Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoła na czterech łapach. Mądry pies wykorzysta naszą ignorancję

Rozmawiała Dorota Abramowicz
Szkolenie nie polega na nauczeniu psa kolejnych sztuczek, ale na poprawieniu relacji między człowiekiem a zwierzęciem
Szkolenie nie polega na nauczeniu psa kolejnych sztuczek, ale na poprawieniu relacji między człowiekiem a zwierzęciem 123RF
Zostawianie samego psa na szkoleniu nie ma sensu - mówi Miriam Gołębiewska, trenerka i psycholog zwierząt. - Równocześnie z psem powinien uczyć się jego właściciel.

Jaka jest różnica między psim treserem a psim behawiorystą?

Teoretycznie nie powinno być żadnej, ale - niestety - ona nadal istnieje. Uważam, że każdy behawiorysta powinien umieć szkolić zwierzęta.

A nie umieją?

Często nie potrafią tego robić. Słyszałam o przypadkach, gdy podczas konsultacji opiekun, który miał kłopot z zachowaniem psa, wynikający z braku komunikacji na linii człowiek - zwierzę, otrzymywał od behawiorysty zalecenie, by kupić czworonogowi obróżkę z feromonami. W Polsce zwierzęcy behawioryści nie są przeważnie absolwentami wyższych uczelni. Są to osoby, które pokończyły jedynie wyjazdowe kursy. Ostatnio wprawdzie powstała w Warszawie pierwsza tego typu prywatna wyższa szkoła, założona zresztą przez promotora mojej pracy doktorskiej, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. W efekcie mamy więc do czynienia albo z behawiorystami - teoretykami po kursach, za to bez praktyki, albo ze szkoleniowcami, którzy są dobrzy w praktyce, lecz nierzadko brak im teorii.

Czyli czego?

Chociażby pogłębionej wiedzy o psychologii zwierząt, o problemach emocjonalnych psów. Szkoleniowiec, który nie zna podstaw psychologii zwierząt, może popełniać błędy, które będą skutkować problemami właściciela z psem. Szkolenie nie polega na nauczeniu psa kolejnych sztuczek, ale na poprawieniu relacji między człowiekiem a zwierzęciem. Kłopoty wynikają głównie z braku czasu człowieka lub są skutkiem niewłaściwego traktowania psa. Można im zaradzić, ucząc właściciela, jak rozumieć ulubieńca.

Nie wystarczy posłać samego psa na szkolenie?

Bez właściciela? Ostatnio zadzwoniła do mnie zapracowana właścicielka czworonoga, matka trojga dzieci, żona marynarza. Spytała, czy może zostawiać psa samego na szkoleniu na godzinkę, a potem, nauczonego odpowiednich zachowań, odbierać. Odparłam, że to nie ma sensu.

Podczas szkolenia pies zdobywa wiedzę o człowieku, a człowiek o psie. Dlatego równocześnie z psem powinien uczyć się właściciel. I to ten drugi musi intensywniej zdobywać wiedzę. Często widziałam, jak podczas szkoleń doświadczony trener brał w swoje ręce „surowego” psa i jak szybko sprawiał, że zwierzak przestawał ciągnąć na smyczy, siadał na polecenie, reagował na przywołanie.

A co dzieje się w odwrotnej sytuacji, gdy do domu opiekuna - ignoranta trafi wyszkolony wcześniej pies?

Mądre zwierzę szybko nauczy się wykorzystywać niewiedzę człowieka, a brak systematycznego powtarzania szkolenia sprawi, że zapomni niektórych nauczonych wcześniej rzeczy. Często też zdarza się, że nieświadome zasad postępowania ze zwierzęciem osoby biorą do domu typowe psy pracujące, które bardzo łatwo się uczą. Taki właściciel zwyczajnie nie nadąża za ulubieńcem, więc pies dyskontuje jego błędy, zachowując się w sposób, który nie odpowiada opiekunowi. Wiele pomyłek popełnia się więc już na etapie brania zwierzęcia do domu.

Poznałam rodzinę, która chciała mieć bardzo ładnie wyglądającego psa. I najlepiej takiego, który by grzecznie siedział w kącie salonu i robił wrażenie na gościach. W takich przypadkach przeważnie radzę, by kupić ładny obraz przedstawiający psa lub sprawić sobie naturalnej wielkości rzeźbę. Niestety, rodzina ta wybrała gończego gaskońskiego, psa dużej urody, ale o równie dużym instynkcie myśliwskim, hodowanego do polowań. Nie było szans, by grzecznie siedział w rogu salonu.

I jak wówczas poradzić sobie z takim problemem?

Właściciel powinien otrzymać bardzo długą listę z zestawem zadań, ćwiczeń. A to oznacza, że czeka go wiele pracy podczas szkoleń. Na pewno problem, jaki ma z psem nie jest powodem do wzywania behawiorysty do domu. Uważam wręcz, że z takiej pomocy ,,pogotowia behawioralnego” należy korzystać w ostateczności. Czyli wtedy, gdy pies zachowuje się w specyficzny, nieprzewidywalny sposób, jest agresywny. W takim przypadku przyczyną mogą być problemy psychiczne, więc potrzebna jest pomoc bardziej psychiatryczna, niż szkoleniowa. Jednak już ciągnięcie na smyczy, skakanie na ludzi, obszczekiwanie gości to bardziej kwestie wychowawcze. Przy okazji przypominam, że pies dobrze wychowany, znający granice, jest psem zwyczajnie szczęśliwszym. To tak jak dziecko, które woli żyć w przewidywalnym świecie, w którym wie, kiedy może się czegoś spodziewać, a kiedy nie.

Czy szkolenia powinny trwać długo?

Nawet nie, ale muszą być treściwe. Warto odbyć co najmniej kilka spotkań. W naszym ośrodku uważamy, że minimum pięć, a maksimum - piętnaście. Przy czym szkolenie nie powinno polegać na chodzeniu w kółko i ciągnięciu psa, by usiadł. Nie może być oparte na przymusie i nieprzypadkowo unikam w tym kontekście słowa „tresura”.

Efektem szkolenia ma być ułatwienie życia człowiekowi i zwierzęciu, nauczenie psa, by nauczył się grzecznie czekać przy stole w restauracji, by nie przepychał się z nami do drzwi, gdy zadzwoni listonosz, by nie było problemem pozostawienie go samego w domu.

Masz problem ze swoim zwierzakiem? Zadaj pytanie trenerowi psów. Pytania do naszego eksperta prosimy wysyłać na adres: [email protected]

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki