- Piosenki w moich filmach stanowią aktywny element, coś w rodzaju dialogu i mówią dużo o postaciach. Nie są tam po to, żeby było ładnie - mawiał 59-letni Pedro Almodovar, jeden z najwybitniejszych reżyserów hiszpańskiego kina, którego albo się kocha, albo nienawidzi. W kinie europejskim XX wieku nikt nie stworzył tak soczystych, pełnowymiarowych, choć też przerysowanych, portretów kobiet jak on.
- Sztuka opowiada historię trzech kobiet, które co wieczór przychodzą do „Cafe Luna” do opustoszałego baru. Jest piąta rana, one czekają, wspominają, trochę się kłócą, płaczą i śmieją - mówi aktorka Beata Buczek-Żarnecka. - Zjawiają się tam co noc. Bianca, Carmela i Rosita. Siedzą w takim, powiedziałabym, kotle pełnym emocji, które nimi targają. Jest jeszcze barman Manolo i... Ricardo. Są razem, ale osobno, każda ze swoją samotnością. To spektakl o tęsknocie, miłości i niespełnieniu. Piosenki zostały cudownie zaaranżowane przez Piotra Salabera. Szczerze mówiąc, zdziwiło mnie, że można tak inaczej muzycznie przedstawić te kompozycje, nie gubiąc ich charakteru. Lubię w tym spektaklu nasze duety, który śpiewamy z Rafałem Kowalem, i piosenkę „O mnie myśl”.
W sztuce grają Beata Buczek-Żarnecka, Olga Barbara Długońska i Elżbieta Mrozińska, towarzyszą im Maciej Sykała i Rafał Kowal. Każda z aktorek ma dwa kostiumy.
- Przychodzi taki moment, kiedy szykujemy się na coś niezwykłego, i wtedy biegniemy się przebrać. Wracamy cudownie wystrojone. Podoba mi się, że mam sukienkę w kolorze landrynkowego różu - dodaje aktorka.
- W spektaklu jest piętnaście piosenek - dodaje Maciej Sykała. - Gram barmana Manolo, to do mojego lokalu przychodzą te kobiety, tu przesiadują, marzą o swoich niespełnionych miłościach, kłócą się, a barman Manolo, czyli ja, niekiedy ma ich dosyć i chce je najzwyczajniej wywalić z baru. Piosenki są piękne, zostają w uchu i sercu.
Scenograf Zofię de Inez-Lewczuk zastaliśmy w pracowni krawieckiej, gdzie trwają ostatnie poprawki kostiumów.
- Pan Rafał Kowal marzy o tym, żeby zostać kobietą, ale tylko na scenie - żartuje pani scenograf.
- Nie marzę, bo właśnie włożyłem buty na wysokich obcasach - wzdycha aktor.
Zofia de Inez zaprojektowała nie tylko kostiumy, ale też scenografię.
- Zaprojektowałam dekorację baru, nie udało mi się tylko zrobić mebelków, bo zabrakło pieniędzy, ale bardzo pięknie zagrają teatralne witraże. Przypominają mi Barcelonę - mówi pani scenograf. - Starałam się, aby kostiumy kobiet, podobnie jak w filmach Almodovara, były sexi, podkreślały ich seksapil, każda stosownie do postaci, bo jedna jest taka harleyowa, ostra, inna słodka, typ Marilyn Monroe, a trzecia jest bardziej uporządkowana. Wszystkie kobiety w filmach Almodovara niezależnie od urody są atrakcyjne, mają dekolty, biżuterię, są szalenie kobiece.
- Sztukę zamówiliśmy u Anny Burzyńskiej - opowiada dyrektor artystyczny Krzysztof Babicki. - Do wyreżyserowania jej zaprosiłem Józefa Opalskiego, który jest nie tylko reżyserem, ale także znawcą muzyki. W gdyńskim teatrze pięć lat temu reżyserował „Tango Piazzola”, które było w repertuarze przez trzy sezony.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody