Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Staroświeckie bajdurzenia

Dariusz Szreter, szef magazynu "Rejsy"
Dariusz Szreter
Dariusz Szreter
"Ten słoń nazywa się Bombi. Ma trąbę, lecz na niej nie trąbi. Dlaczego? Nie bądź ciekawy - To jego prywatne sprawy" - pisał w wierszyku dla dzieci Jan Brzechwa. Ale nie zaszkodzi, jeśli dorośli także wezmą go sobie do serca.

Ja w każdym razie naprawdę nie pasjonuję się tym, co też łączy Jacka Kurskiego z jego asystentką. Kiedyś, owszem, uważałem, że należy piętnować tego typu wyskoki, zwłaszcza ze strony polityków prawiących na co dzień "z ambony" kazania o poszanowaniu tradycyjnych wartości, moralności, prawie naturalnym…

Dziś jednak wydaje mi się, że należy ich przede wszystkim rozliczać z łamania obietnic przedwyborczych, a nie szóstego przykazania. A przykładów piramidalnej hipokryzji w publicznej działalności, w tym tego konkretnego europosła wymienionego wyżej, jest aż nadto bez zaglądania pod kołderkę. No chyba, że fundują sobie te uciechy nie za swoje, ale nasze, budżetowe pieniądze. Jednak historia zna przywódców, którzy zapisali się pozytywnie w pamięci wyborców, niekoniecznie będąc przykładnymi mężami i ojcami. Wystarczy wspomnieć choćby Johna F. Kennedy'ego. Poza tym słabo przekonujący wydaje mi się argument o tym, że rodzina osoby publicznej (siłą rzeczy wciągnięta w takie wywlekanie brudów), musi się liczyć się z naruszeniem swej prywatności, niejako z natury. Nie musi! Ma prawo do ochrony, nawet jeśli materialnie i społecznie korzysta z pozycji męża/ojca, na przykład wiodąc dostatni żywot w Brukseli.

Dlaczego zatem poruszam tę niezbyt ładnie pachnącą sprawę, wygrzebaną na światło dzienne przez tygodnik "NIE", który - gdyby nie kuriozalna interwencja sądu - brzydziłoby się prawdopodobnie zacytować jakiekolwiek mainstreamowe medium, o "niepokornych" nie wspominając? Otóż Jacek Kurski, komentując zamieszanie wokół własnej osoby, tudzież osoby swojej sekretarki, wypowiedział dość lekkomyślne chyba słowa: "Jestem staroświecki, jeśli chodzi o podejście do małżeństw". Zaintrygowało mnie, co też autor chciał powiedzieć.

W moim staroświeckim "Słowniku wyrazów obcych" PWN z 1981 r., po który sięgnąłem w pierwszej kolejności, "staroświecki" definiowany jest bądź jako pochodzący z dawnych czasów, niemodny, bądź też jako niezgodny z postępem, zacofany. Nie wyjaśnia to jednak do jakiego okresu mógł odnosić się wypowiadający te słowa. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że Kurski przywoływał model sprzed czasów rewolucji seksualnej, epoki małżeństw "atomowych", emancypacji kobiet.

Pięknie, tyle że wcześniej obowiązywał wywodzący się z epoki wiktoriańskiej model małżeństwa mieszczańskiego. Z pozoru oparty o ścisły rygoryzm moralny, krył w sobie niezmierzone pokłady hipokryzji. "Prostytucja w Europie nie była nigdy zjawiskiem bardziej powszechnym niż właśnie w tym wielce obyczajnym XIX wieku" - pisze Reinhold Dörrzapf w książce "Eros, małżeństwo, Lucyper w pludrach. Dzieje obyczajowości seksualnej" - i cytuje wyliczenia, wedle których w Berlinie w połowie dziewiętnastego stulecia nierządem parała się co ósma kobieta, a w Londynie na 12 dorosłych mężczyzn przypadała statystycznie jedna prostytutka. "Stopniowo podwójna moralność mieszczańska staje się niemal normą; tak jak królowa Wiktoria ludzie dochodzą do przekonania, że ów odrażający instynkt zwierzęcy stanowi cechę wrodzoną mężczyzn, dlatego też należy tolerować ich kontakty z burdelami, o ile pan domu zaspokaja tam swoje nieprzyzwoite potrzeby w miarę dyskretnie".

Nie sugeruję tutaj, broń Boże, że europoseł Kurski, odwołując się do staroświeckiego podejścia do małżeństwa, przypadkiem się wygadał. Zresztą nic mi do tego. Uważam po prostu, że kiedy ktoś powołuje się na "dawne, dobre czasy" powinien poczytać trochę książek historycznych, a nie tworzyć jakieś niczym nie uzasadnione mitologie. Teraźniejszość jest wystarczająco pogmatwana, przyszłość niepewna, po co jeszcze zakłamywać historię?

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki