Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarcia w PiS na Pomorzu dotknęły młodzieżówkę

Łukasz Kłos
Po likwidacji struktur Forum Młodych część jej działaczy założyła Klub Młodych przy biurze poselskim Andrzeja Jaworskiego. Tuż przed świętami pomagali posłowi podczas zorganizowanej przez niego akcji „Polska ryba na świąteczny stół”. W ramach inicjatywy mieszkańcy mogli za darmo otrzymać ryby
Po likwidacji struktur Forum Młodych część jej działaczy założyła Klub Młodych przy biurze poselskim Andrzeja Jaworskiego. Tuż przed świętami pomagali posłowi podczas zorganizowanej przez niego akcji „Polska ryba na świąteczny stół”. W ramach inicjatywy mieszkańcy mogli za darmo otrzymać ryby Piotr Hukało
Jednym pociągnięciem pióra poseł Janusz Śniadek rozwiązał struktury Forum Młodych PiS w Gdańsku i powołał nowego pełnomocnika młodzieżówki. Działacze partyjni dopatrują się w tym rewanżu za zbytnie zaangażowanie działaczy młodzieżowych w kampanię byłego szefa okręgu, Andrzeja Jaworskiego.

Równo siedem miesięcy temu Beata Szydło wzywała do stworzenia „biało-czerwonej drużyny Prawa i Sprawiedliwości”. Zwarta ekipa działaczy i sympatyków PiS miała „pokonać wszelkie trudności”. Siedem miesięcy później i niewiele ponad sto dni po objęciu rządów w zwycięskiej partii pojawiają się pierwsze tarcia i wzajemne rozliczenia. I choć wszyscy politycy PiS zapewniają, że gra niezmiennie toczy się do tej samej bramki, to wyraźnie widać, że niektórzy zamiast piłkę, kopią swoich towarzyszy po kostkach.

Póki PiS było w opozycji, a przedwyborcze prognozy nie dawały pewności, politycy tej partii lubili podkreślać jej monolityczny charakter. Dziś, gdy nadszedł czas konsumpcji owoców wyborczego sukcesu, sporej grupie działaczy partii władzy nie podoba się podział plonów, a hasło „powyborcze dożynki” nabiera dla nich dwojakiego charakteru.

Rybki w Akwenie

- Jaworski może i wycinał partyjną konkurencję, ale Śniadek wyrywa z korzeniami - twierdzi część działaczy gdańskiego PiS, a jeden z nich dorzuca: - U nas, pod Śniadkiem, to jak na niemieckiej autostradzie: króluje bmw. Z czego „W” to wierność, a resztę niech pan sam rozszyfruje - rzuca jeden z gdańskich działaczy.

- Każdy szef struktury układa ją pod siebie. Nic w tym zaskakującego - odpowiadają współpracownicy szefa pomorskich struktury PiS. - Tym bardziej że Janusz bardzo dba, by zachowane były wszystkie procedury statutowe.

Tyle że na początku stycznia wybuchła jedna z partyjnych bomb. Wtedy to w biurze posła Kazimierza Smolińskiego odbyło się comiesięczne spotkanie sprawozdawczego Forum Młodych PiS. Korzystając z okazji, zaproszono na nie również dr. Karola Nawrockiego, naczelnika Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Gdańsku. Historyk obiecał wystąpić z odczytem dotyczącym bohaterów narodowych (odmówił rozmowy na temat przebiegu spotkania, stwierdził jedynie, że odpowiedział na zaproszenie „tak, jak by odpowiedział na zaproszenie na przykład od Młodych Demokratów”).

- W połowie spotkania część starych członków przerwała je i wyprosiła z sali zaproszonego gościa, bo jak twierdzili, „mają do przekazania bardzo ważną informację” - relacjonuje Tyberiusz Kriger, wówczas będący jeszcze sekretarzem Forum Młodych w Gdańsku. - Goście opuścili tę salę, a nam przekazane zostało pismo, które podpisał pełnomocnik okręgowy Janusz Śniadek. Według dokumentu, powołany zostaje nowy pełnomocnik młodzieżówki, do czego zresztą pan Śniadek ma pełne prawo zgodnie ze statutem partii. W wyniku tego aktualne struktury zostały rozwiązane. Niestety, w tym piśmie nie było żadnego uzasadnienia decyzji. Nikt nam wcześniej takiej decyzji nie zapowiadał.

Osobą wskazaną przez Janusza Śniadka do objęcia zarządu nad Forum Młodych był Paweł Żytkiewicz (wcześniej już związany i kierujący młodzieżówką). O powody tej decyzji młodzi działacze próbowali później dopytywać partyjny zarząd.

- Od stycznia do marca nikt z gdańskich władz partii nie był w stanie wyjaśnić nam powodu decyzji, tłumacząc, że została ona podjęta na górze. Postanowiliśmy więc zapytać samego pana przewodniczącego Śniadka - mówi Kriger.

Z początkiem marca sprawa rozeszła się szerokim echem, kiedy to młodzi poruszyli ją podczas posiedzenia komitetu politycznego PiS. Zebranie odbyło się w sali Akwen, w siedzibie Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. Na sali obecni byli najważniejsi politycy gdańskiego okręgu PiS, a z Gdyni dojechał przewodniczący Śniadek. Byli też szeregowi członkowie oraz działacze wspomnianego Forum Młodych PiS. W pewnym momencie jeden z nich poprosił o mikrofon. Wyraźnie przejęty, zapytał Śniadka o powody rozwiązania gdańskiej struktury Forum Młodych PiS i wymianę kierownictwa tej młodzieżówki. Śniadek miał przyznać, że faktycznie takie pismo o rozwiązaniu młodzieżówki „trafiło do niego, a on je podpisał”. Tyle że uzasadnienie miało być już jednak zagmatwane:

- Jedyne, co zrozumieliśmy, to że nie realizowaliśmy linii partii. Chcieliśmy zapytać, czym nie wpisywaliśmy się w linię partii, jednak drugi raz mikrofonu nam nie podano - mówi Kriger. Po spotkaniu młodzi aktywiści podeszli jeszcze raz do Janusza Śniadka. Natarczywe pytania wyraźnie jednak zirytowały posła. - Marna prowokacja - odpalił do nich i zostawił młodych.

Część starych członków PiS nie kryła później zniesmaczenia. Po spotkaniu mówili o „niepotrzebnej pokazówce”, podejrzewając o inspirację starszych działaczy partyjnych. Inni zarzucali Śniadkowi „dorzynanie watahy”. Kogo? Właśnie Andrzeja Jaworskiego, który w lipcu ubiegłego roku stracił na rzecz Śniadka stołek szefa gdańskiego okręgu partii.

- To zemsta ludzi Śniadka za to, że większość młodzieżówki pomagała w kampanii Andrzejowi. Zwykła pokazówka, kto tu rządzi i z kim należy się liczyć - zdradza nam jeden z działaczy PiS, kojarzony jako zwolennik Jaworskiego.

Sam Śniadek zaprzecza, by jakiekolwiek zamieszanie wokół partyjnej młodzieżówki w ogóle miało miejsce: „Zawsze odnoszę się z szacunkiem i uznaniem do każdej osoby zaangażowanej w sprawy publiczne, a zwłaszcza do młodych członków i sympatyków Prawa i Sprawiedliwości” - pisze poseł w korespondencji z „Dziennikiem Bałtyckim”. - „Po raz kolejny oczekuje Pan, żebym komentował wypowiedzi, które są zwykłą konfabulacją służącą skłócaniu ludzi”.

Po plakatach ich poznacie

Na polecenie Janusza Śniadka wszelkie wątpliwości w sprawie młodzieżówki miał osobiście wyjaśnić Grzegorz Strzelczyk, szef gdańskiego PiS, radny Rady Miejskiej w Gdańsku. Przekonuje on z kolei, że do żadnych dramatycznych scen przy przekazywaniu sterów w styczniu nie dochodziło.

- Żadnego wrogiego przejęcia nie było, bo Paweł Żytkiewicz z forum związany jest od dawna. Gdzieś w połowie roku przekazał stery młodszym kolegom. Z tego, co pamiętam, miał dużo innych obowiązków - twierdzi Strzelczyk. - To się zbiegło z tym, jak Janusz Śniadek, nowy szef, zaczął się przyglądać działalności struktur swoim okiem. I zaczął zmieniać to, co uznał, że wymaga poprawy.

W relacji Strzelczyka, przez pół roku Forum Młodych w Gdańsku niewiele zrobiło i działało niemrawo. Że coś jest nie tak, Śniadek miał zwrócić uwagę na przełomie września i października. - Gdzieś na przełomie roku szef doszedł do wniosku, że może lepiej zrobić krok wstecz i przywrócić poprzednie władze - tłumaczy radny.

Tyle że z tym punktem widzenia wielu w Gdańsku się nie zgadza. Przypominają, że ludzie z młodzieżówki zaangażowali się w obie kampanie wyborcze - prezydencką i parlamentarną. Wśród promowanych kandydatów znaleźli się i Andrzej Jaworski, i Jarosław Sellin, i była też akcja „Przybij piątkę ze Strzelczykiem” (nr 5 na liście). Młodzi organizowali też wydarzenia związane z narodowymi świętami czy podejmowali własne inicjatywy. Było więc uczestnictwo w debacie o konstytucji na UG (z Młodymi Demokratami), był wywiad dla BBC o zwycięstwie PiS, były zaduszki partyzanckie 2 listopada, była też wreszcie, zawiązana w październiku ubiegłego roku, także współpraca z chrześcijańskim klubem Antytezy.

- Przykro, że tak zostali potraktowani, bo najwyraźniej za bardzo kojarzyli się z Jaworskim i padli ofiarą wewnątrzpartyjnych rozgrywek. Szkoda tylko, że to na młodych padło. Kiepska lekcja - mówi jedna z osób, która całe środowisko młodzieżówki PiS zna od lat. Zresztą nawet wśród działaczy o umiarkowanych „afiliacjach personalnych” w partii panuje przekonanie, że Śniadek postąpił nazbyt gwałtownie, że cała sprawa powinna zostać rozegrana znacznie delikatniej.

- Nikt nikomu działać nie zabrania. Wszyscy dotąd zaangażowani mogli nadal uczestniczyć w życiu Forum Młodych i partii, o ile są już jej członkami - zapewnia Grzegorz Strzelczyk. - Byli zapraszani na kolejne spotkania, byli zapraszani do zacieśnienia współpracy w ramach nowej formuły współdziałania gdańskich i gdyńskich struktur forum. Nie skorzystali, a szkoda.

Aktywiści młodzieżówki utworzyli za to... Klub Młodych przy biurze poselskim Andrzeja Jaworskiego. - Tak, przyjąłem ich, bo to bardzo aktywna i wartościowa młodzież. Wszyscy są moimi asystentami społecznymi. Mam ich bodajże największą liczbę ze wszystkich posłów - mówi poseł Jaworski. Gdy dopytujemy o szczegóły zamieszania, urywa rozmowę. Nie odpowiada już później na próby nawiązania kontaktu.

Tuż przed świętami młodzi działacze pomagali posłowi rozdawać ryby w ramach jego akcji „Polska ryba na świąteczny stół”. Co kilka dni na klubowym profilu w serwisie społecznościowym pojawiają się zdjęcia i relacje z kolejnych przedsięwzięć.

Logotyp Klubu Młodych do złudzenia przypomina ten wykorzystywany przez Forum Młodych - granatowy orzełek PiS z precyzującym podpisem drobnym drukiem. Wkrótce może to się jednak zmienić.

- Klub ten nie jest żadnym ciałem statutowym, stąd podejrzewam, że w najbliższym czasie przewodniczący Śniadek wystąpi o zmianę nazwy - zapowiada Grzegorz Strzelczyk. - Może być Klub Młodych, może być Klub Myśli Politycznej, ale ze skrótu PiS powinny korzystać wyłącznie ciała statutowe.

Kolanem do podłogi

W partyjnych kuluarach głośno mówi się o tym, że Jaworski został przyparty przez Janusza Śniadka do muru. Najintensywniejsza ofensywa ruszyła w lipcu ubiegłego roku. Wtedy to Śniadek, dotąd szef PiS w okręgu gdyńsko-słupskim, przejął stery na całym Pomorzu. Nowe rządy zaczął z przytupem. Wymienił cały skład gdańskich władz (w tym skarbnika), powołał trzy miejskie koła partyjne (w miejsce dwóch stworzonych za Jaworskiego) oraz reaktywował zlikwidowany wcześniej komitet ogólnomiejski. Przy okazji postarał się o to, by do kolejnych organów partyjnych wchodziły przychylne mu osoby.

- Nie ma mocnej kontry z drugiej strony, która przeszkodziłaby Śniadkowi w tym procesie - przyznaje bez ogródek jeden z jego ścisłych współpracowników. - Trudno więc mieć pretensje do jednego posła, że się rozpycha, gdy inni sami usuwają się w cień.

Jako przykład usunięcia się w cień podaje sprawę powołania tzw. centralnego biura parlamentarnego. Zgodnie z wytycznymi partii, w każdym okręgu wyborczym powinno powstać jedno centralne biuro dla wszystkich parlamentarzystów - bez Jaworskiego. Ale wśród osób, które trzymają się na uboczu i z rezerwą podchodzą do praktyki politycznej Śniadka, wymieniana jest również Jolanta Szczypińska.

Dotąd posłanka ze Słupska unikała otwartej konfrontacji, ale według naszych rozmówców, już raz straciła ona cierpliwość. Było to krótko po głosowaniu nad partyjną rekomendacją dla wojewody pomorskiego. Jak opisywała to „Gazeta Wyborcza”, komitet wojewódzki przegłosował trzy rekomendacje: dla Mariusza Łuczyka z Bytowa, Krzysztofa Retyka z Wejherowa oraz Andrzeja Dolnego z Chojnic. Ostatecznie gdy do centrali partii trafiła lista, Janusz Śniadek złożył zdanie odrębne i zaczął zabiegać o nominację dla Dariusza Drelicha.

To rozwścieczyło Szczypińską i Jaworskiego, którzy zmobilizowali część posłów i do władz centralnych poszła skarga na praktyki posła Śniadka. Sprawę próbowano załagodzić i ustalono osobliwy kompromis - Drelich na wojewodę, Łuczyk na jego zastępcę, a Retyk na dyrektora generalnego Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Z Jolantą Szczypińską szef pomorskiego PiS musi postępować jednak ostrożnie. Posłanka nie dość, że niepodzielnie wiedzie prym na zachodniej ścianie województwa, to wciąż jest miła uchu prezesa Kaczyńskiego. W październikowych wyborach zdobyła najlepszy wynik PiS w okręgu 26 (drugi po Sellinie na całym Pomorzu). I to w powiatach, w których partii Kaczyńskiego od lat było trudno zdobyć poparcie. Szczypińska ma też inną cechę bliską prezesowi - unika medialnego rozgłosu.

Także Jaworskiego poseł Śniadek nie może „dociskać do podłogi kolanem”. W każdych kolejnych wyborach parlamentarnych poseł z Gdańska zapewnia bowiem głosy żelaznego elektoratu. W 2011 roku na Jaworskiego głosowało ponad 5 proc. wyborców z okręgu gdańskiego. Zdobył wówczas drugi po Annie Fotydze wynik, lepszy nawet niż popularna Iwona Guzowska, startująca z listy Platformy Obywatelskiej. W październiku wynik poprawił, choć startował dopiero z trzeciego miejsca - przy Jaworskim krzyżyk postawiło niemal 26 tys. wyborców, dając mu wynik zbliżony do jedynki PO - Adama Korola.

Jaworski jest cenny jeszcze z jednego powodu. Jako polityk z tzw. frakcji radiomaryjnych zapewnia stałą łączność PiS z Radiem Maryja i jego słuchaczami. - Zresztą każdy u nas wie, że Andrzej świetnie radzi sobie w mediach - podkreśla jego współpracownik. - Mało kto potrafi tak przegadać Olejnik jak on - dodaje półżartem.

Przewodniczący Janusz Śniadek ma niewiele czasu na uspokojenie nastrojów w partii. Na wrzesień zaplanowane są bowiem powszechne wybory w partii. Od głosu członków partii zależeć ma w dużym stopniu, kto pokieruje strukturami w trakcie kolejnej kadencji.


[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki