Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uniwersytet Gdański: Egzamin z wykładu, którego nie było?

Łukasz Tamkun
Dla większości studentów skończył się czas chodzenia na zajęcia, a zaczęło się zarywanie nocy i mozolne wypełnianie indeksów ocenami, co jest zwykle poprzedzone koniecznością napisania pracy, zdania testu czy produkowania się podczas ustnej odpowiedzi. Czy jednak liczba zdawanych egzaminów zawsze pokrywa się z liczbą przedmiotów? Okazuje się, że niekoniecznie. Oczywiście czasami studenci są z egzaminów zwalniani, ale zdarzają się też sytuacje odwrotne - zaliczanie przedmiotów, których nie było.

Właśnie to przydarzyło się Stanisławowi (imię na jego prośbę zmienione) z kulturoznawstwa na Uniwersytecie Gdańskim.
- Pewnego dnia dyrektor katedry oświadczył nam, że z powodu problemów ze zdrowiem prowadzącej pewien całoroczny przedmiot nie odbędzie się w ogóle, ale i tak będziemy musieli go zaliczyć w dwóch etapach, w sesji zimowej i letniej. Materiału było dużo, a dołożono go jeszcze więcej, ale koniec końców wszyscy jakoś zdali.

Podobną historię z politologii przypomina sobie Ola (imię zmienione). Kilka lat temu pewien pan profesor również z powodów zdrowotnych nie mógł poprowadzić przedmiotu. Zajęcia nie odbywały się, ale niedługo przed sesją kazano studentom przeczytać artykuł, z którego miało później być zaliczenie. Większość osób tego nie zrobiła, ale i tak wszyscy zdali. Podobne sytuacje zdarzają się często nie tylko na Uniwersytecie Gdańskim, ale i innych trójmiejskich uczelniach. Trudno ocenić skalę takiej praktyki, ale większość zapytanych studentów przypomina sobie jakieś przedmioty widma.

Takie historie zwykle przebiegają wedle następującego schematu: w programie studiów i planie zajęć przedmiot jest, ale z jakichś przyczyn się nie odbywa. Na fikcyjne zajęcia oczywiście nikt nie chodzi i wszyscy szybko przestają się nimi przejmować. W czasie sesji wszyscy zaliczają i o całej historii się zapomina. Student zdał i ma to z głowy, a na papierze przedmiot się odbył, więc wszyscy są zadowoleni.

Czytaj więcej artykułów z Dziennika Akademickiego

Choć trudno krytykować wykładowców za nieobecność na zajęciach z powodów zdrowotnych czy spraw osobistych, to z pewnością warto się zastanowić, skąd biorą się sytuacje, w których każe się zaliczać studentom przedmioty, które się nie odbyły. Uczelnia, która troszczy się o jakość kształcenia, powinna w takiej sytuacji zorganizować zastępstwo dla nieobecnego prowadzącego, ale często wcale tak się nie dzieje i zamiast tego tworzy się pewną administracyjną fikcję - przedmioty istniejące tylko na papierze. Teoretycznie studenci jakąś wiedzę przyswoić na egzamin muszą, ale przecież nie można się nauczyć wszystkiego z książek, bo gdyby tak było, to mogłoby się okazać, że nauczyciele akademiccy nie są w ogóle potrzebni.

Sam problem jest również ciekawy w szerszym kontekście. W ciągu ostatnich kilku miesięcy rozgorzała w Polsce dyskusja na temat poziomu rodzimej edukacji wyższej, wiążąca się zwykle z ostrą krytyką uczelni i szkół wyższych. Warto tu wymienić choćby mocne wystąpienie prof. Ewy Nawrockiej na Uniwersytecie Gdańskim, która zarzuciła naukowcom kompleksy, lenistwo i brak zaangażowania, czy też walkę wrocławskich studentów zrzeszonych w ramach Inicjatywy Paragrafu Czwartego o poprawę jakości edukacji na UWr. Z drugiej strony problem jest systemowy i nie ogranicza się do mentalności naukowców czy administracji uczelni. Studenci godzą się na obniżanie jakości edukacji częściowo dlatego, że nie mają realnej możliwości interwencji i nie chcą sobie robić kłopotów na uczelni. Wydaje się jednak, że tak jest im po prostu wygodniej, bo nie muszą chodzić na zajęcia i dużo łatwiej jest im zdać, mają więc święty spokój, a inicjatywy takie jak na Uniwersytecie Wrocławskim są ewenementem. W efekcie studenci stają się współodpowiedzialni za powolny rozkład uczelni i degradację wyższego wykształcenia. Na dłuższą metę nie może im się to opłacać.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki