Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cenne negatywy wyrzucone na śmietnik na gdańskim Chełmie

Dorota Abramowicz
P. Świderski
W kartonie, wystawionym pod śmietnikiem na gdańskim Chełmie, obok przedwojennych szklanych płytek z negatywami, leżały stare klisze i fotografie z lat 70. XX wieku oraz... "Dziennik zajęć pozalekcyjnych-pozaszkolnych za rok szkolny 1978-1979". Wśród fotografii były też - zdjęcia legitymacyjne mężczyzny, podpisane "ob. Wawrzonek, Stocznia Gdańsk". Czyżby to ten człowiek uratował wyjątkowo kruche negatywy zdjęć ze Stoczni Schichaua?

- Nie wiem, czy jeszcze gdziekolwiek zachowały się płytki z fotografiami z prywatnej, gdańskiej stoczni - mówi dyr. Piotr Wierzbicki z gdańskiego Archiwum Państwowego. - Po wejściu do Gdańska Armii Czerwonej wszystko dosłownie fruwało po ulicach. Niewykluczone, że zdjęcia przechowywano w domu, zamieszkanym przez jakiegoś niemieckiego dyrektora lub inżyniera. To jednak duża rzadkość.
Tym cenniejsza jest decyzja znalazcy starych zdjęć. Pan Józef Stefański bez wahania zdecydował, że przekaże znalezisko nieodpłatnie do Archiwum Państwowego w Gdańsku.

- Jesteśmy wyjątkowo wdzięczni za ten gest - twierdzi dyrektor Archiwum Państwowego. - Pan Józef, jak się już zorientowaliśmy, jest entuzjastą historii. Zastanawiamy się, w jaki sposób uhonorować jego postawę. Przy okazji warto zaapelować do mieszkańców Pomorza, by nie wyrzucali historii na śmietnik!
Zdjęcia dokumentują budowę i uroczystości wodowania statków. Wśród nich statku wielorybniczego "Unitas" z 1939 roku i dwóch statków handlowych przeznaczonych dla armatora holenderskiego - "Abbekerk", którego kadłub został wodowany prawdopodobnie we wrześniu 1938 r., i siostrzanego "Arendskerk". Zdjęcia z jego wodowania pokazują oficjeli na trybunie honorowej, wyciągających ręce w hitlerowskim pozdrowieniu.

"Abbekerk" opuścił gdańską stocznię tuż przed wybuchem wojny. Kilka miesięcy później w Stoczni Schichaua podjęto masową produkcję u-bootów siejących postrach na morzach i oceanach. I chyba można mówić o chichocie historii - zarówno "Arendskerk", jak i "Abbekerk" zostały zatopione podczas wojny przez niemieckie, być może pochodzące z tej samej stoczni, okręty podwodne. Pierwszy 15 stycznia 1940 r., drugi 24 sierpnia 1942.
Pracownicy gdańskiego archiwum rozpoczęli już dokładne badania zawartości kartonu. Niektóre statki, a być może także występujące na nich osoby, trzeba zidentyfikować i opisać.

Tłuste i chude stoczniowe lata

Ferdinand Gottlob Schichau, niemiecki przedsiębiorca, w 1889 r. kupił w Gdańsku 50 ha ziemi w sąsiedztwie Stoczni Cesarskiej.
Tak powstała druga, po elbląskiej prywatna stocznia Schichaua, budująca okręty wojenne i statki handlowe. Po okresie prosperity (na przełomie wieków była to jedna z dwóch największych prywatnych niemieckich stoczni), wraz z zakończeniem I wojny światowej nadeszły chude lata. W Wolnym Mieście Gdańsku nie można było budować okrętów wojennych, więc firma Schichaua skoncentrowała się na statkach handlowych i podjęła działalność remontową. Po wybuchu II wojny światowej stocznia zaczęła produkować okręty podwodne - była jednym z głównych wytwórców u-bootów. Wojnę przetrwała w niezłym stanie, ale Rosjanie potraktowali ją jako "zdobycz wojenną"i jej wyposażenie niemal w komplecie wywieźli na wschód.
W 1947 roku zrujnowany zakład został połączony ze Stocznią Cesarską i tak powstała Stocznia Gdańska, przez część swej historii znana jako Stocznia im. Lenina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki