MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W Gdyni piłkarze strzelali tylko do przerwy

Janusz Woźniak
Po meczu Arka Gdynia - Śląsk Wrocław teoretycznie obie drużyny powinny być zadowolone. Remis 2:2 sprawił bowiem, że goście podtrzymali dobrą passę ośmiu już spotkań bez porażki, a Narodowy Stadion Rugby w Gdyni nadal pozostaje w tym sezonie twierdzą nie do zdobycia. A dlaczego teoretycznie? Bo podział punktów wyraźnie ucieszył wrocławian, a wśród gdyńskich piłkarzy pozostawił uczucie niedosytu. No i ten karny, który sędzia sprezentował gościom...

Podopiecznym Dariusza Pasieki bardziej od pochwał za styl gry potrzebne są punkty. Szkoleniowiec Arki zdaje sobie z tego sprawę. W sobotę potrzebował zwycięstwa i tak też - z nadziejami na komplet punktów - zestawił wyjściowy skład. Wszystkich, których można było "podejrzewać", że będą stanowili zagrożenie dla bramki przeciwnika, posłał na boisko. Miejsce w podstawowym składzie znalazło trzech nominalnych napastników: Tadas Labukas, Joseph Mawaye i Mirko Ivanovski. Za pauzującego za żółte kartki Macieja Szmatiuka na środek obrony wrócił Michał Płotka. Szkoleniowiec gości natomiast, dla którego był to równie ważny mecz, nawet mającego złamany nos Piotra Celebana, oczywiście w stosownej masce ochronnej, posłał w bój przeciwko żółto-niebieskim.
Mecz zaczął się od denerwującej straty piłki, na 30 metrze od własnej bramki, Marcina Budzińskiego, ale na jego i całej drużyny Arki szczęście wrocławienie w akcji ofensywnej, w której mieli liczebną przewagę, dali się złapać na spalonym. Na oklaski gospodarze zasłużyli w 10 minucie gry. Dobra płynna zespołowa akcja zakończyła się mocnym strzałem z linii pola karnego Ivanovskiego. Marian Kelemen, w bramce Śląska, złapał jednak futbolówkę w dobrym stylu. Gdynianie nadal atakowali i ostrzeliwali bramkę gości. Czynili to Labukas w 14. minucie, Płotka - po trzech podaniach głową w polu karnym - cztery minuty później, czy znowu Ivanovski, którego strzał zablokowali obrońcy w 25 minucie. Gdynianie w tym czasie starali się cierpliwie rozgrywać piłkę, szukając dogodnej sytuacji do oddania strzału. To mogło się podobać.
Natomiast gdyńskim kibicom zdecydowanie nie podobało się to, co stało się w 28 minucie spotkania. W polu karnym gospodarzy przewrócił się, w asyście Emila Nolla i Budzińskiego, pomocnik wrocławian Tadeusz Socha. Sędzia Szymon Marciniak podyktował rzut karny dla Śląska. Czy rzeczywiście był ten karny?
- Sędzia też mnie o to pytał. Ktoś zablokował mi nogę, kiedy próbowałem strzelać. Sam to muszę zobaczyć w powtórce telewizyjnej - mówił po meczu, nieco zakłopotany tym pytaniem, Socha.
- Przecież nawet go nie dotknąłem - przekonywał teoretyczny sprawca karnego -Budziński.
Telewizyjne powtórki rzeczywiście pokazały, że arbiter był nadgorliwy w ocenie tej sytuacji i po prostu popełnił błąd. Nie pomylił się natomiast z rzutu karnego Przemysław Kaźmierczak i Śląsk prowadził w Gdyni 1:0.
Na szczęście gdynianie nie załamali się tym niekorzystnym przebiegiem wydarzeń. Nadal atakowali i wreszcie osiągnęli swój cel. W 40 minucie Mawaye dość długo szukał w polu karnym okazji do oddania strzału. Uderzył na bramkę Śląska z 12 metrów, Kelemen odbił piłkę do boku, ale pierwszy znalazł się przy futbolówce Labukas i z bardzo ostrego kąta zdołał posłać ją do siatki. Brawa dla Labukasa, bo to była niełatwa sztuka, ale dzięki temu był remis 1:1. Minutę przed końcem pierwszej połowy szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy. Po dośrodkowaniu Nolla, kiedy piłka przechodziła wszystkich zgrupowanych w polu karnym Śląska zawodników, pomagając sobie ręką próbował opanować futbolówkę Amir Spahić. Arbiter musiał więc podyktować rzut karny. 11 metrów przed Kelemenem stanął Labukas i wytrzymał tę wojnę nerwów. Strzelił pewnie swojego piątego już gola w tym sezonie, ale najważniejsze było to, że w sobotę Arka prowadziła 2:1 i tak potrzebny komplet punktów wydawał się być całkiem realną zdobyczą.
I może by był, gdyby Noll słuchał uważnie, co przed meczem mówił mu trener Pasieka. A pewnie mówił, że nie należy faulować w pobliżu własnego pola karnego, bo piłkarze Śląska dużo bramek zdobywają ze stałych fragmentów gry. Polecił też Nollowi indywidualne krycie Kaźmierczaka, jeżeli do tych stałych fragmentów jednak dojdzie. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy Noll o tym wszystkim zapomniał. Najpierw w zupełnie niegroźnej sytuacji, pod linią boczną boiska, sfaulował Łukasza Gikiewicza, a chwilę później bezradnie patrzył, jak dośrodkowana przez Sebastiana Milę piłka spada na głowę Kaźmierczaka, a ten strzela wyrównującego, na 2:2, gola.
Remis do przerwy i niewiele ciekawego w drugich 45 minutach gry gdyńskiego meczu. O ile w pierwszej połowie piłkarze Arki oddali na bramkę rywali sześć celnych strzałów, to w drugiej połowie ta sztuka nie udała się im ani razu. Goście natomiast atakowali groźniej. W 48. minucie piłka nawet znalazła się w bramce Arki, ale sędzia zauważył, że strzelający Jarosław Fojut wcześnie faulował. Goście jeszcze w 66. minucie mogli zdobyć zwycięskiego gola. Mila kapitalnym podaniem do Sochy stworzył mu sytuację sam na sam z Norbertem Witkowskim. Na szczęście "Witek" zdołał wyjść z tych opresji zwycięsko.
- Wytrzymałem do końca i udało się obronić. Po słabszym występie w poprzednim meczu w Warszawie cieszę się, że teraz pomogłem kolegom - powiedział Witkowski.
Mimo wszystko końcowy gwizdek w tym meczu z większą ulgą i zadowoleniem przyjęli goście. Arce jeden zdobyty punkt za wiele w tabeli jednak nie pomógł.

Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 2:2 (2:2)
Bramki: 0:1 Przemysław Kaźmierczak (28-karny), 1:1 Tadas Labukas (40), 2:1 Tadas Labukas (44-karny), 2:2 Przemysław Kaźmierczak (45).
Arka: Witkowski - Bruma, Rozić, Płotka, Noll - Budziński - Ivanovski (59 Wilczyński), Zawistowski, Bożok, Labukas - Mawaye (89 Duarte).
Śląsk: Kelemen - Wołczek, Celeban, Fojut, Spahić (85 Jezierski) - Kaźmierczak - Socha, Sztylka, Mila - Gikiewicz (90 Pawelec), Sotirović (71 Sobota).
Żółte kartki" Wołczek, Celeban, Sztylka (Śląsk).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów ok. 3000.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki