Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Prawo się zmienia, fotoradarów przybywa

Wojciech Piepiorka
Archiwum DB
Mimo że parlament chce ukrócić fotoradarowe "polowanie" na kierowców, pomorskie samorządy nie zamierzają rezygnować z milionów złotych, które dzięki temu wpływają do ich kasy. Na baczności powinni się mieć choćby kierowcy podróżujący przez powiat człuchowski. Przybyło bowiem masztów na fotoradary, a wkrótce przybędzie też samych takich urządzeń.

Nowe maszty stanęły kilka dni temu w Wierzchowie Dworzec oraz w Rzeczenicy. Pierwszy obsługuje Straż Gminna w Człuchowie, drugi - jednostka z Rzeczenicy.

- Maszt ma służyć głównie prewencji - mówi Jacek Mroziewicz, komendant Straży Gminnej w Rzeczenicy. - W pobliżu masztu są przedszkole, szkoła, boisko, Urząd Gminy, przejście dla pieszych, skrzyżowanie, więc postawienie go w tym miejscu jest jak najbardziej uzasadnione.

Maszt w Rzeczenicy na razie stoi pusty. "Załadowany" jest za to ten w Wierzchowie Dworcu. Urządzenie, które straż tam wkłada, zostało jej na miesiąc (do 19 listopada) bezpłatnie użyczone na testy od producenta. Zdjęcia są tam robione od środy, jednak na razie straż sprawdza ustawienia i dopiero od niedzieli będzie wykonywała zdjęcia, których "bohaterowie" mogą się spodziewać mandatu.
- Tylko od godz. 14 w środę do godz. 9 w czwartek wykonaliśmy dokładnie 105 zdjęć i w następnych dniach testów statystyki były podobne - twierdzi Krzysztof Bulwan, komendant SG w Człuchowie. - To dowód na to, że jest w tym miejscu niebezpiecznie i trzeba to zmienić.

Człuchowska straż przymierza się też do zakupu nowego fotoradaru. I tych planów nie zmienia nawet to, że wkrótce zmienią się przepisy, które ograniczą strażom możliwości robienia zdjęć kierowcom.
- Fotoradarów będzie przybywać i nowelizacja prawa o ruchu drogowym nic tu nie zmieni. Pieniądze od kierowców są zbyt łakomym kąskiem dla samorządów. Toż gra toczy się o miliony złotych - mówi Radosław Rosiński, zawodowy kierowca z Gdańska, który corocznie "wyjeżdża" na drogach Pomorza 40 tys. kilometrów i nie ukrywa, że przynajmniej kilka razy w roku pada "ofiarą" fotoradarów.

Specjaliści co do skuteczności fotoradarów są podzieleni, choć funkcjonują one w całej niemal Europie. - Ich traktowanie jako maszynki do zarabiania pieniędzy musi się jednak skończyć - mówi dr Michał Wierzchowski, ekspert ruchu drogowego.

Nowelizacja prawa o ruchu drogowym wprowadza przepisy, których od dawna domagali się kierowcy.
Zgodnie z nimi, straże gminne i miejskie będą mogły kontrolować prędkość kierowców na wszystkich drogach w terenie zabudowanym, ale poza terenem zabudowanym tylko na gminnych, powiatowych i wojewódzkich, a na krajowych, ekspresowych i autostradach już nie. Poza tym wszystkie fotoradary będą musiały być wyraźnie oznakowane i wystawiane w widocznych miejscach.

W czwartek zmiany w ustawie prawo o ruchu drogowym przyjął Senat.
Samorządy dobrze zarabiają na fotoradarach

Straż Gminna w Człuchowie ma wypracować w tym roku 5 mln zł przychodu, straż w Rzeczenicy 3,7 mln zł, a ta w Debrznie miała zwrócić 500 tys. zł, jakie wydano na jej powołanie, ale do ostatniej środy była 330 tys. zł na plusie, więc będzie miała około pół miliona złotych "górki".

- Wszyscy pokazują tylko te miliony, ale niewielu patrzy na korzyści, jakie płyną z działalności straży - mówi Krzysztof Bulwan, komendant SG w Człuchowie. - Gdy sześć lat temu zaczynaliśmy działalność, średnie przekroczenie prędkości wynosiło w gminie 35 km na godz., a dziś jest to w przedziale 15-17 km na godz. Nikt nie zapyta, ile istnień ludzkich dzięki temu uratowaliśmy?! Poza tym, gdyby kierowcy stosowali się do przepisów i nie przekraczali prędkości, tych milionów by nie było. A dochód "na czysto" z naszej tegorocznej działalności wyniesie 2,5 mln zł, bo z 5 mln zł połowę wydamy na nasze koszty, z czego ponad 1 mln zł na samą pocztę.

Także działalność Straży Gminnej w Starej Kiszewie od początku budziła kontrowersje. Kierowcy zarzucali, że fotoradar jest wykorzystywany tylko po to, by zarabiać pieniądze dla budżetu gminy. Zdaniem kierowców, fotoradar był ukrywany m.in. w krzakach. Na ten fakt zwracały uwagę władze Stowarzyszenia Bezprawiu i Korupcji STOP ze Starogardu Gd. Zarząd złożył zawiadomienie do CBA, w którym zarzucał gminie, że część dochodu z wyegzekwowanych mandatów trafia do prywatnej spółki, od której straż dzierżawiła fotoradar. CBA skierowało sprawę do prokuratury w Gdańsku, która umorzyła postępowanie, bo nie dopatrzyła się znamion przestępstwa. Działalność straży była kontrolowana przez policję na zlecenie wojewody. Kontrola ujawniła m.in. że wbrew prawu dostęp do danych osobowych kierowców mają pracownicy firmy, która jest właścicielem fotoradaru. Kilka tygodni temu jednak wszystkie zalecenia pokontrolne zostały uregulowane przez straż gminną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki