- Gdybym po każdej kontuzji zastanawiał się, czy aby nie powinienem jeździć bardziej zachowawczo, musiałbym chyba zmienić dyscyplinę - mówił już po kraksie w Szwecji nasz zawodnik. - Całą frajdę w jeździe na żużlu sprawia mi właśnie to, że nie kalkuluję, tylko gonię przeciwnika ile sił. Nie ma odpuszczania. Na tym polega ten sport i jeśli ktoś liczy na to, że pierwsza rzecz, o której będę myślał w trakcie wyścigu to, aby tylko się nie wywrócić, to niestety będę musiał go rozczarować. Ryzyko kontuzji jest po prostu wpisane w żużel.
Kiedy wydawało się, że tym razem może być już tylko lepiej - Thomas zaliczył przecież dobry mecz w polskiej, a następnie w szwedzkiej lidze - pech dopadł go w środowy wieczór w spotkaniu ligi angielskiej. To był jego pierwszy wyścig w tym meczu. W barwach Poole Pirates jechał w parze z innym gdańskim zawodnikiem Dawidem Stachyrą. Przegrali start i Thomas rzucił się w pogoń za dwójką rywali. Na trzecim okrążeniu, a dokładnie na wejściu w drugi wiraż, zaatakował "po szerokiej". Pociągnęło go pod bandę i z impetem w nią uderzył. Na szczęście w miejscu chronionym gumowymi poduszkami. Gumowa banda pękła niczym balonik, Jonasson odbił się od motocykla, zrobił przewrót i wylądował na torze. Kibice na stadionie, kibice przed telewizorami - tak jak ja - znający kłopoty zdrowotne Szweda, wstrzymali oddech. Upadek wyglądał fatalnie, Thomas klatką piersiową uderzył w kierownicę. Na szczęście po kilku minutach podniósł się z toru i o własnych siłach udał się do parkingu. Na torze już się jednak w tym meczu nie pokazał. Jak udało mi się dowiedzieć, nawet nie czekał do końca spotkania, tylko ze swoją ekipą opuścił stadion.
Później w internecie można było tylko przeczytać jego wpis dokonany po tym upadku:
- Teraz największym problemem jest ból głowy. Nie czuję jednak, aby moje żebra znowu uległy pęknięciu. Przynajmniej do końca tygodnia odpuszczam sobie prześwietlenia. Odpocznę do soboty, a tego dnia wystartuję w Danii w kwalifikacjach do Grand Prix 2014 - zadeklarował Jonasson. Szwed prawdopodobnie ryzykuje, ale ma wziąć udział w bardzo ważnym, półfinałowym turnieju eliminacyjnym do GP 2014 w duńskim Esbjergu.
Niestety, także Dawid Stachyra nie zakończył meczu na Wyspach Brytyjskich szczęśliwie. Nie dość, że jechał słabo, zdobył zaledwie 2 punkty (1,o,w,d,1,d,w), to na domiar złego w ostatnim swoim wyścigu uderzył w bandę i z urazem nogi opuścił tor. "Piraci" ponieśli więc straty w ludziach, a mecz z Birmingham Brummies przegrali 40:54.
Gdańscy kibice i trener Stanisław Chomski mają więc o czym myśleć i czym się martwić. Szczęście w nieszczęściu, że w najbliższy weekend Renault Zdunek Wybrzeże nie ma meczu ligowego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?