Przed rokiem 1989 w polskiej telewizji dostępne były dwa programy. Oba „reżimowe”. Nie było ani Polsatu, ani TVN-24. W „Jedynce” dominowała informacja i publicystyka. W „Dwójce” -kultura i rozrywka. Takie przynajmniej były założenia.
Szmira i nepotyzm
Rzeczywistość wyglądała nieco inaczej. W erze Gomułki, Gierka i Jaruzelskiego na „srebrnym ekranie” królowali „Czterej Pancerni”, Kloss i kilka gwiazd estrady. Władza ludowa główny nacisk kładła oczywiście na propagandę, od której aż mdliło. Podobnie było z kulturą, a zwłaszcza z rozrywką.
No więc mdliło i na „Jedynce” i na „Dwójce”, a na widok ówczesnych celebrytów piekły oczy, więdły uszy i pękała głowa. Wszystkie szlagiery były bowiem krojone na jedno kopyto. Wszystkie pisali ci sami, zaprzyjaźnieni z władzą kompozytorzy i tekściarze. Nie inaczej działo się w filmie, teatrze, literaturze, malarstwie – wszędzie szmira i kumoterstwo. Wszędzie poustawiane konkursy, stypendia i nagrody.
Na początku lat 80. coś drgnęło. W nowej, hipisowskiej odsłonie wystartował festiwal w Jarocinie. Stare „gwiazdy” ufryzowały się na new romantic, disco polo i punk rocka. Pojawiły się też młode zbuntowane kapele, które szybko zrozumiały, że „lepsze żony futro niż ojczyzny jutro”.
Nie inaczej było w polityce - po zawaleniu się najweselszego barakudemoludów, na scenę weszli nowi ludzie. Po latach okazało się, że wielu z nich wprowadziły komunistyczne służby. Ale todo Polaków dotarło dużo później.
Patologia dziedziczna
Kultura i sztuka mają to do siebie, że bez wsparcia umierają. Tak było zawsze.I tak jest również teraz.
Po wybuchu pandemii Sejm uchwalił „Tarczę Antykryzysową”, która miała wspierać polskich twórców, artystów i pracowników sektora kultury. Coś jednak poszło nie tak i duża część subwencji trafiła do „celebrytów”... I nie chodzi wcale o tzw. „algorytm Glińskiego”. Problem jest dużo szerszy i polega na tym, że cały system dofinansowywania kultury jest chory.
PiS odziedziczył tępatologię po poprzednich rządach. Żadna ekipa od czasu transformacji nie potrafiła stworzyć rozwiązań, które by tę sytuację naprawiły. Nie powstały ogólnopolskie festiwale kultury, nie ma systemu stypendiów, grantów i subwencji dla twórców kultury wysokiej (literatury, sztuki, teatru, muzyki poważnej, filmu). Nie ma prestiżowych wydawnictw, ani nagród, będących alternatywą dla wyróżnień przyznawanych przez lewicowo-liberalne media, instytucje i samorządy.
Nie istnieje także system zwolnień podatkowych dla konsumentów sztuki i kultury – na przykład nie ma odpisów dla osób kupujących obrazy, czy sponsorujących produkcję płyt, książek lub filmów. Ponadto obecny system wspierania kultury wyklucza ogromną większość pisarzy, poetów, scenarzystów i kompozytorów, którzy cierpią niedostatek nie tylko z powodu pandemii. Dlatego twórcy, zamiast tworzyć, zajmują się wszystkim, tylko nie tym, czym powinni. Z tego samego powodu padają ambitne wydawnictwa.
Bez przyszłości?
Nakłady na kulturę i sztukę wciągu ostatnich lat wyraźnie wzrosły. Niestety większość pieniędzy jakimi dysponuje MKiDN inwestowana jest w przeszłość. Kupowane sądzieła artystów nieżyjących, wspiera się istniejące muzea i buduje nowe. Ministerstwo finansuje prywatne teatry, bierze na utrzymanie zespoły ludowe i koła gospodyń, nie potrafi jednak, podobnie jak wszystkie poprzednie ekipy rządzące, poradzić sobie ze świadczeniami zdrowotnymi i emerytalnymi twórców...
Niestety bez uporania się z tymi problemami kultura polska nie ma przyszłości. Czym jest państwo bez kultury, nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć.
Jak wyprać kurtkę puchową?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?