Strajk nauczycieli we wrześniu 2019? Najnowsze informacje. Czy strajk się odbędzie? Rozpoczyna się nowy rok szkolny 2019/2020 [2.09.2019]

Strajk nauczycieli we wrześniu 2019? Najnowsze informacje

• Sondaż pracowników oświaty do 15 września
• 2 tygodnie od 16 września - prawdopodobne referendum strajkowe
• Strajk dopiero w październiku?

We wrześniu w szkołach, przedszkolach i placówkach oświatowych przeprowadzony zostanie sondaż, w którym nauczyciele i pracownicy oświatowi wskażą, czy są za akcją protestacyjną i w jakiej formie. Organizuje go Związek Nauczycielstwa Polskiego. To swoiste badanie gruntu potrwa do 15 września.

16 września zapadnie decyzja dotycząca wznowienia strajku nauczycieli i ewentualnie jego formy. Później i tak musiałoby się odbyć referendum strajkowe, które trwa dwa tygodnie, więc najwcześniejszą datą „zrywu” może być październik. Szef ZNP podkreślił, że sondaż nie jest tym samym co referendum strajkowe.

- Referendum będzie wtedy, kiedy z sondażu wyniknie, że nauczyciele są zdecydowani do podjęcia akcji strajkowej, czyli całkowitego powstrzymają się od pracy - wyjaśnił.

Strajk nauczycieli 2019. Jaką formę może przyjąć strajk w oświacie?

Nauczyciele mają do wyboru kilka opcji. Mogą też podjąć strajk włoski, w ramach którego pracownicy wykonują swoje obowiązki służbowe w sposób skrajnie drobiazgowy. W rzeczywistości szkolnej oznaczałoby to m.in. rezygnację z prowadzenia zajęć dodatkowych.

Z kolei strajk rotacyjny miałby polegać na tym, że nauczyciele prowadziliby akcję protestacyjną na zmiany. Np. przez tydzień sparaliżowane byłyby szkoły w województwie pomorskim, przez kolejne siedem dni - w woj. mazowieckim. I tak do skutku.

Wynagrodzenie dla nauczycieli za czas strajku

Chodzi o zminimalizowanie strat, jakie każdego dnia ponoszą strajkujący pedagodzy. Za okres protestu nie przysługuje bowiem prawo do wynagrodzenia, nauczyciele zachowują tylko prawo do świadczeń.

Pedagodzy, którzy walczyli o większe wynagrodzenia w kwietniu, każdego dnia tracili od 100 do 150 zł brutto.
1250 zł, 800 zł, 555 zł - to przykładowe, mocno odchudzone pensje.

Strajk nauczycieli 2019 we wrześniu? Hamowanie w decyzjach

Wielu nauczycieli w rozmowach z nami przyznaje, że mogli sobie pozwolić na utratę znacznej części wynagrodzenia w kwietniu, ale nie stać ich na to, by drugi raz w roku zarobić zaledwie kilkaset złotych.

- Nie wiem, czy uda się przeprowadzić strajk w tej formie, która była w kwietniu. Taka strata nie jest łatwa do przełknięcia. Ludzie prawdopodobnie w znacznej mierze będą kierować się właśnie kwestią finansową. Tym bardziej, że obiecywane rekompensaty za potrącenia strajkowe, mimo obietnic, nie we wszystkich zostały wypłacone. To hamuje w decyzjach jeśli chodzi o czynne strajkowanie - komentuje Danuta Stępniewska, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w Nowym Dworze Gdańskim.

- Pamiętam, że w 1993 roku, a byłem wówczas młodym nauczycielem, potrącono mi z pensji za dni, kiedy strajkowałem - opowiada Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.

Między innymi dlatego pod uwagę brana jest też inna forma. Szef ZNP, zawieszając strajk w kwietniu, napisał w otwartym liście do premiera: „Jeśli będzie trzeba, staniemy razem jesienią przed Pana Kancelarią, wszyscy. Setki tysięcy nauczycieli, pielęgniarek, rodziców, uczniów, pacjentów, opiekunów niepełnosprawnych, kobiet i mężczyzn. My, ludzie. Wszystkich nas nie zlekceważycie”.

- Myślę, że warto byłoby i o tym rozmawialiśmy, zaangażować inne grupy pracownicze i wejść z nimi w porozumienia. Być może wtedy mógłby się odbyć jednodniowy, gremialny protest. Współpraca z innymi grupami pracowniczymi na pewno nie zaszkodziłaby, może przyniosłaby jakiś dodatkowy efekt. W tę stronę pewnie chcielibyśmy iść, mieć wsparcie i dać wsparcie również pozostałym grupom - przyznaje Danuta Stępniewska z ZNP.

Z kolei Broniarz zaznacza, że za najostrzejszymi formami akcji protestacyjnej opowiadają się głównie nauczyciele z dużych miejscowości.

Strajk nauczycieli 2019. Ogłoszenie nowego strajku potrzebne? Raport wśród nauczycieli

Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet Gdański i Uniwersytet Jagielloński na prośbę Ogólnopolskiego Międzyszkolnego Komitetu Strajkowego opracował raport, z którego wynika, że 41 proc. nauczycieli, z ponad 7 tys. zapytanych o zdanie, uważa ogłoszenie nowego strajku za potrzebne. Z kolei 82 proc. pracowników oświaty popierających protest opowiada się za działaniami polegającymi na zmniejszeniu liczby dodatkowych obowiązków dla nauczycieli.

Dariusz Męczykowski przez 8 lat był przewodniczącym Komisji Edukacji, Kultury i Sportu Sejmiku Województwa Pomorskiego. Jest dyrektorem Zespołu Szkół w Nowej Karczmie, rodzicem dzieci w wieku szkolnym.

- Jest cel nadrzędny, który mówi o tym, żeby zabezpieczyć uczniów w najlepszy sposób, jak tylko potrafimy, bez względu na to, jaką formę przybierze protest, czy będzie to strajk włoski, czy rotacyjny. Obojętnie jaka by ona nie była, jest dokuczliwa dla uczniów. Dlatego my jako dyrektorzy szkół musimy pamiętać o dobru uczniów - mówi nam.

- Nie zawsze pieniądze decydują o wszystkim - dodaje.

Maciej Kopeć, podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej, zaznacza, że duża część postulatów związkowych została już osiągnięta.

- Z jednej strony mamy podwyżkę, która wchodzi od 1 września - 9,6 procent. Mamy kwestię dodatku za wychowawstwo (300 zł - przyp. red.), specjalny dodatek dla stażystów, czyli 1000 zł na start. Mamy zupełnie inną rzeczywistość niż ta, która była wiosną. I też mamy inne nastroje wśród nauczycieli. Zakładamy, że nawet jeśli Związek Nauczycielstwa Polskiego czy inne centrale związkowe będą chciały dalej rozmawiać o oświacie, problemach, jesteśmy gotowi do tego, żeby takie rozmowy przeprowadzać - skomentował Maciej Kopeć.

Zwrócił też uwagę na to, że Dariusz Piontkowski, szef resortu edukacji, spotkał się ze wszystkimi centralami związków zawodowych, także ze wszystkimi korporacjami samorządowymi.

- Ten dialog jest prowadzony i miejmy nadzieję, że jeżeli związki zawodowe będą chciały dalej dyskutować, to oczywiście bez atmosfery strajkowej takie rozmowy będą podejmowane - komentuje podsekretarz stanu.

Edyta Gronowska, dyrektor Szkoły Podstawowej Lokomotywa w Sopocie, zwraca uwagę na inną istotną kwestię.

- Widać dużą rotację w tej grupie zawodowej, odejścia, więc rząd na pewno zmierzy się z kolejnym problemem, a mianowicie z brakiem kadry. Gdy mamy niską podaż na nauczycielskim rynku pracy, to trzeba będzie podnieść pensje. Rynek sam to zweryfikuje i rząd ma tego świadomość - zauważa.

W tej trudnej edukacyjnej układance nie można zapominać o najważniejszym elemencie, czyli o uczniach.

- Strajk był potrzebny. Tu nie chodzi tylko o wynagrodzenia dla nauczycieli, ale też o formę edukacji, jak to teraz wygląda, jakie mają być zmiany. Jestem za tym, żeby nauczyciele walczyli o swoje prawa, tylko nie wiem, czy w formie strajku. W tym roku rozpoczynam naukę w klasie maturalnej. Dla mnie każda godzina w tym roku będzie ważna. Boję się stracić jakąkolwiek, żeby później poradzić sobie na egzaminach - mówi Emilia Majchrzak, uczennica Zespołu Szkół Ekonomicznych.

Zobacz także: