MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Thomas Jonasson z Wybrzeża Gdańsk najbardziej pechowym żużlowcem sezonu?

Janusz Woźniak
Przemek Świderski
Gdyby utworzyć ranking najbardziej pechowych żużlowców tego sezonu, to kto wie, czy nie otwierałby go kapitan Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk Thomas H. Jonasson. Młody Szwed dopiero co zaleczył, bo przecież nie wyleczył, uraz, jakiego nabawił się w meczu ligi szwedzkiej. Pęknięte żebra, przebite płuco to z pewnością nie żarty, ale dla ambitnego żużlowca to nie była przeszkoda, aby pojawić się już po kilku dniach na torze.

- Gdybym po każdej kontuzji zastanawiał się, czy aby nie powinienem jeździć bardziej zachowawczo, musiałbym chyba zmienić dyscyplinę - mówił już po kraksie w Szwecji nasz zawodnik. - Całą frajdę w jeździe na żużlu sprawia mi właśnie to, że nie kalkuluję, tylko gonię przeciwnika ile sił. Nie ma odpuszczania. Na tym polega ten sport i jeśli ktoś liczy na to, że pierwsza rzecz, o której będę myślał w trakcie wyścigu to, aby tylko się nie wywrócić, to niestety będę musiał go rozczarować. Ryzyko kontuzji jest po prostu wpisane w żużel.

Kiedy wydawało się, że tym razem może być już tylko lepiej - Thomas zaliczył przecież dobry mecz w polskiej, a następnie w szwedzkiej lidze - pech dopadł go w środowy wieczór w spotkaniu ligi angielskiej. To był jego pierwszy wyścig w tym meczu. W barwach Poole Pirates jechał w parze z innym gdańskim zawodnikiem Dawidem Stachyrą. Przegrali start i Thomas rzucił się w pogoń za dwójką rywali. Na trzecim okrążeniu, a dokładnie na wejściu w drugi wiraż, zaatakował "po szerokiej". Pociągnęło go pod bandę i z impetem w nią uderzył. Na szczęście w miejscu chronionym gumowymi poduszkami. Gumowa banda pękła niczym balonik, Jonasson odbił się od motocykla, zrobił przewrót i wylądował na torze. Kibice na stadionie, kibice przed telewizorami - tak jak ja - znający kłopoty zdrowotne Szweda, wstrzymali oddech. Upadek wyglądał fatalnie, Thomas klatką piersiową uderzył w kierownicę. Na szczęście po kilku minutach podniósł się z toru i o własnych siłach udał się do parkingu. Na torze już się jednak w tym meczu nie pokazał. Jak udało mi się dowiedzieć, nawet nie czekał do końca spotkania, tylko ze swoją ekipą opuścił stadion.

Później w internecie można było tylko przeczytać jego wpis dokonany po tym upadku:

- Teraz największym problemem jest ból głowy. Nie czuję jednak, aby moje żebra znowu uległy pęknięciu. Przynajmniej do końca tygodnia odpuszczam sobie prześwietlenia. Odpocznę do soboty, a tego dnia wystartuję w Danii w kwalifikacjach do Grand Prix 2014 - zadeklarował Jonasson. Szwed prawdopodobnie ryzykuje, ale ma wziąć udział w bardzo ważnym, półfinałowym turnieju eliminacyjnym do GP 2014 w duńskim Esbjergu.

Niestety, także Dawid Stachyra nie zakończył meczu na Wyspach Brytyjskich szczęśliwie. Nie dość, że jechał słabo, zdobył zaledwie 2 punkty (1,o,w,d,1,d,w), to na domiar złego w ostatnim swoim wyścigu uderzył w bandę i z urazem nogi opuścił tor. "Piraci" ponieśli więc straty w ludziach, a mecz z Birmingham Brummies przegrali 40:54.

Gdańscy kibice i trener Stanisław Chomski mają więc o czym myśleć i czym się martwić. Szczęście w nieszczęściu, że w najbliższy weekend Renault Zdunek Wybrzeże nie ma meczu ligowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki