Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Struk: Dziś nie przeznaczyłbym 100 mln złotych na rozbudowę szpitala w ruchliwym centrum miasta

Redakcja
Marszałek Struk osobiście wytypował nową dyrektor PCT. Bez konkursu
Marszałek Struk osobiście wytypował nową dyrektor PCT. Bez konkursu Grzegorz Mehring
Z Mieczysławem Strukiem, marszałkiem województwa pomorskiego, rozmawia Jolanta Gromadzka- Anzelewicz

W konkursie na dyrektora Pomorskiego Centrum Traumatologii wystartowało trzech kandydatów, wszyscy przepadli. Niespodziewanie zarząd województwa powierzył to stanowisko dr Małgorzacie Bartoszewskiej-Dogan, ostatnio zastępcy dyrektora szpitala w Gdyni Redłowie. Skąd ta wolta?

Uznałem, że dyrektorem tego szpitala nie może być osoba kontrowersyjna, wzbudzająca negatywne emocje.

A kandydaci, którzy wystartowali w konkursie, takie emocje wzbudzali?

Jeśli komisja konkursowa zdecydowała się ich nie rekomendować, to myślę, że po części właśnie z tych względów. Do jej składu zaprosiliśmy przedstawiciela rady ordynatorów tego szpitala, wzięliśmy więc pod uwagę zdanie załogi. Nie ukrywam też, że zależało mi, by dyrektorem PCT została osoba dysponująca odpowiednią dynamiką i determinacją do tego, by dokonywać w tym szpitalu gruntowanych zmian. I taką znalazłem.

Bez konkursu?

Bez konkursu. Stanu prowizorki, w której dyrektor Jarosław Litwin kieruje jednocześnie dwoma szpitalami, PCT i Studenckim, nie da się dalej przedłużać.

Wydawało się jednak, że pełniący te obowiązki przez pół roku dr Jarosław Litwin jest niemal pewniakiem na to stanowisko.

Jestem wdzięczny dyrektorowi Litwinowi za to, że pełniąc tę bardzo trudną misję przez sześć miesięcy, przeprowadził cały szereg audytów, które dały nam wiedzę o faktycznym stanie tej jednostki. Sądzę jednak, że ze względu na skalę działalności prowadzonej przez PCT jest zdecydowanie za wcześnie, by dyrektor Litwin pokierował tak dużym szpitalem.

W takim razie wypada chyba oczyścić dyrektora z ewentualnego zarzutu, że zaniedbał sprawę kontraktów dla PCT i Szpitala Studenckiego, m.in. na kardiologię. Czy rzeczywiście oferty na ten konkurs NFZ zostały źle przygotowane?

Sposób kontraktacji zrealizowany przez dyrektora Pomorskiego Oddziału NFZ, polegający na podziale województwa na subregiony, budzi nasze wątpliwości. O kontrakty w poszczególnych częściach województwa ubiegały się różne podmioty, zarówno publiczne, m.in. podległe samorządowi województwa, jak i niepubliczne. Liczba startujących podmiotów oraz fakt podziału na subregiony musiały skończyć się przegraną któregoś ze szpitali. Z konkurencją, która w tym roku się pojawiła, przegrało kilka naszych placówek. W ostatnim czasie skupiliśmy się tylko na kardiologii, ale nie jest tajemnicą, że w PCT kontraktu nie otrzymał również oddział chirurgii naczyniowej oraz dwie poradnie: dermatologiczna i otolaryngologiczna. Dyrektor Litwin nie jest też jedynym dyrektorem, który nie uzyskał oczekiwanych rezultatów w tych konkursach. To zjawisko ma znacznie szerszy wymiar.
Nim zaczniemy szukać winnego tej sytuacji, wróćmy do PCT. Nowy blok operacyjny z oddziałami łóżkowymi - sztandarowa inwestycja, na którą Urząd Marszałkowski przeznaczył blisko sto milionów złotych, miała być gotowa jesienią ubiegłego roku. Dlaczego wciąż nie jest zakończona?

Potrzebujemy trochę dodatkowych środków na zakup niezbędnej aparatury i czasu, bo sam szpital wprowadza w trakcie budowy bloku szereg zmian. Myślę, że bezpośredni nadzór medyczny nad tą inwestycją będzie jednym z pierwszych zadań nowej dyrektor PCT.

Kilka tygodni temu nowy oddział kardiochirurgii dziecięcej został zalany przez nieszczelny dach. To chyba przykład marnowania pieniędzy publicznych?

Niestety, podległe samorządowi województwa pomorskiego szpitale, z których część mieści się w starych budynkach, wciąż wymagają ogromnych nakładów budowlanych. Ze wstępnych szacunków wynika, że potrzeby finansowe w tym zakresie wynoszą około pół miliarda złotych. Są to środki, których pomorski samorząd nie jest w stanie udźwignąć. Mimo trudnej sytuacji finansowej samorząd województwa wyasygnuje niezbędne środki przeznaczone na remont dachu na budynkach PCT.

A czy to w ogóle był dobry pomysł, by inwestować sto milionów złotych w stary szpital w samym centrum miasta?

Miałem nadzieję, że tego pytania pani mi nie zada. Odkąd wziąłem odpowiedzialność za samorząd regionalny i miałem okazję być dwukrotnie w tym szpitalu i oglądać go od środka i od zewnątrz, wyrobiłem sobie podobne zdanie. Gdybym miał dziś współdecydować o tej inwestycji, to z pewnością nie przeznaczyłbym stu milionów złotych na rozbudowę szpitala stojącego w miejscu, w którym zmotoryzowany pacjent nie ma gdzie zostawić samochodu, gdzie natężenie ruchu jest tak ogromne. Tę decyzję podejmował jednak zarząd województwa dobrych kilka lat temu.

Ale Pan był członkiem tamtego zarządu?

Kilkanaście lat temu na zapleczu PCT powstał szkielet konstrukcji przyszłego bloku operacyjnego, na dodatek była to nie nasza inwestycja, a Ministerstwa Zdrowia. Gdybyśmy jej nie kończyli, a zaczęli budować nowy szpital od zera, w innym miejscu, to prawdopodobnie w roku 2007 i 2008 nie dostalibyśmy dotacji z Ministerstwa Rozwoju Regionalnego.

Ponoć można było inwestować w szpital na Zaspie, gdzie jest dużo więcej miejsca, w lądowisko dla helikopterów, parking?

Zaspa nie była na liście inwestycyjnej wojewody i Ministerstwa Zdrowia. Tak więc to była pewna spuścizna, z którą musieliśmy się zmierzyć. Dziś przed podobnym dylematem stoimy w Gdyni - czy nie myśleć o budowie tam zupełnie nowego szpitala?
Co dalej z oddziałami kardiologicznymi, które nie dostały kontraktów? Przecież w Pomorskim Centrum Traumatologii stoi angiograf, który może być wykorzystywany w kardiologii inwazyjnej. Czy na etapie przygotowywania ofert do NFZ ktoś o nim zapomniał, czy też były inne przeszkody?

Trudno mi odpowiedzieć na pytanie odnośnie konkretnego urządzenia, chciałbym odnieść się bardziej ogólnie do problemu przygotowania samej oferty na konkurs NFZ. Dyrektorzy szpitali muszą sobie zdawać sprawę, że są za to bezpośrednio odpowiedzialni. Jeśli założymy z góry, że szpital publiczny ma być przez NFZ inaczej traktowany, to będziemy konkursy przegrywać. Wynik uzyskany m.in. przez PCT jest dowodem na to, że trzeba wykorzystywać każdy argument. Być może rzeczywiście uwzględnienie w niej angiografu bądź zatrudnienie kadry bardziej specjalistycznej, z tytułami naukowymi, zwiększyłoby szanse na wygraną.

Ale co dalej z tą kardiologią w PCT i Szpitalu Studenckim?

Jestem przekonany, że prezes NFZ Jacek Paszkiewicz dotrzyma słowa i rozważy na przełomie marca i kwietnia możliwość zwiększenia o pięć milionów złotych kontraktów dla naszych szpitali. Jest oczywiste, że w Pomorskim Centrum Traumatologii nie może zabraknąć kardiologii i taki oddział będzie funkcjonować nawet jeśli przez okres przejściowy będzie finansowany z innych puli środków finansowych. Nie tracimy nadziei, bo z samego NFZ płyną sygnały, iż źle się stało, że nie pomyślano wcześniej o tym, że nie tylko kardiologia inwazyjna, ale i zachowawcza jest niezbędna.

I że w przyszłości trzeba je kontraktować oddzielnie?

To bardziej problem samego NFZ. Równie dobrze można sobie wyobrazić, że oferta szpitali będzie rozpatrywana w nieco szerszym kontekście. Jest chyba różnica między usługami świadczonymi przez podmiot niepubliczny oferujący tylko zabiegi z zakresu kardiologii inwazyjnej a usługami szpitala publicznego, który zapewnia pacjentom opiekę kompleksową w wielu różnych specjalnościach. Oferta tego rodzaju powinna być lepiej oceniona od oferty zakładu, który wybiera jak rodzynki z ciasta tylko to, co jemu się opłaca.

Kardiologicznego kontraktu nie dostał też Szpital Studencki. Stracił również kontrakt na chirurgię jednego dnia, co grozi, że popadnie w długi. Co z nim będzie?

Do Szpitala Studenckiego wraca dr Jarosław Litwin. Musi tak ustawić kontrakty z NFZ, by szpital mógł funkcjonować w 2011 roku. Prowadzi on negocjacje z NFZ na temat wielkości kontraktu dla oddziału chorób wewnętrznych, gdzie będą wykonywane procedury kardiologiczne. Na przełomie marca i kwietnia zarząd województwa będzie podejmować decyzję dotyczącą przekształceń szpitali, będą one dotyczyć również Szpitala Studenckiego.

Mniej pieniędzy na kardiologię dostał Szpital Morski im. PCK w Gdyni Redłowie. Urząd Marszałkowski zlecił w nim kontrolę. Czego ona dotyczy?

Dotyczy badań klinicznych prowadzonych zresztą nie tylko w tym, ale we wszystkich naszych szpitalach. Musimy sprawdzić, jaka jest skala tego zjawiska, ile szpitale na tym zarabiają, a jeśli nie zarabiają, to musimy sobie odpowiedzieć, kto na tym zarabia.

Mam wrażenie, że przygotowania do przekształceń szpitali marszałkowskich w spółki trzymane są od pewnego czasu w wielkiej tajemnicy. Czy te plany są nadal aktualne i czy będziemy mieć jedną spółkę szpitala giganta?

Nie jestem zwolennikiem rozwiązania, w którym wszystkie podległe szpitale zostaną wtłoczone w jedną spółkę. Przecież szpitale są żywymi organizmami nieco inaczej funkcjonującymi w różnych regionach Pomorza. Nie wystarczy stworzyć koncepcję ich połączenia, nawet gdy z założenia się ona broni, trzeba ją jeszcze umieć wprowadzić. Pracujemy nad wariantami konsolidacji, jednak bez akceptacji środowisk lokalnych, w tym medycznych, trudno sobie wyobrazić przeprowadzenie tego procesu. Gdy nadejdzie odpowiedni czas, będziemy o nie zabiegać.

CZYTAJ TAKŻE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki