MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sylwetki pomorskich biznesmenów: Bolesław Prondziński - skromny Kaszuba i szef z zasadami

Mateusz Węsierski
Bolesław Prondziński podstaw sukcesu upatruje w inwestowaniu w firmę oraz w  pozytywnym myśleniu
Bolesław Prondziński podstaw sukcesu upatruje w inwestowaniu w firmę oraz w pozytywnym myśleniu Mateusz Węsierski
Stare drzwi rodem z PRL bronią dostępu do gabinetu Bolesława Prondzińskiego, jednego z największych w Polsce producentów galanterii ogrodowej. Stare drzwi, ale i skromne biuro nie świadczą o zacofaniu firmy Ex-Pro. Firma jest na wskroś nowoczesna, a tylko dowodzący brygadą 250 pracowników Kaszuba z Wałdowa pod Miastkiem jest na wskroś skromny.

Zaistnienie w drzewnym biznesie to w przypadku Bolesława Prondzińskiego kwestia przypadku. W 1991 roku państwowe przedsiębiorstwa ulegały likwidacji, a Prondziński pracował wówczas w Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej.

- Po reformach Balcerowicza miesięczne odsetki od kredytów oscylowały w granicach 80-90 proc. W tych warunkach zatrzymała się sprzedaż czy budownictwo - wspomina biznesmen z Wałdowa.

W tamtym czasie przyjechał do niego kuzyn ze wsi Upiłka w pobliskiej gminie Lipnica. Oznajmił, że posiada tartak i ma zamiar przecierać drewno. Prondziński był wówczas bezrobotny. Razem z kuzynem i jeszcze jedną osobą założył spółkę Ex-Pro z siedzibą w Lipnicy.

Firma ta istniała zaledwie 2,5 roku, od 1992 do 1994 roku, bo gdy przedsiębiorstwo zaczęło dobrze funkcjonować, pojawiły się różne pomysły wydawania pieniędzy.

- Jeden chciał budować dom, drugi chciał kupić telewizor, a trzeci chciał inwestować w firmę - wspomina Prondziński.

Tym trzecim był nasz rozmówca, który wówczas rozstał się ze swoimi wspólnikami. Doszło do podziału majątku i ze spółki Ex-Pro powstały trzy firmy. Jedna nie przetrwała, druga funkcjonuje do dziś w formie niewielkiego zakładu drzewnego i tylko Bolesław Prondziński pod szyldem Ex-Pro rozrósł się do rozmiarów jednego z największych producentów galanterii ogrodowej.

Zaraz po podziale Prondziński zaczął poszerzać gamę produktów i jednocześnie także listę odbiorców. Obecnie produkuje ok. 220 różnych wyrobów, tylko na eksport do krajów Europy zachodniej.

Skromne początki dużego biznesu

Ex-Pro powstała na "błogiej górze" w Wałdowie. To teren należący niegdyś do spółdzielni Samopomoc Chłopska. Gdy Prondziński rozstał się z wspólnikami, firmę zaczął budować właśnie tu, w gminie Miastko.

- Pojechałem do prezesa SCH i powiedziałem, że chciałbym jego obiekt wydzierżawić. Zgodził się pod warunkiem, że w krótkim okresie czasu kupię ten obiekt - opowiada Prondziński.

W ramach czynszu dzierżawnego spłacał ten obiekt posiadający 3 hale produkcyjne. To w sumie 3 hektary, ale wówczas nie było tam ani prądu, ani wody, o łączu telefonicznym nie wspominając. Biznesmen podłączył wodę i prąd. Większy problem miał z telefonem, bo ówczesna Telekomunikacja Polska piętrzyła trudności. Tymczasowo korzystał więc z telefonu domowego w pobliskiej Piaszczynie, gdzie do dziś mieszka.

- Byliśmy wówczas 19 lat młodsi, silniejsi i nie baliśmy się żadnych wyzwań. 19 sierpnia do pracy przyszły trzy osoby: ja, Zygmunt Gostomczyk i jego syn Arek. Mieliśmy jedną piłę, jedną tokarnię i jeden wózek widłowy - wspomina.

Od 19 sierpnia 1994 roku do Bożego Narodzenia w Ex-Pro pracowały już 94 osoby. Tempo rozwoju było ekspresowe. Do dziś w firmie Prondzińskiego pracuje wiele osób z załogi zatrudnionej w drugim półroczu 1994 roku. Wspomniany Zygmunt Gostomczyk jest już na emeryturze, a jego syn po 5 latach odszedł z Ex-Pro.

Firma mogła się rozwijać, bo bazowała na odbiorcach poznanych jeszcze w latach działania pierwszej spółki. Prondziński potrafił rozwinąć tę bazę. Jednym z najcenniejszych kontrahentów był odbiorca spod Tucholi, który zadeklarował, że kupi tyle produktów, ile Prondzińskiemu uda się wykonać. Słowa dotrzymywał, a produkcja nabrała rozpędu.

- Pozwoliło mi to na szybki rozwój. Jestem też wdzięczny Arkowi Koniecznemu, ówczesnemu kierownikowi urzędu pracy w Miastku, który zapewniał mi część załogi w ramach prac interwencyjnych. Były momenty, że miałem 20-30 takich osób. Dodam, że program ten się powiódł, bo zostawali w mojej firmie. Przynajmniej 50 proc. z nich - opowiada Prondziński.

Zatrudnianie ludzi z rządowym wsparciem to jedyna dotacja, z której właściciel Ex-Pro korzystał. Mówi, że dzięki niej psychicznie czuł się silniejszy, bo gdyby kontrahent mu nie zapłacił, to i tak jego ludzie mieli pewność otrzymania wynagrodzenia.

Pracownik filarem sukcesu

Obecnie specyfiką firmy Ex-Pro jest hojność w sferze socjalnej. Zalążek tego był już w 1994 roku, gdy na Boże Narodzenie początkujący biznesmen każdemu z 94 członków załogi ofiarował 10 zł. Prondziński płacił wówczas 1,5 zł za godzinę pracy, a więc była to równowartość dniówki.

Była to też pierwsza w historii firmy premia świąteczna, która jest utrzymywana do dziś, a nawet rozbudowana o inne okazje. Od tamtej pory pracownicy zawsze otrzymują paczki świąteczne przy okazji wspólnego dzielenia się opłatkiem. Dzięki takim gestom załoga związuje się z firmą.

- Ponad 70 proc. sukcesu to załoga. Jeżeli jest stabilna i szanowana, to odda to w postaci dobrej pracy - komentuje Prondziński.

Jego zdaniem największą wartością u ludzi jest wiedza ukryta. Aby członek załogi chciał się nią podzielić, musi mieć do tego odpowiednie warunki. Ktoś musi go wysłuchać.

- Dlatego od 10 lat wprowadzamy filozofię kaizen - informuje z dumą Prondziński, który spotkał się z twórcą tej filozofii Masaki Imai. - Polega ona na doskonaleniu tego, co już jest. Każdego dnia trzeba myśleć o zmianie na lepsze, aby skrócić czas pracy i ilość niepotrzebnie zrobionych kroków. Buduje to wartość dodaną firmy. Ona powstaje w hali produkcyjnej. Pracownicy muszą się nauczyć, że każdy dla siebie jest klientem wewnętrznym, bo proces produkcyjny przechodzi przez wiele etapów. U nas z surowego drewna powstaje gotowy produkt z etykietką, przeznaczony do sprzedaży. Nasza produkcja jest ekologiczna do granic możliwości. Jesteśmy "lekarzem lasu" i prawdą jest, że w Polsce więcej drzew sadzimy niż wycinamy. Eksploatujemy tylko 70 proc. przyrostu masy. Las się odmładza, co powoduje, że zielone płuca są coraz zdrowsze. Drzewa od 30 do 60 roku wydalają najwięcej tlenu, a 150-letnia sosna już jest w środku zgnita. Lekarzem dla niej staje się dzięcioł, a my po 80 latach uzyskujemy idealny surowiec.

Ex-Pro pomaga pracownikom w ramach funduszu socjalnego. Mogą liczyć na sfinansowanie drobnych remontów, a nawet niskooprocentowaną pożyczkę. Od roku prezent dostaje też pracownik, który danego dnia ma urodziny. Z uwagi na to, że w Ex-Pro pracuje 250 osób, to taki dzień przypada b

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki