Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W oparach absurdu

Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
"W oparach absurdu" Antoniego Słonimskiego i Juliana Tuwima to jedna z moich ulubionych książek. Sięgam do niej często, gdy mi rzeczywistość doskwiera. Choć niekiedy i ta nasza rzeczywistość stara się do klasycznego dzieła tych znakomitych autorów dopisywać coraz to nowe rozdziały.

Z szeroko otwartymi oczami oglądałem na przykład w telewizyjnych Faktach krótki reportaż o likwidacji przychodni lekarskiej w Szczecinie. Początkowo myślałem, że reportaż będzie mówił o protestach pacjentów, którzy boją się, że zostaną bez opieki i oponują przeciw nieprzemyślanej decyzji lokalnego samorządu. Ale gdzie tam!

Po pierwsze - przychodnia nadal będzie istnieć. Zostaje zlikwidowana jedynie w dotychczasowej formie prawnej, więc w sensie materialnym nic się nie zmienia. Będzie funkcjonować jak dotychczas, a ponoć nawet lepiej. Po drugie - wszyscy są za: pacjenci, samorządy, pracownicy. Zszokowało mnie rozumienie słowa "wszyscy".

Na likwidację placówki służby zdrowia zgodę musi wyrazić samorząd lokalny z terenu, z którego pochodzą pacjenci. Sensowne postanowienie. Wszak tylko na pozór. Okazuje się bowiem, że niektórzy rozumieją je literalnie. Czyli jak przed laty zarejestrował się w przychodni przygodny pacjent z odległego regionu, bo zaniemógł w podróży, to teraz odgrzebuje się jego akta, sprawdza gdzie mieszkał i prosi się radę gminy z tego terenu o zgodę. I tu zaczęły się korowody.

Nie chce mi się wciąż w to wierzyć, ale ponoć "likwidacja" przychodni w Szczecinie wymaga zgody około 300 rad gmin! Jeśli to prawda, a w końcu Fakty to poważny program, to sięgamy szczytu absurdu.

W oglądanym przeze mnie programie wypowiadali się radni gminy z Gorlic (Podkarpacie), którzy także mieli podjąć w sprawie Szczecina stosowną uchwałę. Tylko dlatego, że jakiś mieszkaniec ich miasteczka zawitał kiedyś nad morze i owiany wilgotną bryzą dostał kataru lub kaszlu, a może dopadł go tam zwyczajny, acz uciążliwy kac. Tak czy siak zachował się ów obywatel kompletnie nieodpowiedzialnie. Przez niego, po latach, kilkunastu radnych i paru urzędników musi zajmować się sprawą, która ani ich samych, ani ich wyborców zupełnie nie obchodzi.

Radni z Gorlic byli bardzo zaskoczeni, że muszą podejmować w sprawie szczecińskiej przychodni uchwałę, ale z dziennikarskiego komentarza zrozumiałem, że takich spraw było już sporo. Co ciekawe, nikogo to nie dziwiło. Rady w różnych częściach kraju potulnie zbierały się i wyrażały zgody na likwidację placówek na innych krańcach Polski. A co by było, gdyby któraś zgody nie wyraziła?

Sensowny przepis wymaga sensownej interpretacji i sensownego stosowania. W przeciwnym razie wkraczamy w krainę nonsensu. A jest to kraina nie tylko śmieszna dla obserwatorów z zewnątrz. Jest to przede wszystkim kraina droga w utrzymaniu. Jej mieszkańcy płacą swoją, całkowicie niepotrzebną pracą, straconym czasem, swoimi wspólnymi pieniędzmi za czyjeś prawne niedoróbki czy absurdalne interpretacje.

W całej tej sprawie najbardziej zaskoczyło mnie to, że dopiero teraz ktoś stuknął się w głowę. Że do tej pory wszyscy pokornie i cicho godzili się uczestniczyć w czymś, co na pierwszy rzut oka wygląda na totalną głupotę. To jest groźne, bo oznacza, że tracimy poczucie sensu, zdrowy rozsądek i umiejętność właściwej oceny rzeczywistości. W ten sposób możemy stać się lojalnymi obywatelami krainy nonsensu. A z czasem może się to nam nawet zacząć podobać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki