MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To zwierzęta były pierwsze przy żłóbku

Renata Moroz, Gabriela Pewińska
Podobno w wigilijną noc zwierzęta mówią ludzkim głosem. Ale akurat wtedy ludzie siedzą w domach przy stołach i nie mogą ich usłyszeć. Dlatego w ich imieniu chwyciły dziś za pióro dziennikarki.

Nasi dziadkowie robili opłatki. O północy w Wigilię szli do obórki, by podzielić się nimi także ze zwierzętami, z psem, co pilnował gospodarstwa, z krowami, z koniem. Dziadkowie rozmawiali z nimi i życzyli im, by były zdrowe. Mawiali: Przecież to one pierwsze były przy żłóbku.

Tradycja opłatka uczy, że zawsze należy dzielić się z bliźnim, nawet ostatnim kawałkiem chleba. Opłatek łączy umarłych z żywymi. Jednoczy skłóconych. Pomaga wybaczyć. Zbliża oddalonych. Pociesza skrzywdzonych. Podnosi upadłych. Oznacza wzajemne poświęcenie się jednych dla drugich. Troskę. Wdzięczność. Miłość. Wszystko, co dobre.

Więc może i my podzielmy się opłatkiem zwierzętami? Z tymi, które kochamy. Z tymi, które są naszymi, czasem jedynymi, przyjaciółmi. Z tymi, które nas darzą bezgraniczną miłością, bez względu na to, jak wyglądamy i kim jesteśmy. Ze zwierzętami, które dla nas pracują, które pilnują naszych domów. Z tymi, które nas denerwują, które nas brzydzą, które uważamy za gorsze od nas.

Z tymi, którymi gardzimy, a których przywiązanie i bezbronność wykorzystujemy dla własnej wygody. Ze zwierzętami, które zabijamy, z niewiedzy, z nienawiści, z głupoty. Z głodu. Z natury?
W jednym ze sklepów wśród przedświątecznych dekoracji stoi rzeźba świni z anielskimi skrzydłami. Ludzie patrzą i nadziwić się nie mogą. Jakoś jedno do drugiego nie pasuje. A jeśli zwierzęta to bezskrzydłe anioły?

A co niby ma świnia w sobie anielskiego?! - spyta ktoś. A co ma anielskiego w sobie pies na łańcuchu? A zapchlony kot na śmietniku? A człowiek?

Podzielmy się opłatkiem ze zwierzętami, może i nam urosną skrzydła... Podzielmy się ze zwierzętami, póki jeszcze z nami są.

Świnia

Świnia ze skrzydłami anielskimi? Taki prezent jest jak granat podłożony pod choinkę. Źle się kojarzy. "Gapi się jak świnia w gwiazdy", "ty świnio!", "świński kawał", "upaprałeś się jak świnia", "pijany jak świnia" - mówimy, człowiek do człowieka.

Świnia źle się kojarzy. Ze wszystkim co najgorsze. Z głupotą, choć mądra. Z brudem, choć czysta. Z brutalnością, choć słaba. Z agresją, choć delikatna. Z wulgarnością i chamstwem, choć bezbronna jak rzadko które zwierzę. Ledwo przyjdzie na świat, już wstępuje na drogę do rzeźni. I nie pomogą tu żadne kolorowe reklamy o różowych świnkach.
Świnie hoduje się, by je zjeść. Jeśli jednak zjadamy coś, czego nie szanujemy, czego się brzydzimy, co ośmieszamy, kim zatem jesteśmy? Tak mądrzy, choć głupi w swoim postrzeganiu. Tak delikatni, choć agresywni w walce o byt. Tak czyści, a brudni w swym sumieniu. Tak słabi, a brutalni wobec małych. Tak bezbronni, choć chamscy w obcowaniu, z tymi, którzy nam służą. Tak święci, choć bez skrzydeł.

Wilk

Taki wilk. Zrobił wszystko, by nam ludziom zejść z drogi. Schował się w leśnych ostępach, na trzęsawiskach, resztkach dzikiej przyrody, gdzieś tam w bieszczadzkich kniejach. Ale i tam dosięga go lufa myśliwych.

Nie dlatego, że wilków jest za dużo, że czasem podejdą pod zagrodę górali i wyciągną jagnię, a dlatego, że łeb wilka na ścianie świadczy o prestiżu jednego czy drugiego pana z dwururką. Bo wilk to piękno dzikiej przyrody, pan i władca przestrzeni, niezależny, mądry i dobry. Mieć łeb władcy na ścianie znaczy więc tyleż co mieć władzę. W ciągu nocy wilk potrafi przebiec 100 kilometrów i nie czuje zmęczenia.
Choć to samotnik, łączy się jednak w watahy. I gdy już wejdzie do rodziny, nigdy nie zostawi rannego kompana, wadery karmiącej młode. Będzie ich bronił do ostatniej kropli krwi. Czyż nie jest podobny do człowieka?

Sztuka, reklama, film. Gdy chce zwizualizować coś nieosiągalnego, tajemniczego, przenikliwego, ale pełnego piękna, to przedstawia wilka właśnie. Gdy go zabraknie, zniknie tajemnica. I "wilcze oczy", i "wilczy głód"...

Gołąb

Przekleństwem gołębia jest, że chce być blisko ludzi. To żebrak. Żyje z dobroci człowieka, który czasem rzuci mu kawałek chleba. Gołąb brudzi nam balkony, zostawia ślady. Wchodzi w drogę. "Bądźcie roztropni jako węże i nieskazitelni jak gołębie. Niewinni i czyści". I gołąb tak się czasem człowiekowi kojarzy. Częściej jednak kojarzy się z brudnym parapetem. Jest też zwiastunem pokoju. Symbolem Ducha Świętego.

W papieskim oknie Jan Paweł II wypuszcza gołębia do lotu. Ale ten gołąb wcale nie chce odlecieć. Wraca. Dlaczego? To przecież tylko zwykły ptak... A może to znak, że Duch Święty zawsze wróci do człowieka, jeśli ten tylko tego chce?
Ludzie barykadują się przed gołębiami, wbijając kolce w parapety, żeby spłoszyć tych, z których pożytku nie ma. W garażu tabliczka: Proszę zamykać drzwi przed gołębiami.

Kochamy gołębie i nie chcemy ich. Jak ze wszystkim. A one? Jakby mało było tych cierniowych parapetów, poszła wieść, że dopadła je jeszcze ptasia grypa. A może pozdychały wtedy nie tyle z choroby, ile z głodu, bo ludzie się od nich odsunęli.

Pies

Canis lupus familiaris, udomowiony potomek wilka szarego, stworzony za pomocą doboru sztucznego. Stworzony przez nas ludzi. Stworzony z samotności, tęsknoty za bezwarunkową miłością i takimż oddaniem.

Broni, gdy ktoś chce nam zrobić krzywdę, nawet wtedy gdy zapominamy go nakarmić, walczy za pieniądze na ringach na śmierć i życie bo pan - człowiek takie mu wyznaczył zadanie, pilnuje obejścia bo pan tak chce, szuka w rumowiskach ludzi, bo kazano mu pomagać, biega po wybiegu, bo jego pan chce być dumny. Natura psa spowodowała, że musieliśmy się ugiąć i wpleść do języka - "pieskie życie", "psią wierność", "psią krew" czy "goi się jak na psie". Ano prawda, goi - bo ślina psa zawiera właściwości bakteriobójcze i bakteriostatyczne.

Pewien kundelek zanim przybył do raju, czyli domu moich rodziców, był w schronisku. Trafił tam z dziurą w głowie wielkości grosza. Ktoś pod osłoną nocy pokazał mu za pomocą młotka ludzką siłę i władzę. Kundelek przeżył, inny homo sapiens mu pomógł, "zakleił" dziurę w głowie, nakarmił.

Kundelek boi się ciemności, łapy mu drżą, gdy zapada zmrok, ale łasi się, gdy człowiek wyciąga do niego rękę. Jest wdzięczny. Bo takim go stworzyliśmy. I takim go mamy. Czyż nie zasłużył na anielskie skrzydła?

Kot

Kot się nam nie daje. Żyje jak chce. Każesz mu zostać, wychodzi. Krzyczysz, żeby wyszedł, zostaje. Niezależny. Cierpliwy. Wzbudza niepokój. Denerwuje! Jest chyba najbliżej człowieka. Przejrzał go na wylot i śmieje mu się w nos.

Chyba jedyne wśród bliskich człowiekowi zwierząt, które potrafi uświadomić mu, jak straszny z człowieka łajdak. Jakże chętnie pozbylibyśmy się kotów z mieszkań naszych sąsiadów, z piwnic, z podwórek, jakże chętnie wykurzylibyśmy koty z tego świata, a tych, co śmietnikowe koty dokarmiają, pozamykalibyśmy w domach wariatów.
Dlaczego jeszcze tego nie zrobiliśmy? Ze strachu. Bo kot to tajemnica, to magia, to nieprzewidywalność, to królewskość. To boskość. Jest też sprytniejszy od nas. Znana jest historia, która zdarzyła się w Meksyku. Kotu obleganemu przez chmarę psów urosły... skrzydła. Nie odleciał, to prawda, ale jaką musi mieć moc!

Pająk

Na pająka wielkości ziarnka ryżu wyruszylibyśmy z całym zastępem brygady pancernej, kawalerii, komandosów. Z szablą, czołgiem, kałasznikowem. Z krzykiem. Płaczem. Wstrętem. Obrzydzeniem. Ze strachem graniczącym z obsesją. Pająka przydeptujemy gazetą, butem, kapciem. Trzask i po krzyku.

Zostaje pajęczyna - prawdziwe dzieło sztuki. Obiekt zazdrości artystów. Nierozpracowany przez człowieka, kryształowej konstrukcji twór. Mistrzostwo rzemiosła. Najlepiej wciągnie ją odkurzacz, doskonale zmiecie miotła. Mokra ścierka załatwi resztę, po zachwycającym arcydziele nie zostanie nawet ślad.

Pająk niechętnie wchodzi nam w drogę, chętnie za to podzieli się z nami światem. Zwykle wybiera ścieżki inne od naszych, tak by nie zakłócić człowieczej przestrzeni, choć przecież ma prawo w niej być.

Pająki ponoć przynoszą szczęście. Zabicie pająka wróży zły dzień. Tak mówią ci, którzy wiedzą, by przekonać tych, którzy nie wiedzą, że natura przypisała pająkom rolę nie mniej ważną, choć inną od naszej. A poza tym - "szczęśliwy ten dom, gdzie pająki są".

Wąż

Zwabił Ewę i przekonał do grzechu. Obślizgły, zdradziecki, fałszywy. Połyka ofiarę w całości, ma tylko jedno płuco i nerki ułożone jedna za drugą. A do tego zębiska z kanalikiem, którym spływa jad. I syczy, gdy atakuje. I litości nie ma nad tym, co go nadepnie. Nie dość, potrafi hipnotyzować i zagnieździć się w kieszeni. Słowem potwór. Wystarczy, by zniknął z powierzchni ziemi.

Zakrzyknąć należy za Cyceronem - O tempora! O mores! Bo skóra węża jest pozbawiona śluzu, a więc jest sucha i milutka w dotyku, a jad (groźny, to prawda!) posiada tylko 20 procent spośród trzech tysięcy gatunków węży. Hipnotyzować potrafi, ale urodą i sprytem godnym wytrawnego łowcy. Bez niego szczury, myszy i inne gryzonie i wielkie robactwo pokryłoby świat.

To taki naturalny deratyzator, który od wieków walczy z opinią, jaką nadał mu człowiek.
I po coś wężu pełzł po tej rajskiej jabłoni?

***
Gdyby tak przyszły do stajenki pokłonić się Panu. Dalibyśmy im tę szansę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki