O tym jak bardzo to był zacięty mecz niechaj świadczy fakt, że Verva Warszawa okazała się lepsza od Trefla Gdańsk zaledwie o 6 małych punktów. W każdym z setów drużyna prowadzona przez Andreę Anastasiego była górą o dwa punkty.
W pierwszym i trzecim secie to żółto-czarni mieli nawet niewielką przewagę. Nie zdołali jednak jej powiększyć, co doświadczony zespół gospodarzy potrafił wykorzystać. To końcowe fragmenty każdego z setów decydowały o rozstrzygnięciach. Ekipa trenera Michała Winiarskiego napierała, ale to był w sobotni wieczór za mało na jednego z faworytów do złotych medali mistrzostw Polski.
- To był mecz ważny nie tylko ze względu na punkty i tabelę, ale też taki z podtekstami. Większość sztabu była w ubiegłym roku w Gdańsku, kilku zawodników też. Wiedzieliśmy, że to był ważny mecz dla nich. Fajnie, że udało się wygrać 3:0. Jakoś z tym Gdańskiem u siebie gra się nam dobrze. Jak tutaj przyjeżdżają, to nigdy nie mieli łatwo i na szczęście nie zmieniło się to w drugą stronę. W dwóch setach przegrywaliśmy do połowy, ale później włączaliśmy drugi bieg. Najważniejsze, aby pokonując granicę 20 zdobywać te najważniejsze punkty. Wtedy trzeba zachować chłodną głowę - podsumował Andrzej Wrona, środkowy bloku Vervy Warszawa.
Okazało się przy tym, że siatkarze Trefla mają kibiców także wśród zawodników z Warszawy.
- Paweł Halaba czy Bartek Filipiak bardzo dobrze grają ten sezon. Wielki szacun dla nich, bo to co robią w tym sezonie, to super robota. Wiem, że tak być nie powinno, ale po cichu im kibicuję, kiedy nie grają z nami. Jest trener Winiarski i fajną ekipę mają, fajnie się ich ogląda. Na szczęście, nie dzisiaj. Tej chłodnej głowy im trochę zabrakło i my tym większym doświadczeniem wygraliśmy te trzy sety. - tłumaczy Andrzej Wrona.
- Te 0:3 nie może nas zadowolić - mówi Wojciech Grzyb, kapitan Trefla Gdańsk. - To był dziwny mecz, bo pomimo tego wyniku, w każdym secie było sporo walki. Uważam jednak, że stać nas na lepszą grę. Nasz normalny styl polega na silnej zagrywce, a w Warszawie ta zagrywka funkcjonowała ze sporą liczbą błędów. Było ich więcej, niż zazwyczaj. Takie mecze też się przytrafiają. Nie wiem, może to specyfika hali i jest słabszy dzień w polu zagrywki. Nie mogę też powiedzieć, że jestem załamany, bo w każdym secie nawiązaliśmy walkę. W każdym secie mieliśmy dosyć emocjonującą końcówkę.
- Klasowi zawodnicy rywali w decydujących momentach zdobywali punkty. Nie mówię, że my nie mamy klasowych zawodników, bo też mamy. Dzisiaj decydujące piłki były jednak na korzyść Warszawy. Musimy zapamiętać to, co było dobre w tym meczu - dodał środkowy bloku Wojciech Grzyb.
- Momentami było ciężko, ale wydaje mi się, że w miarę kontrolowaliśmy jednak to, co się dzieje - ocenił Bartosz Kwolek, przyjmujący Vervy, który zdobył 14 punktów. - To nasza słabsza gra spowodowała, że Trefl miał szansę wygrać, a nie ich dobra gra spowodowała, że odpuściliśmy.
Gdańszczanie nie wracają z Warszawy do domów, ale przenoszą się na północny-wschód kraju. We wtorek o godz. 17.30 rozegrają w nowej hali w Suwałkach mecz ze Ślepskiem Melowem. Mecz z beniaminkiem PlusLigi transmitować będzie Polsat Sport.
Verva Warszawa Orlen Paliwa – Trefl Gdańsk 3:0 (25:23, 25:23, 27:25)
Verva: Brizard 1, Kwolek 14, Wrona 7, Nowakowski 8, Tillie 6, Udrys 13, Wojtaszek (libero) oraz Król, Niemiec, Grobelny
Trefl: Janusz, Filipiak 16, Schott 6, Halaba 13, Crer 7, Grzyb 7, Olenderek (libero) oraz Kozub, Jakubiszak 1, Sasak, Janikowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?