Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szefowa pomorskiego oddziału NFZ: Absolutnie nie ustąpię

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Barbara Kawińska
Barbara Kawińska Grzegorz Mehring
- Gdybym ustąpiła sama, to poniekąd przyznałabym się, że coś źle zrobiłam - mówi w rozmowie z Jolantą Gromadzką - Anzelewicz Barbara Kawińska, dyrektor Pomorskiego Oddziału NFZ.

Ponoć odwołania dyrektora pomorskiego NFZ nie będzie. Odetchnęła Pani z ulgą?

Mogę tylko powiedzieć, że trochę lepiej się czuję. Zachowuję jednak czujność. Cały czas wysyłam informacje o przebiegu ostatnich konkursów, o które proszą mnie pani prezes czy Ministerstwo Zdrowia.

Trwa kontrola w pomorskim NFZ?

Nie, to jeszcze nie kontrola, choć spodziewam się, że zawitają do nas wkrótce wszystkie biura "trzyliterowe", tak, jak było to po poprzednim konkursie. Niczego się nie obawiam, prawa nie złamaliśmy.

Skoro wszystko reguluje prawo, to kiedy, w myśl przepisów, prezes NFZ może odwołać dyrektora oddziału?

Przede wszystkim wtedy, gdy dyrektor oddziału nie wykonuje poleceń pani prezes, nie przestrzega obowiązujących nas przepisów.

Czy w takim razie sama ustąpi Pani ze stanowiska dyrektora?

Absolutnie nie. Myślę, że ludzie, którzy mnie znają, dobrze o tym wiedzą, choć przyznam, że kosztuje mnie to, a przede wszystkim mojego chorego ojca, bardzo dużo zdrowia. Gdybym ustąpiła sama, to poniekąd przyznałabym się, że coś źle zrobiłam.

A wyobraża sobie Pani dalszą współpracę z pomorskimi samorządowcami po liście do premiera, które jest jak wotum nieufności?

Nie pierwszy raz marszałek formułuje wobec mnie wotum nieufności. Protestował już w momencie, gdy powoływano mnie na to stanowisko. Już wtedy nie podobał mu się mój charakter. Z każdym dniem jednak mój żal i smutek wobec tego, co się tu wydarzyło, będzie mniejszy. Mimo tych uprzedzeń przez te lata współpracowałam z marszałkiem i myślę, że ani pan marszałek, ani pani wicemarszałek się tego nie wyprze, i to ja byłam zazwyczaj inicjatorką tych spotkań.

Nie chciała Pani jednak uczestniczyć w pracach nad programem "Zdrowie dla Pomorzan"?

Każde województwo może sobie oczywiście takie konstytucje tworzyć, natomiast chyba samorządowcy zapomnieli, że kiedyś, gdy istniały kasy chorych, faktycznie ustawa dopuszczała, by plan zakupu świadczeń przez NFZ opierał się na takim programie przygotowanym przez województwo. Obecnie w ustawie nie ma już takiego zapisu. Co nie oznacza, że nie uwzględniamy takich sugestii samorządowców. Gdybyśmy mieli nieograniczone środki, to wszystkie cele zapisane w "Zdrowiu dla Pomorzan" można by zrealizować. My musimy te pieniądze, które mamy, dzielić tak, by dla wszystkich starczyło.

A godzi się Pani z kryteriami, według których przeprowadzane są konkursy?

Dyskutujemy z dyrektorami innych oddziałów na temat tych kryteriów podczas spotkań w centrali NFZ, przekazujemy swoje sugestie i uwagi na piśmie, wskazując, co, naszym zdaniem, może zakłócić proces kontraktowania.

Jednak ostatnie konkursy NFZ zdemontowały po części system opieki zdrowotnej na Pomorzu...

To mocno powiedziane.

Sama Pani mówiła o porażce systemu kontraktowania...

W przypadku Wojewódzkiego Centrum Onkologii. Nie byłam jednak w stanie zrobić w tej sprawie czegokolwiek, bo WCO w rankingu ofert uplasowało się na odległej pozycji. Na szczęście przyszła tu z pomocą firma Euromedic, która jest dużą, ogólnokrajową sieciówką. Na Pomorzu Euromedic wygrał lepszą kadrą i większą dostępnością. Za porażkę systemu uważam za to wymóg NFZ, by rehabilitacja wyposażona była w elektroaparaty, których nie miało WCO. Rzecz w tym, że pacjenci po leczeniu onkologicznym nie mogą korzystać z tego typu zabiegów. To kryterium ma się jednak zmienić, w centrali NFZ trwają prace nad produktem "rehabilitacja onkologiczna". Jak tylko się on ukaże, zrobimy dodatkowy konkurs, ponieważ kobiety, szczególnie po mastektomii, muszą mieć dostęp do rehabilitacji, tak jak mają go do peruk itd.

Ale po co WCO przystawka do badania serca, za którą oferta jest wyżej punktowana?

Przygotowujemy wniosek do centrali, by to kryterium zmienić. Nie tylko zresztą ten jeden. 4 lipca dyrektorzy oddziałów spotykają się w Warszawie, będziemy o tym rozmawiać. Wczoraj rano redaktorzy dyskutowali w Radiu Gdańsk, czy "Kawińska musi odejść", i ktoś zadał pytanie - dlaczego w całej Polsce cisza, a w mediach tylko Kawińska wyskakuje ze wszystkich zamrażarek? Odpowiadam więc - bo konkurs jest tylko na Pomorzu. Od trzech lat, za zgodą prezesa NFZ, umowy placówek kończą się w połowie roku ze względu na małą liczbę pracowników w naszym oddziale. Według nowych kryteriów, zrobiliśmy więc konkurs jako pierwsi w Polsce. 15 dyrektorów pozostałych oddziałów, którzy mi teraz bardzo dopingują, będzie je "ćwiczyć" pod koniec roku.

Z mapy Pomorza znikną jednak od 1 lipca unikatowe poradnie - genetyczne i leczenia bólu w UCK i WCO, poradnia endokrynologiczna dla chorych onkologicznych. Co się stanie choćby z dziećmi chorymi genetycznie, pacjentami z fenyloketonurią, których prowadzi doktor Jolanta Wierzba? Czy to nie jest kolejna porażka systemu?

Faktem jest, że kryteria w konkursie na poradnię genetyczną nie uwzględniają podziału na pacjentów dorosłych i dzieci. Szczerze powiem, że musiałabym sprawdzić, w czym te poradnie przegrały, ale podejrzewam, że ograniczonymi godzinami przyjęć dla pacjentów albo mniejszą liczbą specjalistów.

A co mają zrobić pacjenci, których od lat prowadzi doktor Wierzba?

Znając doktor Wierzbę, myślę, że nadal będzie się nimi opiekować. Podobnie było trzy lata temu z poradnią laryngologiczną w Pomorskim Centrum Traumatologii, która też nie dostała kontraktu. Nadal przyjmowała chorych w ramach kontraktu szpitalnego. Tym razem przygotowała bardzo dobrą ofertę i wygrała. Powiem tak - nie wcinam się dyrektorom szpitali w zarządzanie, nic im nie każę, ale z własnej praktyki dyrektora szpitala wiem, że przygotowując ofertę dla NFZ, siedziałam po nocach, bo miałam spokój, telefony nie dzwoniły i nikt nic ode mnie nie chciał. Sprawdzałam, co mi personel w ofercie wpisał, bym nie była zaskoczona, że mam na przykład aparat Echo, a w papierach go nie mam. Jednym słowem, oferty muszą być przygotowane bardzo starannie.

Czy to, że choćby pacjenci onkologiczni stracili dostęp do kontrolnych badań TK i rezonansu, do poradni genetycznej, leczenia bólu, nie zagraża bezpieczeństwu zdrowotnemu mieszkańców Pomorza, o którym pisze w liście do premiera marszałek Struk?
Jeszcze raz powtarzam - to nie pomorski NFZ wyciął spod dużego palca ileś tam poradni, tylko one złożyły gorsze oferty. Za to pozostałe dostały większe kontrakty, co oznacza, że będą mogły przyjąć więcej pacjentów. Żadnego zagrożenia dla zdrowia i życia pacjentów wyniki konkursu nie stworzyły.

Czy nie dostrzega Pani braku spójności w polityce zdrowotnej rządu? Z jednej strony - marszałek ratuje szpitale, przekształcając je w spółki, z drugiej - NFZ pozbawia je części kontraktów, destabilizując ich sytuację finansową?

Narodowy Fundusz Zdrowia nie może wspierać takich procesów. Jest on determinowany przez parę ustaw, w tym ustawę o świadczeniach finansowanych ze środków publicznych, i nie ma w nich mowy o tym, że NFZ ma wspierać przekształcane szpitale. Czemu mówimy tylko o szpitalach marszałkowskich, spójrzmy na szpitale powiatowe, które samorządy ratują, często zarzynając się przy tym. Powiatowe szpitale funkcjonują bardzo dobrze.

Czy jest Pani pewna, że w pomorskim NFZ nie ma korupcji, a kontrakty nie są przyznawane po znajomości?

Mogę powiedzieć o sobie, o piętrze, na którym pracuję, o sekretariatach. Z końcem ubiegłego roku pracownicy po raz kolejny podpisywali oświadczenia dotyczące zachowań korupcjogennych, mam więc nadzieję, że korupcji u nas nie ma. Jeśli ktoś się z taką propozycją zetknął, proszę o sygnał.

Czytelnicy pytają, co się dzieje z naszymi składkami. Za większość leków płacimy sto procent, za badania TK, rezonans i poradę specjalisty płacimy z własnej kieszeni ze względu na gigantyczne kolejki...

Już wkrótce pacjenci będą wiedzieć, co się dzieje z ich pieniędzmi, bo wchodzi tak zwany Zintegrowany Informator Pacjenta. Każdy pacjent dostanie login i hasło i będzie mógł w internecie sprawdzić, gdzie się leczył i ile to kosztowało. Jedna z naszych pracownic to już sprawdziła i okazało się, że za leczenie dziecka u stomatologa zapłacił NFZ i ona sama, z własnej kieszeni.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki