WC problem

Szczytna to akcja uświadamiająco-wychowująca: po swoim psie po prostu trzeba sprzątać. Sprzątać to, co gdzieś tam zrobił. Ale człowiekowi też się robić zdarza. I nie sprzątać! A przekonuję się o tym naocznie (i nie tylko), ilekroć rano przechodzę przez bramę prowadzącą na moje podwórko. Proponuję zatem akcję: "Człowiek w wielkim mieście". Z akcentem na rodzaj męski tego człowieka. Inni już się za to wzięli...

La Rambla - główny deptak w Barcelonie. Kto był w stolicy Katalonii choć raz - był i tam. I właśnie tam, gdzie architektonicznie i gastronomicznie katalońska kultura daje głośno o sobie znać - apel o kulturę obyczaju. Na wielkich latarniach wielkie transparenty z hasłem i rysunkiem. "Barcelona wita wszystkich, ale nie wszystko", a na obrazku sikający człowieczek. Poniżej straszący konkret: za załatwianie się w miejscach publicznych kara od 180 do 1125 euro. A więc wojna. Wsparta informacją o dziesiątkach nowoczesnych miejskich toalet, które już są i jeszcze będą się pojawiać w mieście.

Tak by zbić argument, że gdy potrzeba jest - nie ma gdzie jej załatwić. Bo kultura to jedno, a WC-infrastruktura drugie. Bez tej drugiej o pierwszą trudno. Może dlatego w Warszawie rozstrzygnięto niedawno bardzo poważny konkurs architektoniczny na miejski szalet. Wygrał ten wkomponowany w piękne drewniane tarasy z widokiem na Wisłę. W Gdyni też mamy toalety z widokiem - i to na morze. Szpaler toi-toiów na bulwarze u stóp skweru Arki. Są wyjątkiem. I to bez żadnego polotu. A odlot by się tu przydał. Zamiast olewania...