Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trefl Sopot - 07 zgłoś się!

Krzysztof Michalski
Fot. Karolina Misztal
Trefl po fatalnym meczu przegrał ze Stelmetem Zielona Góra 45:62. Sopocianie śrubują statystyki najgorszego startu w swojej historii.

Kiedy ostatnia w tabeli drużyna gra z mistrzem Polski i głównym kandydatem do tytułu, zwycięzcę w ciemno można typować już przed meczem. I tak było w tym przypadku, nikt nie spodziewał się zwycięstwa Trefla. Niezależnie jednak od okoliczności kibice zawsze mają prawo wymagać od ulubieńców walki i poświęcenia. A tego Trefl nie pokazał.

Początkowo sopocianie grali całkiem skutecznie i utrzymywali kontakt z gośćmi. Ci jednak już po pierwszej kwarcie, głównie za sprawą Nemanji Djurisicia, wyszli na prowadzenie 19:13. W drugiej odsłonie Trefl jeszcze sobie radził i na przerwę schodził, przegrywając tylko ośmioma punktami 22:30. Jednak bardziej niż własnej grze gospodarze niewielką stratę zawdzięczali Stelmetowi, który był nieskuteczny i popełniał sporo błędów.

Po przerwie mistrzowie Polski obudzili się, wrzucili wyższy bieg, trzecią kwartę zaczęli od 9:2 i w tym momencie było już po meczu. Totalnie podłamani sopocianie tę odsłonę przegrali 8:21, a 40 punktów w całym meczu przekroczyli chyba tylko dlatego, że mający zwycięstwo w kieszeni Stelmet grał w końcówce na zupełnym luzie.

- Stelmet zagrał bardzo dobrze, można powiedzieć, że za dobrze jak dla nas. Zaliczyliśmy 25 strat, w takim wypadku wygrana z mistrzem Polski jest niemożliwa - skomentował spotkanie trener Zoran Martić. - Liczyliśmy na to, że goście będą może mniej skoncentrowani, ale tak nie było. Różnica w jakości była bardzo widoczna.

Ta różnica w jakości nikogo nie zaskoczyła. Trefl jednak nie zrobił nic, by nawiązać z faworytem równą walkę. Znamienna była zwłaszcza sytuacja z przerwy. Trener Martić wysłał swoich koszykarzy na parkiet, by ci przed drugą połową poćwiczyli rzuty. Patrząc wówczas na zawodników, nie widać było w nich żadnej motywacji i determinacji. Drużyna z Sopotu pogrążona jest w marazmie i nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie z niego wyszła. Za sobotnie spotkanie ciepłe słowa należą się chyba tylko Gregowi Surmaczowi. Nieźle pod koszem wyglądał Ater Majok, który zaliczył 10 zbiórek, jednak rzucał z zatrważającą nieskutecznością.

A już dziś spotkanie rozegrają Czarni Słupsk. Słupszczanie zmierzą się w Kutnie z tamtejszym Polfarmeksem. Ekipa gospodarzy to jak na razie największa rewelacja sezonu. Z bilansem 6-1 zajmują drugie miejsce w tabeli, ustępując pola tylko Stelmetowi. Ozdobą meczu mogą być starcia dwóch środkowych: Cheikha Mbodja i Michaela Frasera. To spotkanie będzie można oglądać na Polsacie Sport o 20.25.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki