Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kościerzyna: Dyrektor szpitala znów ma kłopoty

Joanna Surażyńska, Edyta Okoniewska
Andrzej Steczyński, dyrektor kościerskiego szpitala twierdzi, że większość zarzutów jest bezzasadna
Andrzej Steczyński, dyrektor kościerskiego szpitala twierdzi, że większość zarzutów jest bezzasadna Edyta Okoniewska
Niewypłacenie pieniędzy pracownikom za nadgodziny, nieudzielenie urlopu wypoczynkowego i naruszenie przepisów o czasie pracy - to tylko nieliczne z zarzutów, o jakie obwiniony jest Andrzej Steczyński, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Kościerzynie. W maju w Wydziale Karnym Sądu Rejonowego w Kościerzynie odbędzie się rozprawa z jego udziałem.

To kolejna głośna sprawa dotycząca tej placówki. Jeszcze nie umilkły echa związane z burzą wokół wypowiedzenia umowy szpitalowi przez Narodowy Fundusz Zdrowia na świadczenia w zakresie nocnej i świątecznej opieki medycznej. Była to jedyna taka sytuacja na Pomorzu. Wówczas trzeba było ogłosić rokowania i po raz kolejny wyłonić placówkę, która miała świadczyć tego rodzaju usługi.

Kto będzie świadczył nocną opiekę zdrowotną w Kościerzynie?

Choć szpital wygrał rokowania, teraz sprawa może być znacznie trudniejsza. Na liście pokrzywdzonych jest ponad tysiąc pracowników.

- Szpital jest jednym z największych pracodawców w powiecie kościerskim - mówi jeden z pracowników, który chce zachować anonimowość. - Nie znaczy to jednak, że obowiązuje tam inny kodeks pracy. Uważam, że w takich placówkach prawo powinno być wzorcowo przestrzegane, zwłaszcza że jest to instytucja publiczna.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, 1278 pracowników nie otrzymało ekwiwalentu pieniężnego za używanie własnej odzieży roboczej i obuwia za 2009 rok. Dwadzieścia osób nie otrzymało dodatkowego wynagrodzenia za pracę w porze nocnej. Poza tym doszło również do naruszenia uprawnień związanych z rodzicielstwem, zatrudniano pracowników opiekujących się dziećmi do lat 4 bez ich pisemnej zgody w porze nocnej.

Nie zapewniono także prawa do 11-godzinnego, nieprzerwanego odpoczynku dobowego oraz zatrudniano pracowników wykonujących pracę w zakładzie diagnostyki obrazowej (objętych skróconym czasem pracy) w wymiarze będących przekroczeniem normy dobowej.

Okazuje się, że z wnioskiem do sądu w tej sprawie wystąpiła Państwowa Inspekcja Pracy.
- W sierpniu 2010 roku PIP zakończyła kontrolę w kościerskim szpitalu - mówi Mieczysław Szczepański, okręgowy inspektor pracy w Gdańsku. - Jej efektem było wystosowanie wniosku do dyrekcji placówki o usunięcie naruszeń przepisów prawa pracy, w tym bezpieczeństwa i higieny pracy. Jednocześnie skierowaliśmy wniosek do sądu. Jeśli pracodawca nie zostanie ukarany, mamy prawo odwołania się od orzeczenia.

Nie każda kontrola inspekcji pracy kończy się w sądzie. Warto dodać również, że inspektorzy wkraczają do placówek bez zapowiedzi, a dyrekcja nie zna dnia ani godziny.
- Takie sprawy na Pomorzu, jeśli chodzi o szpitale, zdarzają się coraz rzadziej - dodaje Mieczysław Szczepański.

Sąd Rejonowy w Kościerzynie wyznaczył termin rozprawy na 10 maja. Wówczas zostanie przesłuchanych 29 świadków.
- Lista pokrzywdzonych w tej sprawie zajmuje pięć stron - mówi Tomasz Adamski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku. - Natomiast wykroczeń jest łącznie piętnaście. Grozi za nie kara grzywny w wysokości od tysiąca do trzydziestu tysięcy złotych.

To nie pierwszy raz, kiedy kontrola inspekcji pracy w kościerskim szpitalu kończy się w sądzie. Poprzednia sprawa została umorzona.

Z Andrzejem Steczyńskim, dyrektorem kościerskiego szpitala, rozmawia Edyta Okoniewska

Państwowa Inspekcja Pracy skierowała do sądu wniosek dotyczący naruszeń przepisów prawa pracy, w tym BHP. Pierwszą rozprawę zaplanowano na 10 maja. Skąd takie zarzuty?

Przyznam szczerze, że nic mi nie wiadomo o zaplanowanej rozprawie. Jestem trochę zaskoczony. Owszem, w szpitalu była kontrola PIP i jak najbardziej znam jej efekty.

Jak to możliwe, że wykazano tyle naruszeń prawa pracy?
Uważam, że większość z nich jest zupełnie bezzasadna. Wynikają one z innej interpretacji przepisów, jaką posiada inspekcja pracy. Jeden z zarzutów dotyczy urlopu wypoczynkowego. Zdaniem inspekcji, powinienem zmusić pracowników, aby wykorzystali urlop we wskazanym czasie. Tymczasem ja nie mogę nakazać im, aby wypoczywali wtedy, kiedy nam to odpowiada. Mam obowiązek udzielić urlopu, ale nie mogę zmusić pracownika, aby go wykorzystał. Zdaniem inspekcji, powinienem właśnie tak postępować.

Pojawia się m.in. zarzut dotyczący zatrudniania pracowników zakładu diagnostyki obrazowej z przekroczeniem normy dobowej.

To również kwestia interpretacji. Gdybym chciał dostosować się do wykładni prawa PIP, to mógłbym już zamknąć szpital. Nie wyobrażam sobie, aby po godz. 13, a w weekendy w ogóle, w szpitalu nie było lekarza radiologa. Jeśli doszłoby do tragedii, bo nie miałby kto opisać zdjęcia, to kto wówczas za to odpowie. Ja czy inspekcja?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki