- Zwolniony urzędnik dostawał wynagrodzenie głównie za pisanie projektów i kompletowanie dokumentów. W tym przypadku nie dopilnował swoich obowiązków, nie przedstawiając załącznika w postaci opisu projektu i wizualizacji. Przesądziło to o odrzuceniu naszego wniosku, przez co straciliśmy, jako gmina, 166 tys. zł - tłumaczy wójt Andrzej Dołębski. - Nie możemy sobie na coś takiego pozwolić. Oszczędzamy na wszystkim, a tu 166 tys. zł uchodzi nam bokiem.
- Uzyskanie tego dofinansowania wcale pewne nie było - zapewnia jednak sam Mariusz Kubiak.
Wójt ma inne informacje.
- W Fundacji Partnerstwo Dorzecza Słupi wniosków było mniej niż funduszy. Gdyby nasz został prawidłowo złożony, to otrzymalibyśmy to dofinansowanie. 166 tys. złotych to w tym przypadku 80 proc. kosztów, a więc bardzo dużo - odpowiada Dołębski.
Kubiak, broniąc się, opowiada, że to wójt o niego zabiegał, "ściągając go" do pracy z Przywidza (w pow. gdańskim). Wraz z nim do Parchowa trafiła jego żona, która jest sekretarzem gminy Parchowo, a więc szefową urzędu.
Mariusz Kubiak zamierza oddać sprawę swojego zwolnienia do sądu pracy w Słupsku. Będzie się tam ubiegał o przywrócenie na etat w urzędzie gminy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?