Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W mieszkaniu było czysto, a dzieci wyglądały na zadbane... Po zabójstwie dwumiesięcznej Mai w Starogardzie Gdańskim

Kinga Furtak
Kinga Furtak
Ludzie zaczęli przynosić pod dom Mai i jej rodzeństwa znicze i kolorowe pluszanki
Ludzie zaczęli przynosić pod dom Mai i jej rodzeństwa znicze i kolorowe pluszanki fot. Jakub Staniszewski
Kiedy 20 stycznia Karolina P. zadzwoniła pod numer alarmowy, żeby wezwać pomoc do swojej dwumiesięcznej córeczki, karetka pojawiła się pod wskazanym adresem w centrum Starogardu Gdańskiego już po minucie. W zgłoszeniu zapisano, że dziecko przestało oddychać, liczyła się więc każda sekunda. Niestety lekarze nie zdołali uratować malutkiej Mai. To była najbardziej tragiczna, choć nie jedyna zła, informacja tego dnia.

Dziecko leżało na łóżku bezwładne. Specjaliści natychmiast podjęli walkę o przywrócenie funkcji życiowych. Gdy okazało się, że maleństwo musi zostać przewiezione do szpitala, ratownik medyczny poprosił ojca dziewczynki, żeby pojechał do Kociewskiego Centrum Zdrowia, aby dopełnić formalności. Trzeba było wypisać jakieś papiery, podać dane. Z relacji ratownika medycznego wynika, że 23-letni Dominik P. nie był zainteresowany możliwością pojechania karetką razem z córką.

Dramat za zamkniętymi drzwiami

W szpitalnym oddziale ratunkowym na dziewczynkę czekało dwóch lekarzy pediatrów, dwóch anestezjologów oraz lekarz ratownictwa, który wówczas dyżurował na SOR. Lekarze, ratownicy i pielęgniarki przez 30 minut walczyli o życie dziecka. Bezskutecznie.

- Nasz zespół lekarski po wstępnych oględzinach zauważył ślady, które wskazywały, że było to dziecko z tak zwanym zespołem dziecka maltretowanego - mówi Sylwia Neubauer-Borzyszkowska, rzeczniczka prasowa Kociewskiego Centrum Zdrowia. - Dziewczynka miała połamane rączki, na ciele zauważono liczne siniaki i otarcia. Miała także urazy narządów wewnętrznych. Natychmiast poinformowaliśmy o sprawie policję i prokuraturę.

22-letnia Karolina P. i jej o rok starszy partner, Dominik P., oprócz Mai mieli jeszcze dwójkę dzieci w wieku 4 i 2 lat. Wkrótce okazało się, że i one były maltretowane.

Rodzeństwo przechodziło gehennę za zamkniętymi drzwiami mieszkania w wielorodzinnej kamienicy, w centrum Starogardu Gdańskiego.

W tym samym budynku mieszka babcia dzieci. Do mieszkania zaglądali krewni młodych rodziców. Mieszkańcy okolicznych domów mówią, że para nie wzbudzała żadnych podejrzeń. Byli kulturalni, kłaniali się starszym. Mimo młodego wieku, byli w związku od kilku dobrych lat. Zdaniem sąsiadów - znali się od małego. Na spacerach z dziećmi najczęściej widziano Karolinę P. Może była trochę zbuntowana? W mediach społecznościowych ma ustawione hasło „Żyję jak chcę i na własnych zasadach, a jak kogoś to boli, tam są drzwi - wyp...!”. Poza takimi sentencjami media społecznościowe rodziców wypełniały zdjęcia z dziećmi - ze spacerów, z domu. Ze zdjęć emanuje rodzicielska miłość i dziecięca radość. Wszyscy wyglądają na zadbaną i szczęśliwą rodzinę. Sąsiedzi zapewniają, że Dominik P. chodził do pracy. Ot, zwykła polska rodzina. Takie były pozory.

- Na podstawie wstępnych wyników sekcyjnych ustalono, że zmarła dziewczynka posiadała liczne urazy na całym ciele. Charakter obrażeń wskazywał, że przemoc wobec dziewczynki miała miejsce na długo przed tym, jak trafiła do szpitala - informuje Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. - W związku z uzasadnionym podejrzeniem, że śmierć dziecka może być wynikiem przestępstwa, prokuratorzy natychmiast podjęli czynności mające na celu ustalenie przyczyny i okoliczności śmierci. Przeprowadzono oględziny i przeszukanie miejsca zamieszkania zmarłego dziecka, sekcję zwłok, zatrzymano rodziców i siostrę matki dziecka oraz jej konkubenta.

W związku z poczynionymi ustaleniami prokurator przedstawił rodzicom dziecka zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, a ojcu dodatkowo posiadania narkotyków. Następnie skierował wnioski o ich tymczasowe aresztowanie. Dwie pozostałe zatrzymane w sprawie osoby usłyszały zarzuty nieudzielenia pomocy dziecku - informuje Wawryniuk.

Początkowo, 21 stycznia 2022 r., Sąd Rejonowy w Starogardzie Gdańskim zastosował dwumiesięczny areszt wobec matki dziecka, zaś wobec ojca jedynie dozór policji. Uzasadniając decyzję sąd stwierdził, że z materiału dowodowego wynika, że co do matki istnieje uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa nieumyślnego spowodowania śmierci, a w odniesieniu do ojca - nieudzielenia mu pomocy.

- Prokurator zaskarżył tę decyzję, kierując zażalenie do sądu. W ocenie prokuratora ujawnione na ciele 2-miesięcznego dziecka liczne obrażenia wskazywały na zabójstwo. Ponadto dobro postępowania i potrzeba wyjaśnienia wszystkich okoliczności śmierci dziecka wymaga, by rodzice, którzy usłyszeli zarzuty pozostali w izolacji, co uniemożliwiłoby wpływ na ustalenia postępowania - informuje Grażyna Wawryniuk. - Ponadto w sprawie, w następstwie współpracy prokuratora z pracownikami Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Starogardzie Gdańskim, dwoje pozostałych dzieci umieszczono w rodzinie, realizującej zadania pogotowia opiekuńczego. Stan dzieci wskazywał na konieczność udzielenia im pomocy medycznej. U 4-letniej dziewczynki ujawniono zmiany wskazujące na konieczność przeprowadzenia wielu zabiegów chirurgicznych, uraz głowy, liczne zasinienia i zadrapania na całym ciele. Chłopczyk posiadał także liczne zasinienia oraz zadrapania na całym ciele.

Zaraz po ujawnieniu tych okoliczności podjęto decyzję o ponownym zatrzymaniu ojca dzieci. Jednocześnie zatrzymana została babcia podejrzanej.

Zatrzymanemu ojcu uzupełniono postanowienie o przedstawieniu zarzutów o znęcanie się nad dziećmi ze szczególnym okrucieństwem i ponownie skierowano wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania. Mężczyzna trafił do aresztu tymczasowego. Babcia dzieci usłyszała zarzut nieudzielenia dzieciom pomocy. Trwa dalsze postępowanie w tej sprawie. Rodzicom niemowlęcia grozi kara dożywotniego więzienia.

Maluchy w rodzinie zastępczej

Jednocześnie 21 stycznia 2022 r prokurator skierował do Sądu Rejonowego w Starogardzie Gdańskim wniosek o „udzielenie zabezpieczenia tymczasowego” dla 4-letniej dziewczynki i 2-letniego chłopca poprzez umieszczenie ich w rodzinie zastępczej. Dzień później sąd wszczął postępowanie o pozbawienie rodziców władzy rodzicielskiej nad dziećmi. Chłopiec i jego siostra trafili do rodziny zastępczej.

- Najważniejsze jest zapewnienie dzieciom spokoju, bezpieczeństwa, ciepła i stabilnej sytuacji - podkreśla Bartosz Szadokierski, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Starogardzie Gdańskim. - W zależności od wieku i potrzeb, będziemy systematycznie wdrażać pomoc psychologiczną i wsparcie pedagogiczne. Dzieci, które trafiają do pieczy zastępczej, od razu się nie otwierają. Potrzebują czasu, aby zaadoptować się do nowego miejsca i sytuacji. Rodzina zastępcza może skorzystać z poradnictwa psychologicznego. Z poradnictwa psychologicznego może korzystać także rodzina zastępcza.

- Nie jesteśmy w stanie sprawić, że przemoc zniknie, ale jako dorośli, osoby pracujące w różnych instytucjach, osoby zarządzające samorządem, krajem, mamy możliwość dokonania analizy tego, co się zdarzyło, wyciągnięcia wniosków i wdrożenia zmian systemowych czy to lokalnie, czy w kraju - zaznacza Aurelia Jankowska, koordynator Centrum Pomocy Dzieciom Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę w Starogardzie Gdańskim. - My, jako fundacja, mówimy od kilku lat o analizie sytuacji śmiertelnego krzywdzenia dzieci. To jest takie narzędzie, które sprawdza się w wielu krajach europejskich i przynosi wymierne skutki. Np. w Hiszpanii do 90 proc. zmalała liczba zgonów dzieci w wyniku przemocy domowej. Jesteśmy to winni temu zmarłemu dziecku i tej dwójce, która została. Nie mamy wpływu na to, co się wydarzyło. Nie zmienimy ich życia. Nie cofniemy czasu, ale możemy dokonać analizy tego, co się wydarzyło na poszczególnych etapach, bo ci ludzie nie żyli na bezludnej wyspie. Mieszkali w centrum miasta, mieli sąsiadów, korzystali z ochrony zdrowia, ta pani rodziła dzieci. Oni się nie wzięli znikąd. Trzeba przeanalizować, co się wydarzyło, co nie zadziałało, a co mogło ochronić dzieci przed takim traumatycznym doświadczeniem.

Dzieci wyglądały na zadbane

Rodzina nie korzystała z pomocy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Starogardzie Gdańskim. Matka zamordowanej dziewczynki nie urodziła jej w starogardzkim szpitalu. Rodzina natomiast znana była znana Fundacji Małych Stópek Ambasadorzy Starogard Gdański. Na stronie internetowej oraz w mediach społecznościowych, fundacja opublikowała oświadczenie, poza którym odmawia dalszego komentowania sprawy.

„W miarę możliwości, które dają nam darczyńcy, nie odmawiamy pomocy także tam, gdzie rodzina jest pełna, ale wymagają tego inne okoliczności, a nasza pomoc zawsze jest >>szyta na miarę<<. 8 października 2021 roku za pośrednictwem facebooka zgłosiła się do nas pani Karolina, będąca wówczas w 7. miesiącu ciąży. Poprosiła o pomoc w skompletowaniu wyprawki dla dziecka, więc nasz pracownik zaprosił młodą mamę na rozmowę do naszej siedziby przy ulicy Podgórnej w Starogardzie Gdańskim - czytamy w oświadczeniu. - Po spotkaniu, na którym pani Karolina zrobiła ogólne dobre wrażenie, zadeklarowaliśmy przekazanie pieluch, artykułów kosmetycznych dla dziecka oraz ubranek. Rzeczy zawieźliśmy osobiście do mieszkania pani Karoliny pod koniec października. Mieliśmy wówczas również okazję poznać jej mamę oraz dwójkę starszych dzieci. W mieszkaniu było czysto, a dzieci wyglądały na zadbane. Wszyscy byli bardzo mili i wdzięczni za pomoc. Rodzina wyglądała normalnie i nie otrzymaliśmy żadnego sygnału od nikogo, że dzieje się tam komuś krzywda. W listopadzie pani Karolina urodziła Maję, której zdjęcie wraz z podziękowaniami za pomoc wysłała nam w wiadomości sms. Wówczas odwiedziliśmy rodzinę po raz kolejny, aby przekazać laktator oraz ubranka dla Mai, którą zobaczyliśmy wówczas po raz pierwszy. W grudniu skontaktowaliśmy się z panią Karoliną, aby zaprosić ją, tak jak wszystkie nasze podopieczne, po odbiór świątecznej paczki. Po pieluchy i artykuły do pielęgnacji dla niemowląt 23 grudnia przyszedł ojciec dziecka. Był bardzo uprzejmy i wdzięczny za pomoc dla jego rodziny. Śmierć Mai i jej okoliczności, o których dowiedzieliśmy się 22 stycznia, wstrząsnęły całą naszą Fundacją. Nasi pracownicy, którzy bezpośrednio udzielali wsparcia małej Mai, złożyli już zeznania w tej sprawie i są do dalszej dyspozycji policji, prowadzącej postępowanie wyjaśniające tę tragedię.

Z uwagi na dochodzenie i dobro pozostałych dzieci pani Karoliny, odmawiamy dalszego komentowania tej sprawy" - puentuje fundacja w wydanym oświadczeniu.

Pytania bez odpowiedzi

Tragedia wstrząsnęła całą Polską. Mieszkańcy Starogardu Gdańskiego szybko znaleźli adres domu, w którym została zamordowana Maja. Internauci skrzyknęli się i przyszli pod dom, w którym zgotowano dzieciom piekło. Zapłonęły znicze. Na płocie powieszono kolorowe misie. Było dużo łez, rozmów, niezrozumienia oraz także przeszywającej ciszy. Wydarzenie zabezpieczała policja. Było spokojnie, choć nawet teraz, po kilku dniach, w ludziach kipiała złość.

Za coś takiego powinna być kara śmierci - unosi się mieszkanka pobliskiego bolku. - Nie powinno się mieć litości dla żadnej z tych osób za to, co zrobiły tym dzieciom. Takie brutalne wydarzenie u nas w mieście? To się w głowie nie mieści!

Inna kobieta, przechodząca obok kamienicy, w której doszło do tragedii zadaje pytania, które pozostaną bez odpowiedzi.

- Ogromna tragedia! Dlaczego nikt z sąsiadów ani członków rodziny nie reagował? Gdzie byli lekarze, przecież te dzieci odbywały chyba bilans? Dramat, tragedia, której można było uniknąć, a teraz niestety jedno z maleństw nie żyje.

W mediach społecznościowych, na ulicy wciąż nie milkną rozmowy o tak krótkim, ale pełnym bólu życia małej kruszynki. Słyszymy od mieszkańców, że była to tragedia, której można było zapobiec. Nie milkną także pytania - dlaczego nikt nie zauważył tego dramatu. Gdzie byli bliscy, znajomi? Tego się nie da wybaczyć… Teraz trzeba działać, aby zapobiec kolejnym tragediom.

Nie pierwszy taki dramat

Niestety, to nie pierwsza taka tragedia w Starogardzie Gdańskim. 30 czerwca 2021 r. policjanci w Starogardzie Gdańskim zostali powiadomieni o oddaleniu się z miejsca zamieszkania 39-letniej kobiety. Funkcjonariuszy zawiadomił partner kobiety. Z przekazanych przez niego informacji wynikało, że 28 czerwca 2021 r. kobieta miała udać się do szpitala. Była w ciąży, czuła się źle. Jak się potem okazało, kobieta nie pojechała do szpitala.

Mężczyzna wielokrotnie próbował się z nią skontaktować, ale nie odbierała telefonu. Wysłała natomiast wiadomość z informacją, że poroniła. Gdy wróciła do domu było widać, że nie jest już w ciąży. Kilka dni później opuściła mieszkanie, zabierając rzeczy osobiste, nikomu nie mówiąc dokąd zamierza się udać. Została odnaleziona przez funkcjonariuszy tego samego dnia. Po rozmowie wskazała miejsce pozostawienia zwłok dziecka. Był to nieużytkowany, trudno dostępny teren w okolicach parku miejskiego. Zwłoki dziecka były schowane w foliowym worku.

Z uzyskanej w toku postępowania opinii sądowo-lekarskiej wynika, że dziecko - dziewczynka - urodziło się żywe, bez oznak wcześniactwa. Oddychało po urodzeniu i było zdolne do życia poza organizmem matki.

Bezpośrednią przyczyną śmierci było gwałtowne uduszenie w wyniku pozbawienia dopływu powietrza.

Kobieta została poddana badaniom sądowo-psychiatrycznym. Na ich podstawie biegli nie stwierdzili zaburzeń związanych z przebiegiem porodu.

W grudniu ub. roku do Sądu Okręgowego w Gdańsku wpłynął akt oskarżenia przeciwko 39-latce.

Teraz, w związku ze śmiercią Mai, prezydent miasta chce wprowadzić narzędzia, które mają zapobiegać podobnym tragediom. Trwają rozmowy ze specjalistami w tej sprawie.

Starogard Gdański. Mieszkańcy reagują na śmierć 2-miesięczne...

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki