Ricardo Moniz znakomicie wprowadził się do zespołu Lechii. Wpoił zawodnikom ofensywny styl gry, zakwalifikował się do grupy mistrzowskiej i osiągnął czwarte miejsce, czyli drugi wynik w historii klubu. Niewiele zabrakło, żeby doprowadził biało-zielonych do gry w europejskich pucharach. Miał to zrobić w kolejnym sezonie, ale tak się nie stanie, bo holenderski szkoleniowiec zrezygnował z dalszej pracy w Gdańsku.
"Decyzja jest podyktowana względami osobistymi. Klub dziękuje trenerowi za pracę wykonaną w Gdańsku i doprowadzenie zespołu do 4 miejsca w T-Mobile Ekstraklasie. Jednocześnie życzymy trenerowi wszystkiego najlepszego w dalszej karierze" - tak brzmi lakoniczny komunikat na stronie Lechii.
Moniz swoją decyzję w rozmowie z gdańskimi działaczami wyjaśnił względami osobistymi, ale wieczorem podpisał dwuletni kontrakt z grającym w 2.Bundeslidze TSV 1860 Monachium.
- Decyzja trenera Moniza to duże zaskoczenie. Trudno mi powiedzieć, kiedy poznamy nowego trenera zespołu - powiedział nam Michał Lewandowski, rzecznik prasowy Lechii.
Nie dla wszystkich jednak decyzja holenderskiego szkoleniowca była wielkim zaskoczeniem.
- Moniz to był świetny trener. Nie pasowała mu jednak polityka klubu. Nie o wszystkim wiedział, a niektóre rzeczy nie były z nim konsultowane - powiedziała "Dziennikowi Bałtyckiemu" osoba blisko związana z Lechią.
W pewnym sensie zachowanie Moniza można porównać do Michała Probierza. Ten odszedł z Lechii i zaraz podjął inną pracę. Probierz został w T-Mobile Ekstraklasie i wybrał zespół, który dopiero co wyrzucił go z Lechią z Pucharu Polski. Moniz zamienił Polskę na Niemcy i złotówki na euro. Dyskutować można, czy takie postępowanie jest etyczne, kiedy mówi się o powodach osobistych, a zaraz potem podejmuje się pracę w Monachium. Można jednak przypuszczać, że Moniz starannie przemyślał swoją decyzję i wiedział, że w Gdańsku jego wpływ na kształt drużyny nie będzie taki, jakiego by się spodziewał.
Znamienna była sytuacja z Deleu, z którym Lechia nie podpisała kontraktu, choć szkoleniowiec chciał go mieć w zespole. Moniz wyczuł, że wiele decyzji kadrowych będzie zapadało poza jego plecami i nie chciał tego firmować swoim nazwiskiem. To, jak Lechia grała w ostatnich miesiącach, to była zasługa Moniza. Wielka to strata dla klubu, że odszedł tak charyzmatyczny szkoleniowiec. Z Monizem biało-zieloni mogli robić postępy i piąć się do góry w hierarchii polskiej piłki klubowej. Do tego powinien mieć jednak więcej swobody w doborze piłkarzy, z którymi chciałby współpracować. Holender denerwował się w trakcie sezonu, kiedy ciągle słyszał, kto przyjdzie do Lechii, a kto odejdzie, choć on sam żadnych decyzji nie podejmował.
Kto teraz poprowadzi Lechię? Zapewne nadal będzie dominował wariant zagraniczny, ale może być to taki szkoleniowiec, który będzie bardziej uległy w stosunku do władz klubu. Piłkarze zaufali Monizowi, a nowemu trenerowi nie będzie łatwo wejść do szatni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?