Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W tym sezonie Thomas Jonasson jeździ po torach Europy niczym kamikadze

Janusz Woźniak
fot. Przemek Świderski
Kapitan żużlowego Renault Zdunek Wybrzeża Thomas Jonasson znowu kontuzjowany. We wtorek w meczu ligi szwedzkiej złamał obojczyk. Czeka go przerwa w startach. Walczące o awans Wybrzeże znowu będzie osłabione.

Jonasson to żużlowy kozak, za co wielu go chwali. Jonasson to także żużlowy kamikadze, co nie wzbudza już takiego entuzjazmu wśród gdańskich kibiców. Bo wszystkiego nie da się zamknąć w krótkim stwierdzeniu, że żużel to… sport urazowy. Ostatnie przypadki Thomasa na torze muszą bowiem także pobudzać do myślenia i refleksji. Ten sezon ma wyjątkowo pechowy.

Zaczęło się od ligowego meczu 19 maja w Gdańsku, kiedy najpierw zaliczył groźnie wyglądający upadek, a później trafił do szpitala. Na szczęście skończyło się na ogólnych potłuczeniach. 28 maja, a więc zaledwie 9 dni później, mecz w lidze szwedzkiej znowu zakończył się dla Thomasa w szpitalu, a diagnoza była dużo poważniejsza. Dwa pęknięte żebra, krwotok do płuc. Zawodnik powinien odpocząć, ale… Thomas miał inne zdanie niż lekarze. 19 czerwca zderzenie z bandą w lidze angielskiej wyglądało na poważne. Gumowa banda pękła niczym odpustowy balonik, ale Thomas nawet nie chciał zrobić badań w szpitalu. Sam oświadczył, że po tym upadku boli go głowa. I tyle. Kilka dni później wystartował w turnieju eliminacyjnym do Grand Prix 2014 i… awansował do dalszej fazy tych eliminacji. 25 czerwca pojawił się znowu na torze w lidze szwedzkiej. Po spóźnionym starcie próbował zaatakować po "dużej", ale nie opanował motocykla i znowu wjechał w bandę. Karetka, szpital i diagnoza, która nie pozostawia wątpliwości: złamana kość obojczykowa.

W niewiele ponad miesiąc Jonasson miał cztery poważne upadki na torze. To nie jest tylko pech. To także zbytnia brawura. To jazda z niezaleczonymi kontuzjami, które mają przecież wpływ na zachowania na torze.

Thomas, na litość boską, co ty robisz? - chciałoby się zadać pytanie, które ma w sobie także dramatyczne podteksty. Jednocześnie rodzi się inne pytanie. Gdzie jest menedżer zawodnika, gdzie lekarze, trenerzy? Gdzie doradcy, którzy powinni wpłynąć na jego zachowanie, wytłumaczyć, że prowokuje los, że rywalizacja na torze wymaga zdrowia, a nie ryzyka ponad miarę. Może wreszcie Thomas potrzebuje psychologa, który "ustawi" mu priorytety w życiu rodzinnym (niedawno został ojcem) i sportowym. W Gdańsku potrzebujemy zdrowego Jonassona, a nie "zastępstwa zawodnika", jak to będzie w przypadku niedzielnego meczu Wybrzeża z Lokomotivem Daugavpils.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki