Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Aziewicz: Nie potrzebujemy na partie tak dużych kwot z budżetu

Ryszarda Wojciechowska
Tadeusz Aziewicz
Tadeusz Aziewicz Archiwum PP
Z Tadeuszem Aziewiczem, posłem Platformy Obywatelskiej, na temat projektu likwidacji dotacji z budżetu dla partii rozmawia Ryszarda Wojciechowska.

Sprawa dotacji dla partii wraca jak bumerang.
To jeden z naszych głównych postulatów programowych. Nie powinno dziwić i zaskakiwać, że Platforma wraca do swojego projektu.

Kluczowe pytanie brzmi: czy uda się znaleźć większość w parlamencie, żeby tę zmianę uchwalić.
Mam wrażenie, że to taki środek na uspokojenie po informacjach, jak to obie największe partie wydają lekką ręką pieniądze z budżetu.
Finansowanie partii to trudny temat. Działalność polityczna kosztuje i lepiej jeżeli jest finansowana w sposób transparentny. Ale rozumiem też pytania o wielkość kwot, które pozyskują partie z budżetu oraz oburzenie na sposób, w jaki wydaje się te pieniądze. Zwłaszcza, że wiele wydatków, dokonywanych przez partie, nie jest niezbędnych dla funkcjonowania demokratycznego systemu. Myślę, że istotne zmniejszenie partyjnych budżetów mogłoby zmobilizować partie do bardziej racjonalnej polityki finansowej.

Ale do tej pory partie jakoś nie były zainteresowane oszczędzaniem.
Intensywna konkurencja nie zawsze przynosi dobre rezultaty, czasami prowadzi do działań obiektywnie nieracjonalnych. To, że główni gracze na scenie politycznej mają stosunkowo duże budżety, powoduje na przykład, że kampanie są bardzo efektowne i co za tym idzie, niepotrzebnie drogie, dlatego nie tak dawno temu rozważaliśmy wprowadzenie zakazu stosowania najbardziej kosztownych nośników reklam.

I na rozważaniu się skończyło.
Mniejsza ilość środków wymusiłaby oszczędności. Z korzyścią dla wszystkich. Ważne, żeby wszyscy funkcjonowali na równych zasadach. Bo w polityce tak jak w ekonomii pieniądz gorszy wypiera lepszy. Konkurujemy ze sobą i w efekcie cała maszyneria związana z PR się nakręca. A to kosztuje. Nie potrzebujemy tak dużych kwot z budżetu, jakie otrzymujemy.

Kiedy wprowadzano zapis o dofinansowaniu partii, przekonywano, że pieniądze państwowe to lepszy pomysł, niż pchanie polityków w ręce biznesu. Że to zlikwiduje korupcję partyjną. Może korupcji nie ma, ale na pewno jest szastanie pieniędzmi.

To są dwie strony medalu. Opinię publiczną ostatnio zszokowała obecność na partyjnych listach płac znanych dziennikarzy, którzy funkcjonują w sektorze, z definicji wymagającym niezależności. Czyli patologie dotyczą nie tylko sfery polityki.

Te partyjne pieniądze miały być przeznaczone na think tanki, na ekspertów z prawdziwego zdarzenia, a są wydawane głównie na "swoich".
Mam wrażenie, że wszyscy jesteśmy ofiarami bardzo brutalnej konkurencji, która ma miejsce na rynku politycznym. Dlaczego tak jest? To temat na inną rozmowę. Funkcjonuję w polityce od wielu lat. Doskonale pamiętam czasy, kiedy nie było finansowania partii z budżetu. I funkcjonowaliśmy. Byłem wychowany w takiej kulturze, że do polityki się raczej dopłaca z prywatnych pieniędzy, niż czerpie korzyści.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki