18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tatuaże lubią zdrowy tryb życia. Jak dbać o dzieło sztuki na skórze? [ZDJĘCIA]

Beata Gliwka
Krystian Gappa i jego dzieła
Krystian Gappa i jego dzieła Archiwum prywatne
Czasy, kiedy muskularne ramię zdobiło popiersie kobiety i serce przebite strzałą, "dziargane" w tajemnicy przez kolegę, to już przeszłość. Teraz na skórze można wyczarować prawdziwe dzieło sztuki - pisze Beata Gliwka.

Studio tatuażu przypomina raczej gabinet chirurga, niż pokątne miejsce spotkań "półświatka".
- Tatuaż to sztuka - mówi Krystian Gappa, od blisko 3 lat prowadzący studio tatuażu w Człuchowie. - Nie jest jednak tak, że jak ktoś umie szkicować i ma talent malarski, może tatuować. Bo to jest zupełnie inna rzecz. W wyobraźni obraz trzeba traktować jak płótno, ale techniki, żeby przenieść go na skórę, są już zupełnie inne.

Dobry tatuaż to dość droga usługa. Najmniejszy, prosty rysunek - od 100 zł - do kilku tysięcy, gdy w grę wchodzą całe partie ciała. Wytatuowanie pleców to koszt ok. 4,5 - 7 tys. zł, zależnie od skomplikowania wzoru, koloru, cieniowania. Czas, jaki trzeba poświęcić na jego zrobienie - od godziny do miesiąca.

- Mały znak to praca na jakieś półtorej godziny. Duże wzory - rękawki czy całe plecy lub skomplikowane wzory można robić i miesiąc - mówi Krystian. - Dzieli się wtedy pracę na sesje - dwa dni pod rząd lub co tydzień. 3,5 - 4 godziny to maksymalna długość sesji dla komfortu klienta i dla mnie, bo po jakimś czasie przestaje się widzieć. I nie jest to nawet kwestia bólu, którego najczęściej boją się klienci, bo samo tatuowanie nie boli, a czasu, jaki klient jest w stanie wyleżeć czy wysiedzieć w jednym miejscu i pozycji.

- Naprawdę nie boli? - dociekamy... Okazuje się, że jednak trochę pocierpieć trzeba.

- To nie tak jak ból zęba, czy głowy. Raczej piecze. Ale przy dużym wzorze przychodzi moment, kiedy następuje załamanie i wtedy boli. Nie zdarzyło się jeszcze, żeby ktoś zrezygnował w trakcie pracy. Jak już jest blisko końca, to ludzie chcą to wytrzymać. A ja wtedy mówię, że "jeszcze pięć minutek"... przez godzinę - śmieje się artysta. - I dają radę.

Kim są klienci studia? Tatuaże kojarzą się z półświatkiem, artystyczną bohemą i wyskokami zwariowanych małolatów...
- Młodzi i zwariowani? Właśnie, że nie. Główny przedział wiekowy klientów to 28 - 50 lat. Młode dziewczyny robią tatuaże bardziej impulsywnie. To najczęściej drobne znaki - symbol nieskończoności, jakiś napis. Dojrzali klienci chcą większych i bardziej wyszukanych wzorów - bardziej zmierzających w stronę sztuki niż prostej symboliki. I są to zwykli, normalni ludzie. Tatuowałem już lekarza, ratownika medycznego, prawnika. To ludzie ułożeni, z rodzinami, wykształceni, ustabilizowani.

Tatuaże już dawno przestały być symbolem półświatka. Przy czym znacznie częściej robią je kobiety - stanowią ok. 70 procent klientów. I są też bardziej odważne. Dziewczyny w większości robią sobie kwiatki, kompozycje miłe dla oka, ale bywają czaszki czy wzory bardzo mroczne, wyzywające, totalnie "popaprane". Panowie często decydują się na wzory surrealistyczne, polinezyjskie.

Kobiece popiersie, serce przebite strzałą, imię ukochanej... wyszły już z mody?
- Kiedyś była taka symbolika. Nikt nie wiedział wtedy, co to cienie, nie było kolorów, a jak były, to marnej jakości. Ale wszystko poszło do przodu - tłumaczy Krystian. - Na skórę można przenieść każdy obraz. Wszystko jest do zrobienia, ale oczywiście trzeba wybrać odpowiedniego tatuażystę. Połowa moich prac to poprawki, zakrywanie tatuaży z lat 90. "Bo kolega chciał spróbować, więc zrobił mi za piwo". Żądza posiadania tatuaży zagłusza czasem racjonalne myślenie. Nie powinno się tego robić pod wpływem impulsu i na pewno nie u byle kogo.

Jak odróżnić profesjonalne studio tatuażu od pokątnego "pana z igiełką"?
- Podstawa to zdrowie, więc przede wszystkim należy zwrócić uwagę na higienę. W studiu musi być autoklaw, igły muszą być jednorazowe lub wysterylizowane. Przy przygotowaniu do zabiegu warto zwrócić uwagę na rozpakowywanie pakietów igieł, czy rękojeści. Powinny być wyjmowane z jednorazowych opakowań lub autoklawu. Trzeba też przejrzeć prace tatuażysty, porozmawiać w studiu. Klient musi przejść też wywiad - czy ma choroby skórne, przyjmuje leki. Na pewno nie może być tak, że ktoś przychodzi, siada i dziaramy.

Woda, słońce i alkohol to główni wrogowie tatuażu. Nawet najpiękniejszy można zniszczyć, nie dbając o niego. Zrobienie trwa może 2,5 godziny, ale potem dbanie o niego zbiera dużo czasu.

Mały goi się około 2 tygodni, duży - ok. miesiąca. Zależy to też od osobistych predyspozycji człowieka i jego trybu życia. Na niektórych zagoi się w 3 dni - wysypiają się, mają dobrą dietę, nie piją alkoholu, nie imprezują.

Ciężko zadbać o świeży tatuaż, kiedy się pracuje, bo przez pewien czas nie można się męczyć. Trzeba o tym pomyśleć wcześniej, podejść do tego poważnie. My się napocimy, żeby zrobić na skórze dzieło sztuki, a klient zniweczy tę pracę w tydzień, bo pójdzie się wykąpać, wysuszy albo pije alkohol.

A alkohol nawet w średniej ilości rozrzedza krew, która podchodzi pod wzór i "wybija" pigment. Tatuaż staje się mętny, traci ostrość, nie ma cieni, przejść, zostaje tylko najciemniejszy kolor, tatuaż czasami wygląda, jakby go nie było. I mówi się, że tatuażysta nie dał rady. A najwięcej do powiedzenia mają osoby czyste [czyli pozbawione tatuaży - dop. red.]. One zawsze wiedzą o tatuażach najwięcej.

[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki