Do obowiązków zawieszonego komendanta należała szeroko pojęta prewencja, a także nadzorowanie wszystkich jednostek terenowych wchodzących w skład KPP. To już drugi funkcjonariusz zawieszony przez nadinsp. Starańczaka w ciągu ostatnich dni. W piątek ze stanowiskiem pożegnał się podkom. Robert Czekajski, który kierował pracą komisariatu w Prabutach.
Funkcję piastował od 2,5 roku. Został zawieszony z powodu braku jakiegokolwiek nadzoru nad podległymi mu funkcjonariuszami.
Obaj oficerowie tłumaczyli przełożonym, że o przestępczych praktykach w policji w Prabutach żadne informacje do nich nie docierały.
Wszczęto także postępowanie dyscyplinarne. Dotyczy ono Jarosława F. i Radosława B. - policjantów, których nazwiska najczęściej pojawiają się w zeznaniach poszkodowanych mieszkańców Prabut. To oni mieli wywozić do lasu pijane osoby i pastwić się nad niepełnosprawną intelektualnie kobietą. Obaj podejrzani przestali pełnić służbę w komisariacie w Prabutach i zostali przeniesieni do komendy w Kwidzynie.
Po opublikowaniu decyzji dotyczącej podkomisarza Czekajskiego otrzymaliśmy głosy od czytelników w obronie funkcjonariusza. Poprosiliśmy o komentarz jednego z oficerów KPP, który bliżej znał byłego już komendanta z Prabut.
- Jeden z naszych najlepszych policjantów stał się teraz kozłem ofiarnym, bo przecież ktoś musi ponieść karę. Roberta pamiętam jako solidnego i obowiązkowego funkcjonariusza. Gdy ponad dwa lata temu trafił do Prabut, zaczął w tym mieście robić porządki. Bardzo możliwe, że Robert nie wiedział o tym, co wyprawiają jego policjanci. Uważam, że jego dymisja nic nie zmieni - mówi oficer.
Nasz anonimowy rozmówca zwraca uwagę na błąd w systemie, jakim jest wywożenie pijanych osób do izby wytrzeźwień. W przypadku Prabut najbliższa znajduje się w oddalonym o prawie 50 km Grudziądzu. Podróż w dwie strony i załatwienie papierkowych formalności to strata aż trzech godzin.
Gdyby wszystkie osoby traktować w ten sposób, praca funkcjonariuszy zostałaby maksymalnie sparaliżowana i na miejskie patrole nie mieliby czasu. Stąd pewnie, przypuszcza nasz rozmówca, wzięły się takie praktyki jak wywożenie ludzi do lasu.
Głośna sprawa poruszyła także urzędników miejskich z Prabut.
- Bardzo dziękujemy za taką promocję, ale wolimy inną formę niż afery. Do mnie nikt nigdy nie zgłaszał żadnego problemu dotyczącego pracy miejscowego komisariatu. Mieszkańcy mówią o takich problemach jak brak mieszkań, zły stan dróg czy śmierdząca oczyszczalnia ścieków - mówi burmistrz Bogdan Pawłowski.
Miejska Komisja ds. Gospodarki i Bezpieczeństwa przygotowała pismo z apelem o rzetelne wyjaśnienie sprawy i ukaranie winnych. Trafi ono w najbliższym czasie do KWP oraz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Prabuty są niewielkim miasteczkiem, liczącym zaledwie 8,5 tys. mieszkańców. Niemal każdy z zapytanych na ulicy przechodniów słyszał o tym, co wyprawiają miejscowi funkcjonariusze. Aż nie chce się wierzyć, że żaden sygnał nie dotarł do osób z kierownictwa komisariatu w Prabutach czy też do komendy w Kwidzynie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?