MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stary dwór, siedziba fiszmajstra, urząd starosty, czyli ukryty pucki zamek

P. Niemkiewicz, K. Hoffmann
Puck ma blisko 700-letnią historię, którą przez lata pokazywano m.in. na festynach
Puck ma blisko 700-letnią historię, którą przez lata pokazywano m.in. na festynach Piotr Niemkiewicz
Zamek w Pucku - skrupulatnie badany przez naukowców - odsłania swoje tajemnice, ale wciąż nie udaje się sfinalizować realizacji projektu jego odbudowy. Teraz nieco nadziei w serca mieszkańców, pasjonatów historii a także turystów wlało miasto. Czy wreszcie uda się postawić budynek dawnej warowni?

Kamienica jedna murowana od krzyżaków- jak w XVII wieku odnotowali autorzy lustracji ówczesnego starostwa puckiego - stała niedaleko brzegu Zatoki Puckiej, na niewielkim wzniesieniu. Kiedy dokładnie ją zbudowano? Tego nie wiadomo, bo źródła milczą. Zresztą aura tajemniczości otacza cały średniowieczny Puck, bo naukowcy wciąż przerzucają się argumentami na temat kształtu tamtejszego miasta.

Teraz, znowu, odżyły nadzieje, że zamek - powszechnie nazywany w średniowiecznym Pucku starym dworem - ponownie stanie niedaleko starówki i brzegu zatoki. Czy projekt odbudowy siedziby fiszmajstra, czyli krzyżackiego urzędnika zajmującego się rybołówstwem, który potem zmieniał swoje przeznaczenie, jest realny?

Zbudujmy sobie zamek

Projekt odbudowy puckiego zamku w nowożytnej historii miasta pojawiał się przynajmniej kilka razy. Dawna warownia, podlegająca pod gdańską komturię, a potem siedziba dowódcy słynnych, puckich kaprów a także puckich starostów to łakomy kąsek nie tylko dla historyków, ale przede wszystkim dla Pucka.

- Owszem, odbudowa zamku to świetny pomysł - przyklaskuje Mirosław Kuklik, dyrektor Muzeum Ziemi Puckiej. - Puckowi, który ma przecież solidną historię, mniej potrzebny jest kolejny skwerek, a właśnie coś gabarytowego. Na przykład atrakcja na miarę zamku. To przecież od niego wywodzi się korona, która pucki herb.
W zamku nad zatoką ok. trzy lata mieszkał szwedzki król - Karol Knutson Bonde, który zbiegł i schronił się tu w czasie Wojny Trzynastoletniej.

Taka historyczna perełka byłaby z pewnością silnym magnesem. Zwłaszcza w regionie, gdzie nie brakuje pamiątek przeszłości. Tyle że odbudowa to kolosalne przedsięwzięcie.

- Trudno oszacować dokładne koszty ewentualnych prac - zaznacza Hanna Pruchniewska, burmistrz Pucka. - Ale wiadomo, że na pewno nie będą małe. I to jest główna przeszkoda w realizacji, więc teraz temat budowy nie wchodzi w rachubę.
Urzędnicy znaleźli konkurs, który pozwoli miastu zdobyć fundusze. Trudno jednak liczyć, że za te pieniądze w górę poszybują warowne mury.

- To środki, które możemy wydać na renowację, ale nie odbudowę - podkreśla Pruchniewska.
Dyrektor Kuklik przekonuje, że zrekonstruowanie zamku lub warowni nie byłaby wcale kolosalnym zadaniem.

- Puck to małe miasto, które ma świetną okazję wypromować się historią - zauważa muzealnik. - I ma ku temu dwa silne argumenty. Jeden to oczywiście Morski Dywizjon Lotniczy, a drugi to zamek.

O MDL-ot i jego spuściznę zatroszczyli się pasjonaci ze Stowarzyszenia Historii Morskiego Dywizjonu Lotniczego, którzy najpierw stworzyli muzeum, potem zabrali się za budowę repliki jednego z samolotów, którym dysponowała ta formacja. Teraz organizują festiwale historyczne m.in. z inscenizacją walk z okresu września `39. Ale pucki zamek to spore finansowe wyzwanie.

- Niekoniecznie - przekonuje dyrektor MZP. - Bo to nie był okazały budynek. Nie ma co porównywać go np. z Malborkiem. Wielkością przypominał raczej przeciętną kamienicę.
Dziś po zamku pozostały jedynie piwnice i to ich odbudowa w dawnym kształcie byłaby finansowym wzywaniem.
A mury runą?

Puck w najbliższy wtorek przeprowadzi druga turę spotkań poświęconych m.in. przyszłości zamku. W pierwszej części, ta odbyła się w połowie lipca, uczestniczyli mieszkańcy i historycy. Teraz - w zamkniętym gronie - dyskutować będą urzędnicy, samorządowcy oraz architekci i archeolodzy.

- W lipcu przyszło wiele osób i wywiązała się solidna dyskusja - przyznaje burmistrz. - Widać było wyraźnie, że temat zamku mocno poruszył naszych mieszkańców i sympatyków.

Miasto chce obecnie skoncentrować się na podziemiach, które od lat 90 XX wieku badała ekipa archeologów z Uniwersytetu Warszawskiego. Te mury to wszystko, co pozostało po średniowiecznej warowni.

- Właśnie m.in. na ich renowację chcielibyśmy zdobyć fundusze - mówi burmistrz. - Choć archeologom nie bardzo było w smak to, że chcemy tak bardzo eksponować tę budowlaną część naszej przeszłości.

Naukowcy obawiali się, że tłumy mogłyby za bardzo ingerować w stanowisko badawcze, które niemal bez przerwy zaskakuje kolejnymi ciekawostkami - fragmentami ceramiki, wyposażenia wnętrza czy też ówczesnej gastronomii.

Czy same mury będą wystarczającym magnesem dla letników? Pewnie nie, dlatego od lat, na miejscu warowni można oglądać rysunek przedstawiający kształt dawnego budynku. A przy okazji odżywają też pomysły, by w miarę tani sposób odkryć to, co długie lata leżało przysypane ziemią.

Jednym z nich jest ogromna szyba, która miałaby przykryć archeologiczne stanowisko. Dla miłośników historii byłaby nietypową podłogą, przez którą widać byłoby podziemia "zamczyska". Jak na przykład średniowieczną bramę.
- Są jej pozostałości, bo tylko tyle po niej ocalało - mówi Mirosław Kuklik.
Nieśmiało wspomina się także o wykorzystaniu technologii laserowej, albo 3d - by tak pokazać to, co niegdyś stało na wzgórku nad zatoką. I choć w Pucku już mają doświadczenia w wykorzystaniu technologii 3d, to jednak jest to tematyka przyszłości. Urzędnicy mają w projekcie też opracowanie wirtualnego spaceru po średniowiecznym Pucku - a piechur w takiej wędrówce 4d odwiedziłby m.in. pucki zamek.
Kaperska przeszłość
Odbudowany zamek na pewno byłyby świetną atrakcją, nawet jakby nie imponował rozmiarami. Bo stoi za nim fenomenalna przeszłość. Budynek dość często przechodził z rąk do rąk i zmieniał swoją funkcję.

Zamek debiutował jako siedziba - jakbyśmy to dziś powiedzieli - inspektora rybackiego, a potem jego wnętrza gościły krzyżackich rycerzy i wielmożów. Zameczek trafiał w ręce kolejnych puckich starostów, którzy rządzili nadzatokową okolicą. Ciekawą kartę w jego historii zapisali też kaprowie, których jeden z przywódców tutaj urzędował.

- Puck, który promuje się jako miasto z kaperską przeszłością, nie może odpuścić tematu odbudowy siedziby piratów z królewskim glejtem - przekonuje Mirosław Kuklik.- Szczególnie historia ich przywódcy, Jana Weihera, ściśle związana jest z tym wyjątkowym miejscem.

Weiher zasiadał w puckim zameczku i budował statki. Wsławił się m.ni. przepędzeniem szwedzkiej flotylli złożonej z 19 jednostek. - Zwycięska bitwa pod Helem miała podobne znaczenie jak ta dużo głośniejsza, do której doszło pod Oliwą - przypomina dyrektor MZP.

Odbudowany zamek mógłby zagościć współczesnych rekonstruktorów, którzy wcieliliby się w rolę piratów z rejonu Bałtyku. Pomysł kuszący, ale przede wszystkim potrzeba na niego sporo pieniędzy.
- Wpisaliśmy go w wieloletnią strategię rozwoju miasta - mówi burmistrz. - Zatem nic nie jest ani przesądzone, ani wykluczone.

Pucki zamek - na zgliszczach którego odbywały się interesujące i edukacyjne pikniki arecheologiczne i spotkania z historią - dziś to tylko kamienne pozostałości po warowni

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki