Używanie rekwizytów w kampanii wymaga staranności i umiejętnego planowania. Zbyt agresywne lub nieodpowiednie ich wykorzystanie może zaszkodzić kampanii i zniechęcić wyborców. Może być trampoliną do sukcesu: ułatwić wyróżnienie na tle innych kandydatów i całej kampanii.
Pumeks
Sebastian Sadziński, kandydat do Sejmu Trzeciej Drogi, postanowił w tym celu wykorzystać... pumeks kosmetyczny. Wyborczy gadżet Sebastiana Sadzińskiego stał się hitem internetu za sprawą pojawienia się w relacji na profilu Michała Marszała. Influencera śledzi prawie 350 tysięcy osób.
Sadziński nie tylko rozsławił swoją osobę w regionie, ale także miasto Włocławek, jako miasto, w którym produkuje się pumeks. Obdarowani tą lekką skałą wulkaniczną będą przez wiele lat wspominać Sebastiana Sadzińskiego, oczyszczając nogi ze zrogowaciałego naskórka. Na poważnie jednak, kto by pomyślał, by właśnie pumeksem się promować. Jak widać, było warto.
Prezerwatywa
Inna kandydatka mocno zaryzykowała. To akcja z serii „jazda po bandzie”. Emilia Skibińska z Lewicy wpadła na pomysł promowania się przy pomocy... smakowych prezerwatyw.
- Oprócz ulotki chciałam wręczać gadżet, który przyciągnie młodzież do mojej osoby, ale również do polityki na dłużej, skłoni do zastanowienia się. Efektem burzy mózgów z moimi znajomymi było hasło „Nie pękaj, zagłosuj!” - mówiła w rozmowie z „Faktem”.
Od takiego hasła już tylko krok właśnie do prezerwatywy. Pomysł wywołał spore zainteresowanie w mediach społecznościowych, ale czy to wystarczy, by otrzymać dobry wynik wyborczy? Przekonamy się po weekendzie.
Cebula
W czasie kampanii rozdaje się też słodycze, owoce i czasem warzywa. Stąd jeden z kandydatów zaproponował, by wręczać wyborcom... cebulę. Zwłaszcza gdy ma się na nazwisko Cebula. Marek Cebula wziął sobie do serca fakt, że warzywo to jest źródłem siarki, cynku, magnezu i witamin z grupy B, C, K, E, A oraz błonnika pokarmowego, ale czy przełoży się to na wysoki wynik?
To by dopiero było, gdyby jeden z kandydatów miał na nazwisko „ananas”.
Wazon
Nie trzeba też wręczać rekwizytów. Wystarczy przypomnieć podarunek w odpowiednim momencie, by stał się ciężarem w kampanii. - Wiem, że dostał pan wazon ze złotem i srebrem od Putina w 2010 roku. Za co dostał pan ten wazon i ile on jest wart? - pytał Donalda Tuska Mateusz Morawiecki podczas poniedziałkowej debaty w TVP.
Tak sformułowane pytanie wywołało ogromne poruszenie w internecie, tym bardziej że Donald Tusk nie udzielił na nie odpowiedzi.
Ogromna rzesza osób spośród 5 mln widzów całej debaty zaczęła się zastanawiać: o jaki wazon chodziło obecnemu premierowi?
Odpowiedź na to pytanie obiegła internet z prędkością światła. Premier Morawiecki miał na myśli pozłacany wazon, który został wręczony w okresie katastrofy smoleńskiej przez Władimira Putina właśnie Donaldowi Tuskowi. Czas i moment pojawienia się tego rekwizytu sprawiły, że wazon obciążył wizerunek lidera PO.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?