów. Pracował bowiem jako płetwonurek i ratownik, rzeźbił świątki, grał na perkusji i budował kolejkę elektryczną z Sopotu do Gdyni.
- Zatrudniono mnie tam na trzech etatach - jako normowszczyka, kasjera i magazyniera. Miałem wtedy 18 lat - opowiadał. - Pewnego razu wracałem z wypłatą dla robotników. Padał deszcz. Tekturowa teczka z pieniędzmi rozsypała się na ulicy. Stanąłem i zacząłem płakać. Ludzie zbierali banknoty i oddawali mi. Zgarnąłem je za koszulę i pojechałem wypłacać. Pani da wiarę - zupełnie komiksowa historia - zgadzało się co do grosza.

Janusz Christa zadebiutował w 1957 roku historyjkami obrazkowymi w magazynie "Jazz" i jednostronicowymi historyjkami "Kuku-Ryku" w czasopiśmie komiksowym "Przygoda".
- Podszywając się pod reemigranta ze Szwecji, wysłałem "Przygody Kuka i Ryka". Ale to był epizod, a gazeta kiepska. Potem ukazał się mój komiks w "Nowej Wsi".

W lutym 1958 roku "Głos Wybrzeża" rozpoczął druk odcinków komiksu "Skarby starego zamczyska". Była to historia trojga gdańszczan przypadkowo trafiających na trop ukrytych skarbów. W zwiąku z tym że skarbami zainteresowali się złodzieje, wkroczyli przedstawiciele milicji. Cenzura zarzuciła Januszowi Chriście nie dość poważne sportretowanie przedstawicieli ludowej władzy i po sześciu odcinkach zakończono opowieść. W tej sytuacji Christa podążył na Dziki Zachód.

- Od czerwca 1958 roku "Wieczór Wybrzeża" zamieszczał westernową historię o "Jacku O'Key" - wspominał Christa.
Serial zapowiadano jako humoreskę, ale znów na przeszkodzie stanęła cenzura. Niepokorny satyryk i bystry obserwator zamiast obyczajów Dzikiego Zachodu sportretował bowiem w "Jacku O'Key" obywateli PRL z czasów wczesnego Gomułki. W sierpniu serial cichaczem zdjęto.

I tak 17 września 1958 roku w "Wieczorze Wybrzeża" ukazał się pierwszy czarno-biały pasek z przygodami Kajtka-Majtka, który po kilku latach przekształcił się w przygody Kajtka i Koko, a potem w Kajka i Kokosza.

Krążyły opowieści, jak to Janusz Christa gawędził ze swoimi komiksowymi bohaterami. - Rzeczywiście, często prowadziłem z nimi rozmowy - śmiał się. - Siedziałem w fotelu, w ręku piwo i gadaliśmy. Głównie o scenariuszu, bo z nim miałem zawsze największe problemy. Nigdy nie brałem cudzych tekstów - zapewniał z dumą.
- Starałem się, żeby postacie, które rysuję, czymś się różniły. Nie tylko twarzą i wyglądem, ale też charakterem. Ten jest lepszy, ten gorszy. Ten kłamliwy, a tamten to oferma lub tchórz. Tworzyłem bohaterów, do których musiałem żywić jakieś uczucia.
Skromnie zapewniał, że rysowanie komiksów do własnych scenariuszy uważa za rzemiosło artystyczne, a nie za twórczość.

- Kogo wolę - Kajka czy Kokosza? Jestem bardziej podobny do Kokosza, który zawsze grzeszył i bujał. To żarłok, ale bardzo ludzki - mówił. - Kajko jest za czysty, zbyt dobrze ułożony, mądrala i spryciarz...
Wiele osób kupowało gazetę tylko dla przygód Kajka i Koko. Pewien malarz nawet udawał, że jest Januszem Christą...

- Nazywali go Biesiadnik, już nie żyje. Lubił wypić, a nie miał za co. Wchodząc więc do knajpy, przedstawiał się jako Janusz Christa, ten co rysuje Kajka-Majtka, i ludzie mu stawiali. Najpierw byłem wściekły, ale jak go zobaczyłem, machnąłem ręką. Kiedyś ktoś powiedział: artyście wszystko wolno. Więc niech będzie Christa moczymorda - pogodnie żartował.

Dobrani na zasadzie przeciwieństwa bohaterowie pojawiali się już wcześniej zarówno w filmie, jak i w animowanych bajkach. Jednak trzeba było kreski Janusza Christy, żeby historia o Kajku i Kokoszu stała się arcydziełem komiksu. Trzeba było jego humoru, doskonałego scenariusza...

- Przynosząc komiks do redakcji, spotykałem się niezmiennie z pytaniem: co dalej? A ja znałem akcję tylko tydzień do przodu - mówił Christa.
Kajtek i Koko to bez wątpienia najdłuższy polski serial komiksowy, o imponującej liczbie blisko 4 tysięcy odcinków.

Ostatnim, nieukończonym komiksem Christy była humoreska "Polbida", narysowana w roku 1993. Później przestał tworzyć ze względu na pogarszający się stan zdrowia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki